Na meczach Wisły Kraków przy ulicy Reymonta regularnie zasiada kilkanaście tysięcy kibiców. Fani jednak nie zdają sobie sprawy, że nie mogą czuć się w pełni bezpiecznie. Tak wynika z informacji, które opublikował "Dziennik Polski".
W stolicy Małopolski zrobiło się wielkie zamieszanie. Firma Archetus, która jest właścicielem projektu, zarzuca miastu, że wprowadzono zmiany, które stwarzają niebezpieczeństwo. Chodzi o trybunę wschodnią, która została wybudowana od podstaw. Okazuje się, że ta część obiektu nigdy nie dostała zgody na użytkowanie.
Zarządca broni się, że wniosek został złożony do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Dokumentu nie wydano, bo zmieniły się przepisy i podobno nie jest on już potrzebny. Właściciel projektu ma obawy, bo w międzyczasie wprowadzono zmiany, które nie były konsultowane.
- Wszelkie zmiany na stadionie powinny być uzgadniane z właścicielem praw autorskich majątkowych, a tak nie jest. Oby, odpukać, nic się nikomu nie stało z powodu zmian nieuzgodnionych z projektantem - mówi w "Dzienniku Polskim" Paweł Musiał, prezes Archetus.
Architekci uważają, że obiekt nie został ukończony. Do dziś nie powstały parkingi podziemne, czy nie została pomalowana elewacja. W dodatku upierają się, że stadion jako całość powinien zostać odebrany przez PINB, aby upewnić się, że wszystko zostało wykonane zgodnie z projektem.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: FC Barcelona znów bez zwycięstwa! Zła seria trwa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]