Arkadiusz Reca może sobie pomyśleć: "to było intensywne lato". Najpierw przymierzali go do reprezentacji Polski. Przyglądali mu się, notowali w kajety i rejestrowali - tak przynajmniej wynika z raportu sztabu Adama Nawałki. Ale na mundial nie pojechał. Konkretniejsi byli skauci Atalanty, którzy po pierwszych miesiącach gry na lewej obronie, dostrzegli w 23-latku potencjał i wyrwali go z Wisły Płock za rekordowe cztery miliony euro. Pierwszego powołania i debiutu w reprezentacji Reca doczekał się dopiero za kadencji Jerzego Brzęczka. Tego samego trenera, który przestawił go na nową pozycję.
- To odpowiednia osoba - mówi o piłkarzu Jacek Kruszewski, prezes Wisły Płock. Reca nie jest już Nafciarzem, ale obu wciąż łączą wspólne relacje. Rodzinne. W maju tego roku piłkarz wziął ślub z córką Kruszewskiego, Katarzyną.
Zięć prezesa
- Jak grał w Wiśle to było nieco trudniej, bo z jednej strony zięć, z drugiej piłkarz. Ale było to tylko cięższe dla niego, bo zawsze był traktowany nieco bardziej stanowczo, niż reszta zawodników. Nie miał lekko. Teraz obserwuję, jak razem się zadomawiają we Włoszech, jak uczy się włoskiego i intensywnie pracuje na to, żeby w końcu dostać szansę w klubie - opowiada Jacek Kruszewski.
Reca poznał przyszłą żonę przypadkiem, nie wiedząc, kim jest jej ojciec. Po trzech latach wzięli ślub. Kruszewski cieszy się z decyzji córki Katarzyny.
Prezes Wisły: - Mogę go postawić za wzór dla innych młodych piłkarzy, którzy przychodzą do gabinetów i proszą o wysokie kontrakty. Zawsze daję przykład Arka, który przez długi czas pokonywał kilka kilometrów w śniegu po kolana z Nieżychowic do Chojnic na treningi. W młodym wieku wyjechał w świat, żeby poszukać szczęścia w futbolu. Nie zawsze miał łatwo. Swoją ciężką pracą, ambicją i dobrym charakterem doprowadził do tego, że dziś jest reprezentantem Polski i jest w jednej z najlepszych lig świata. Jestem bardzo szczęśliwy, że jest członkiem naszej rodziny.
Zięć z teściem bez problemów nawiązali wspólny język. Kiedy para wyjechała na podróż poślubną, dziadek zaopiekował się niespełna dwuletnią wnuczką. Zaraz po tym okazało się, że Reca zabierze ze sobą najbliższych na dłużej. Na początku czerwca po zawodnika zgłosiła się Atalanta Bergamo i złożyła ofertę nie do odrzucenia. - Wiedzieliśmy, że jest spore zainteresowanie Arkiem. Kiedy Jerzy Brzęczek zrobił z niego lewego obrońcę i przełamał swoje opory - bo wiem, że przystosowanie się do nowej pozycji było dla niego na początku trudne - to zainteresowanie klubów zachodnich było bardzo duże. Przyjeżdżało bardzo dużo agentów, m. in. z Atalanty - wyznaje prezes Wisły. - To było kilkanaście różnych osób i kilkanaście wizyt - przyjeżdżali różni wysłannicy, którzy mieli sprawdzić jego dyspozycję do gry na wysokim poziomie.
ZOBACZ WIDEO Brzeczek zabrał głos ws. współpracy Piątka z Lewandowskim
Na innej planecie
Latem Reca stał się bohaterem jednego z najdroższych transferów z polskiej ekstraklasy. W klasyfikacji wszech czasów jest w pierwszej dziesiątce. Obrońca powiększył i tak już liczną kolonię Polaków w Serie A. Obecnie jest ich szesnastu.
- W porównaniu z polską ligą, Serie A to zupełnie inna planeta - mówił na zgrupowaniu reprezentacji (za interia.pl). I na tej innej planecie zawodnik stawia dopiero pierwsze kroki. Jak dotąd rozegrał tylko jeden mecz w eliminacjach do Ligi Europy przeciwko Hapoelowi Hajfa (2:0). Reca musi jeszcze poczekać zanim na dobre przebije się do składu Atalanty. - Każdy, kto obserwował Arka, podkreślał, że nie jest jeszcze w pełni ukształtowany na tę pozycję [...] Trafił do klubu, w którym są bardzo duże wymagania. Trener Gian Piero Gasperini stawia przede wszystkim na taktykę, a żeby ją zrozumieć, to trzeba znać język. Arek ma za sobą bardzo trudne miesiące, pełne ciężkiej pracy na treningach i nauki języka.
