Napastnik podpadł Tadeuszowi Pawłowskiemu na jednym z treningów, po czym został zesłany do IV-ligowych rezerw. Z powodu konfliktu nie pojechał na derby do Lubina, nie zagrał też z Piastem Gliwice.
Po zażegnaniu sporu na linii Tadeusz Pawłowski-Arkadiusz Piech, piłkarz został przywrócony do składu Śląska Wrocław i pod nieobecność Marcina Robaka zagrał z Olimpią Elbląg w w 1/32 finału Pucharu Polski. O konflikcie chce zapomnieć. - Jak to wszystko się zakończyło? - zapytał Piecha dziennikarz "polsatsport.pl". - Nie pamiętam, a coś się wydarzyło? - odpowiedział żartobliwie napastnik.
Trzeba przyznać, że Piech wrócił do kadry Śląska w wielkim stylu. W Elblągu strzelił dwie bramki, zanotował też asystę przy golu Mateusza Radeckiego. Między innymi dzięki jego dobrej postawie wrocławianie gładko pokonali Olimpię 3:0.
- Fajnie, że się odblokowałem i pomogłem drużynie, bo przyjechaliśmy do Elbląga w jednym celu: by awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski i to osiągnęliśmy. Cieszy, że wszyscy do końca zachowali koncentrację i zasłużenie wygraliśmy 3:0, kontrolując przebieg meczu - skomentował Piech.
Wychowanek Polonii Świdnica odkupił winy, a Śląsk w końcu przebudził się po kilku słabych tygodniach. Pewna wygrana w Elblągu, a wcześniej zdecydowany triumf w Gliwicach (4:1), dobrze wróży Wojskowym na przyszłość. - Od początku graliśmy dobrą piłkę, ale zawodziła skuteczność. W końcu przeszedł czas, że się odblokowaliśmy. Miejmy nadzieję, że nasza gra pójdzie do przodu i będziemy punktować - stwierdził Piech.
ZOBACZ WIDEO Carabao Cup: Man Utd za burtą! Ekipa z niżej ligi upokorzyła faworyta [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]