Twardziel z Polski podbija Włochy. Bartosz Bereszyński nawet za 20 mln euro

Getty Images / Emilio Andreoli / Stringer / Na zdjęciu: Bartosz Bereszyński
Getty Images / Emilio Andreoli / Stringer / Na zdjęciu: Bartosz Bereszyński

- Nie spodziewaliśmy się tak dobrego piłkarza. Jeśli odejdzie, to za 15-20 mln euro - mówią w Genui o reprezentancie Polski Bartoszu Bereszyńskim.

Interes byłby znakomity, bo gdy 1,5 roku temu Polak odchodził z Legii, Włosi położyli na stole 2,5 mln euro. Dziś Bereszyńskiego chcą już kupić Napoli i Inter Mediolan, ale Sampdoria Genua jeszcze czeka. Z każdym meczem wartość obrońcy rośnie, bo niemal każdy mecz w jego wykonaniu jest dobry albo bardzo dobry. Włosi są zaskoczeni, że trafiła im się taka perełka. W Polsce mogliśmy przewidzieć, że kto jak kto, ale Bereszyński akurat sobie poradzi.

Twardziel

 - Bartek, takich propozycji się nie odrzuca - usłyszał kiedyś od trenera Legii Jana Urbana, gdy zgłosiła się Benfica Lizbona. To było niedługo po tym, jak z Lecha przeszedł do Legii Warszawa. Jedna runda w stolicy sprawiła, że przed chłopakiem z Poznania pojawiła się realna szansa wyjazdu do klubu - giganta. Bereszyński się napalił, a potem musiał poradzić sobie z faktem, że został w Polsce. I gdy tylko zagrał słabiej, to złośliwcy mu tę Benficę wypominali.

Wcześniej radził sobie z wrogością, jaka dopadła go w rodzinnym mieście po transferze z Lecha do Legii. Ktoś ujawnił jego numer, piłkarz dostał setki nienawistnych esemesów, był zdrajcą i judaszem.

Już w Warszawie został bohaterem jednej z największych afer w historii klubu, gdy wszedł na boisko w meczu el. Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow. Bereszyński nie mógł grać, Legia przegrała walkowerem, choć w dwumeczu była od Szkotów lepsza. W stolicy męczyły go też poważne kontuzje, zahamowały jego rozwój.

Mówił nam jednak: - Czuję się twardzielem. Nie ma co ukrywać, psychicznie jestem mocny.

Gdy Legia grała w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, to przy nim nie pograł Cristiano Ronaldo.

Przede wszystkim bronić

Dziś w Sampdorii trener Marco Giampaolo nie wystawia go na prawej obronie tylko wtedy, gdy reprezentant Polski naprawdę nie może grać. Choć bywały i takie mecze, jak w marcu z Interem Mediolan (0:5), gdy ściągał go z boiska po pół godzinie gry. Bereszyński zagrał wtedy po kontuzji, nie radził sobie z rywalami. Gdy schodził z boiska, był wściekły. Przeżył jednak i takie upokorzenie.

Lokalny dziennikarz Lorenzo Montaldo (calciomercato.com) teraz mówi nam: - Nie spodziewaliśmy się tak dobrego piłkarza. Oczywiście, Sampdoria ma dobry skauting, klub wynalazł choćby Milana Skrinara (Słowak, dziś już w Interze) czy Mauro Icardiego (dziś gwiazda Interu), jednak w pierwszych miesiącach wydawało nam się, że Polak nie będzie się wyróżniał. Trener Giampaolo, który mocno stawia na grę obronną, jednak go zmienił, nauczył jeszcze lepiej grać w defensywie.

ZOBACZ WIDEO Seria A: Sampdoria rozgromiła Napoli! Świetny mecz Bereszyńskiego, fenomenalny gol Quagliarelli! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

26-latek w Sampdorii ma zadania przede wszystkim defensywne, bywają mecze, że naprawdę rzadko przekracza linię środkową boiska. W sierpniu w rozmowie z "Łączy Nas Piłka" zawodnik wyjaśniał:

 - W systemie, którym gramy, boczny obrońca jest od tego, by walczyć w defensywie, choć dziś w piłce nożnej grają zazwyczaj ofensywnie i są postrzegani jako skrzydłowi. Tutaj muszę ograniczać się do destrukcji i rozgrywania od tyłu. To, że gramy bez skrzydłowych, jest jeszcze trudniejsze. Może wydawać się, że dzięki temu mam więcej miejsca, ale tak nie jest. Brakuje mi tych wejść, ciągnie mnie do przodu, ale już się tego nauczyłem. Choć nie ukrywam, że chciałbym dorzucić troszkę ofensywnych aspektów.

I dorzucił. Na początku września Sampdoria grała z Napoli, wygrała 3:0. Bereszyński asystował przy - być może - golu roku we Włoszech. Dorzucił piłkę w pole karne, a Fabio Quagliarella wbił ją z powietrza, piętą do bramki.

Montaldo: - Dziś we Włoszech nie jest łatwo o dobrego prawego obrońcę. Wiele klubów obserwuje więc Bartka. Napoli, Roma czy Inter już o niego pytały. A Sampdoria pewnie latem go sprzeda. Taką mają politykę, aby co roku sprzedać jednego albo dwóch największych zawodników. W lipcu Lucas Torreira przeszedł do Arsenalu za 30 mln euro. Po sezonie pewnie odejdzie Bereszyński. Jeśli będzie grał tak jak do tej pory, to myślę, że Sampdoria puści go za 15-20 mln euro.

Reprezentant Polski ma umowę z Sampdorią ważną do czerwca 2023 roku.

Źródło artykułu: