Lech Poznań czeka na pierwsze zwycięstwo od połowy sierpnia

Getty Images / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
Getty Images / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań

W Pucharze Polski - choć w bólach - się udało, teraz czas na przełamanie w Lotto Ekstraklasie. Lech nie wygrał w niej od połowy sierpnia i przed meczem z Miedzią Legnica jest pod ścianą.

W ostatnich pięciu ligowych potyczkach podopieczni Ivana Djurdjevicia zdobyli zaledwie jeden punkt, więc nastroje przy Bułgarskiej są fatalne. W niewielkim stopniu poprawiło je spotkanie I rundy Pucharu Polski, w którym poznaniacy dopiero w 120. minucie zapewnili sobie skromne zwycięstwo 1:0 po golu Joao Amarala.

- Mentalnie ten mecz trochę nam dał, bo wygraliśmy w trudnym okresie, w którym nam nie szło i gra nie wyglądała dobrze. Musimy łapać takie małe plusy, od czegoś trzeba zacząć. Oczywiście zawsze pojawią się pytania, dlaczego bramka padła dopiero w końcówce dogrywki, ale dla mnie takie zwycięstwo nawet lepiej smakowało - podkreślił Łukasz Trałka.

W Lotto Ekstraklasie Kolejorz nie triumfował od 12 sierpnia (wtedy pokonał 4:0 Zagłębie Sosnowiec), więc śmiało można powiedzieć, że wpadł w poważny kryzys. - W Lechu kryzys jest tak naprawdę przez cały czas - stwierdził trener Ivan Djurdjević. - Kiedy przegrywamy, ludzie pytają co się dzieje i w czym problem. Gdy natomiast zwyciężamy, to wszyscy oczekują kolejnych zwycięstw. Wielu osobom na tym klubie zależy, więc towarzyszą temu duże emocje i presja. Było to widać w Łodzi, gdzie aż za bardzo chcieliśmy awansować. Oddaliśmy 29 strzałów, a zdobyliśmy zaledwie jednego gola. Ta wygrana żadnego uśmiechu u nas nie wywołała, bo dobrze wiemy, ile pracy nas jeszcze czeka.

Przeciwko ŁKS do siatki trafił Joao Amaral. Zarówno on, jak i Pedro Tiba mieli ostatnio słabszy okres, a wejście do Lecha zaliczyli przecież znakomite. - Pokazali dużo i może im się wydawało, że już wystarczy. Przyszedł w końcu gorszy moment, ale nie tylko dla nich. Cały zespół go przeżywał. Obaj Portugalczylcy wciąż się adaptują, dla nich wszystko tu jest nowe. Może jednak faktycznie gol Amarala jest sygnałem, że wracają do wysokiej formy - dodał Djurdjević.

Miedź nie będzie w Poznaniu faworytem, z drugiej strony ma tylko dwa punkty mniej niż Kolejorz. - Beniaminkowie zawsze są niewiadomą. Legniczanie grają dobrze, widowiskowo i mają wartościowych obcokrajowców. Ostatnio złapali rytm i są bardzo groźni - podkreślił trener.

Mecz Lech Poznań - Miedź Legnica rozpocznie się w niedzielę o godz. 18.00.

ZOBACZ WIDEO Bayern Monachium na kolanach. Kolejny gol Ondreja Dudy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (1)
Czołgista
30.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ivan jak zwykle słodko mówi a efekt jego trenerki amatorszczyzny zobaczymy po meczu z Miedzią. Nawet jak Lech wygra nie zmieni to faktu, że trener amator jest do zmiany !!! Zarząd zrobił krzywd Czytaj całość