Bradley Lowery zmarł po długiej chorobie nowotworowej w lipcu ubiegłego roku. Chłopiec, który od pierwszych lat życia cierpiał na neuroblastomę, bardzo rzadką odmianę raka, odszedł w wieku sześciu lat. Heroiczna walka z chorobą i niezwykła przyjaźń małego kibica Sunderlandu z Jermainem Defoe poruszyła do łez świat sportu, i nie tylko.
- Żegnaj, przyjacielu. Będę bardzo za tobą tęsknił. Dziękuję Bogu, że przyniósł cię do mojego życia i mogłem przeżywać z tobą wiele wspaniałych chwil. Jestem wdzięczny. Nigdy nie zapomnę tego, jak spojrzałeś na mnie podczas pierwszego spotkania. Prawdziwa miłość w tych pięknych oczach. Trudno znaleźć mi słowa, by wyrazić, co dla mnie znaczyłeś. Bóg ma cię w swoich ramionach, a ja zawsze będę miał cię w moim sercu. Śpij dobrze, mały. Mój najlepszy przyjacielu. Twoja odwaga będzie mnie inspirować do końca życia - napisał Defoe w pierwszym swoim poście w mediach społecznościowych po śmierci swojego przyjaciela.
Teraz 36-letni piłkarz, obecnie gracz Bournemouth, postanowił zrobić tatuaż, który będzie mu przypominał Bradleya. - Tatuaż jest ważny z wiadomych powodów. Moja przyjaźń z nim wiele dla mnie znaczy. Nieważne, co się wydarzy, zawsze będę mógł spojrzeć na to - powiedział Defoe, który wytatuował sobie na ręce imię chłopca.
"Pamiątka wyjątkowej przyjaźni" - tak nagranie ze studia tatuażu, które odwiedził sportowiec, skomentował oficjalny profil AFC Bournemouth na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarki GKS Katowice jak modelki