Priorytetem obu zespołów było zmazanie plamy za ostatnie kompromitujące wyniki. Korona Kielce w tygodniu najadła się wstydu, odpadając z Pucharu Polski po porażce z III-ligową Wisłą Sandomierz 2:3, a Jagiellonia Białystok w koszmarnym stylu poległa na własnym stadionie 0:4 ze Śląskiem Wrocław, rozgrywając najsłabszy mecz od kilku lat. Mecz w Kielcach jedni i drudzy traktowali więc jako zadośćuczynienie za wpadki. Wielkiego futbolu próżno było jednak szukać.
Od samego początku raziła olbrzymia ilość błędów popełnianych seriami. Po jednym z nich padł gol otwierający wynik. Bartosz Rymaniak postanowił szybko wznowić grę z rzutu wolnego, ale zamiast zaskoczyć rywali zaskoczył siebie i swoich kolegów. Podanie w poprzek boiska trafiło do Arvydasa Novikovasa i Litwin skorzystał z prezentu, skutecznie strzelając zza pola karnego. Matthias Hamrol był źle ustawiony, ale jest rozgrzeszony, bo nikt nie mógł się spodziewać takiego fatalnego wznowienia gry przez kapitana Korony.
Gospodarze błyskawicznie ruszyli do odrabiania strat. Pogubiona obrona "Jagi" dopuszczała do licznych okazji pod bramką Kelemena, ale Koronie brakowało zimnej krwi. W 22. minucie swoją winę mógł odkupić Rymaniak. Kapitalne dośrodkowanie z prawego skrzydła na dalszy słupek do zamykającego akcję Mateja Pucko. Strzał z woleja z bardzo bliskiej odległości w sobie tylko znany sposób przeniósł nad poprzeczką Marian Kelemen. Minęła chwila i po rzucie rożnym pozostawiony bez opieki Elia Soriano trafił tylko w boczną siatkę, a 60 sekund później z pięciu metrów fatalnie skiksował Elhadji Pape Diaw. Gdzie była obrona Jagiellonii?! To pytanie pozostanie bez odpowiedzi.
ZOBACZ WIDEO Juventus nie zawodzi. Ronaldo znowu strzela! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Korona marnowała szansę za szansą, ale w końcu wyrównała. Soriano przepchnął obrońców i otworzył drogę do bramki Matejowi Pucko. Słoweniec długo biegł na bramkę Kelemena i miał czas na obmyślenie w jaki sposób uderzyć. Nie zawiódł. Mocny strzał w górny róg był poza zasięgiem golkipera.
Gospodarze uwierzyli w końcowy triumf i jeszcze śmielej zaatakowali. Jagiellonia sporadycznie odpowiadała groźnymi kontrami. Szale zwycięstwa na stronę gospodarzy mógł przechylić Zlatko Janjić, ale fatalnie przestrzelił z metra. Bohaterem miał też okazję zostać Roman Bezjak, jego strzał widowiskowo obronił kielecki bramkarz.
Gole już nie padły. Większy niedosyt z remisu mogą odczuwać gospodarze, którzy w perspektywie 90 minut byli zespołem lepszym.
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:1)
0:1 - Arvydas Novikovas 18'
1:1 - Matej Pucko 54'
Składy:
Korona Kielce: Matthias Hamrol - Bartosz Rymaniak, Ivan Marquez Alvarez, Elhadji Pape Diaw, Michael Gardawski, Łukasz Kosakiewicz, Adnan Kovacević (86' Mateusz Możdżeń), Oliver Petrak (68' Jakub Żubrowski), Zlatko Janjić, Matej Pucko (89' Ken Kallaste), Elia Soriano.
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Przemysław Frankowski, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme Sitya, Bartosz Kwiecień, Taras Romanczuk, Martin Pospisil (72' Marko Poletanović), Mile Savković (25' Karol Świderski), Arvydas Novikovas, Roman Bezjak.
Żółte kartki: Diaw, Alvarez, Pucko, Rymaniak (Korona) oraz Pospisil, Romanczuk, Bezjak, Świderski, Sitya (Jagiellonia).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
[multitable table=974 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]