To nie stanowi problemu dla Brzęczka. Selekcjoner nie boi się stawiać na Recę, który zadebiutował przecież już w Lidze Narodów z Włochami (1:1), później wystąpił przeciwko Irlandii (1:1). Premierowe spotkanie nie obeszło się bez niespodzianek. Zawodnik wyznał, że od ok. 65. minuty doskwierały mu skurcze mięśni. - Szkoda, bo głowa chciała więcej - powiedział "Przeglądowi Sportowemu". Mimo to udało mu się dotrwać do końca. - Dla mnie Reca był rewelacją - ocenił specjalnie dla nas po starciu z Italią Jan Tomaszewski. - Choć ambitny i rzeczywiście wybiegany, nie ma najmniejszego pojęcia o taktyce - grzmiał z kolei po rozczarowującym meczu z Irlandią Maciej Szczęsny. Były bramkarz był tak rozgoryczony grą Polaków, że musiał go tonować dziennikarz TVP Sport.
Trener Biało-Czerwonych zaprosił Recę również na swoje drugie zgrupowanie. Starcie z Portugalią na Stadionie Śląskim opuścił przez stan zapalny. Na niedzielną konfrontację z Włochami były piłkarz Wisły Płock będzie już gotowy.
Tak dobre kontakty ze szkoleniowcem Atalanty to jak na razie dla Recy marzenie. Gian Piero Gasperini najpierw zdradził, że obrońca ma problem z językami obcymi. Do Bergamo przyjechał nie znając ani włoskiego ani angielskiego. - To dobry chłopak, ale język jest wielkim problemem. Potrzeba cierpliwości - wyznał trener. Później Włoch dolał oliwy do ognia.
- Jeśli oczekujemy powtórzenia wyników z ostatnich dwóch sezonów, to być może potrzebujemy lepszego trenera. Kampania transferowa była bardzo smutna i bardzo mała - powiedział Gasperini. - Musimy działać z tymi, kogo mamy - dodał.
Teść uspokaja i tłumaczy, że często przy takich przeskokach pojawiają się problemy. - Myślę, że najgorsze już za nim. W momencie, kiedy się wydawało, że Arek złapał oddech i jest na dobrej drodze, żeby zacząć grać regularnie, pojawiają się urazy. Na szczęście nie są groźne, ale wykluczają z gry - opowiada Jacek Kruszewski. - Teraz znowu jest trudny moment, by wrócić do pełnej dyspozycji. Jednak dwa lata temu jeszcze nikt nie mówił, że Reca będzie w reprezentacji Polski. Dzisiaj gra w Biało-Czerwonych barwach i jest zawodnikiem klubu z Serie A.
Piłka nie tylko nożna
Reca pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Chojnicach. Tam trenował w Kolejarzu a potem w Chojniczance. Przeszkodami młodego Arkadiusza byli jednak nie tylko obrońcy. Z rodzinnych Nieżychowic musiał pokonywać ok. cztery kilometry, by trafić na trening. Bez względu na porę roku.
W 2013 roku Reca został wypożyczony do III-ligowego Korala Dębnica. Jako skrzydłowy zrobił tam furorę. Koledzy i kibice czekali nie tylko na jego gole i asysty. Dębniczanie poznali się także na jego zdolnościach akrobatycznych. Trafienia celebrował efektownymi fikołkami. Skąd się to wzięło? Uwielbia sport. W dzieciństwie grał także w siatkówkę i koszykówkę.
W Świnoujściu młodego skrzydłowego dostrzegli skauci Wisły Płock. Niezbyt udanie zaczął nową przygodę. - W debiucie (przeciwko Bytovii Bytów, 1:2 - red.) został zdjęty w przerwie meczu i później troszkę przez przypadek zagrał w Nowym Sączu (3:1). Patryk Stępiński nie mógł zagrać, bo jako młodzieżowiec pojechał na kadrę. Jego miejsce zajął Reca, strzelił dwa gole i od tamtej pory regularnie grał - wspomina Kruszewski.
Do końca sezonu piłkarz zdobył 12 bramek i przyczynił się do awansu Nafciarzy do ekstraklasy. Szybko po Recę ustawiła się kolejka chętnych. Cracovia miała wyłożyć na stół nawet 300 tysięcy euro. Nafciarze ugięli się dopiero później, przed rekordową ofertą Atalanty. - W opinii fachowców Arek to materiał na bardzo dobrego bocznego obrońcę - mówi prezes Wisły. - W Atalancie próbują z niego zrobić wahadłowego. Trzeba jeszcze z nim pracować. Akurat trafił do takiego klubu, gdzie na brak zainteresowania nie może narzekać.