Nie brakowało emocji w ostatnim niedzielnym meczu Lotto Ekstraklasy. Legia Warszawa do przerwy prowadziła z Wisła Kraków 2:0. Mistrzowie Polski zdominowali przyjezdnych i niewiele zapowiadało się na to, że w drugiej połowie obraz gry tak znacząco się zmieni. A jednak. Biała Gwiazda w pięć minut strzeliła trzy gole i zaskoczyła rywali. Ci wyszarpali remis w ostatnich minutach meczu. - Można powiedzieć, że to fajna promocja polskiej ekstraklasy - przyznaje żartobliwie Rafał Boguski, kapitan Wisły.
- Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że nie mamy nic do stracenia i gorzej być nie może. Pierwsza połowa była bardzo słaba i wszyscy zaczęliśmy pracować jako drużyna i przyniosło to efekty. W kilku poprzednich meczach pokazaliśmy, że mimo iż tracimy bramki to potrafimy się podnieść. To cementuje drużynę i podnosi morale - dodaje Boguski. Zawodnik Białej Gwiazdy jednocześnie przyznaje, że Maciej Stolarczyk miał rozpracowany zespół rywali. - Wiedzieliśmy, że gdy Legia prowadzi to gra kompaktowo i lubi się ustawić pod kontrę i wykorzystała to przy drugim golu - mówi Boguski. - Tak naprawdę w pierwszej połowie mogli zabić ten mecz, bo mieli dobre sytuacje. Ale 2:0 to niewdzięczny wynik dla wygrywającego i kiedy traci bramkę na 1:2. Przeciwnik rośnie i tak było w naszym przypadku.
Rozdwojony był z kolei Zdenek Ondrasek. Najlepszy strzelec Wisły cieszy się, że jego drużyna zdołała nawiązać równą walkę w drugiej połowie, ale nie zakończyło się to zwycięstwem. Mało tego, Czechowi nie udało się wykorzystać okazji do podwyższenia wyniku. - Legia w pierwszej połowie robiła, co chciała, ale ciesze się, że drugą połowę zaczęliśmy lepiej. Pokazaliśmy, że jak z nami rywale nie będą grać całego meczu na 100 procent to będą mieli trudno. Szkoda, że nie udało się wygrać. Czuję się, jakbyśmy przegrali 0:4. Miałem piłkę na nodze i nie udało się tego wykorzystać. Wszyscy walczyliśmy o trzy punkty, ale mamy tylko jeden - wyznaje Ondrasek.
- Nikt z nas nie wierzył po pierwszej połowie - mówi czeski napastnik. - Ale w innych meczach zdążyliśmy pokazać, że walczymy do końca i pokazaliśmy to. Szkoda. Nie czuję się dobrze, ale co zrobię.
Zdenek Ondrasek nie miał łatwego życia w niedzielę. Trybuny przy Łazienkowskiej nie pałały sympatią do napastnika Wisły i - szczególnie w końcówce - kierowali w jego stronę obraźliwe słowa. - Fajnie, że 30 tys ludzi w Warszawie też mnie zna - żartuje Ondrasek - Czuje się dobrze, kiedy na wyjeździe krzyczą moje nazwisko. Pozostałych słów nie słucham.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Napoli zbliżyło się do Juventusu. Pewne zwycięstwo drużyny Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]