Reprezentacja Włoch pokonała w niedzielę w Chorzowie polską kadrę 1:0 (0:0), dzięki czemu zachowała szanse na wygranie grupy Ligi Narodów. Mimo licznych głosów, że włoski zespół narodowy znajduje się w ostatnim czasie w ogromnym kryzysie, w niedzielę potrafił totalnie zdominować Polaków. W pierwszej połowie można było odnieść wrażenie, że na Stadionie Śląskim mierzą się ze sobą drużyny z różnych, europejskich półek.
- Dla mnie najważniejsze jest podejście, mentalność moich piłkarzy. Już kilka razy mówiłem, że potrzebujemy bardzo dużo czasu, aby optymalnie przygotować zespół do mistrzostw Europy. W meczu przeciwko Polsce mój zespół pokazał odpowiednią mentalność, występ zaliczam więc do udanych - powiedział Roberto Mancini.
Mimo wielkiej przewagi w zasadzie przez cały mecz, gola na wagę trzech punktów goście strzelili dopiero w 92. minucie spotkania. - Wierzyłem do samego końca, że uda nam się wywieźć z Polski zwycięstwo. Taka jest piłka, nigdy nie możesz przestać wierzyć. Przecież ja nawet mistrzostwo Anglii zdobyłem dzięki golowi w 95. minucie meczu - przypomniał Mancini.
Włoska reprezentacja to wciąż plac budowy, co zresztą przyznał sam selekcjoner. - Pracę rozpoczęliśmy kilka miesięcy temu, po meczu ze Szwecją. Wciąż potrzebujemy czasu. I nie widzę takich problemów, o których tak często się mówi. Oczywiście, popełniamy błędy jak wszyscy, ale musimy spojrzeć na różne aspekty. Na przykład na to, że w meczu z Portugalią średnia wieku mojego zespołu to 23 lata. To nie jest bez znaczenia. Chciałbym także zaznaczyć, że nawet w przypadku porażki nic wielkiego by się nie stało. Nie zmienilibyśmy drogi, którą idziemy - zakończył Mancini.
Włosi ostatni mecz w ramach Ligi Narodów rozegrają 17 listopada na San Siro w Mediolanie. Ich przeciwnikiem będzie aktualny lider grupy, Portugalia.
ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Piątka. Polak centymetry od dubletu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]