Wyjątkowe El Clasico. Bez Messiego i Ronaldo, ale z polskim piłkarzem w tle

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Alex Capparos / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo i Lionel Messi
Getty Images / Alex Capparos / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo i Lionel Messi
zdjęcie autora artykułu

W niedzielne popołudnie nie zobaczymy na boisku Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, ale starcie Barcelony z Realem Madryt jest bez wątpienia spotkaniem elektryzującym cały świat. Dla Królewskich porażka może oznaczać koniec pewnej ery.

Takiego meczu nie było od 11 lat. W tym czasie doszło do 37 spotkań największych hiszpańskich klubów. W każdym z nich brał udział jeden z dwóch najlepszych piłkarzy świata. Seria zostanie przerwana w niedzielę o godz. 16:15. El Clasico numer 238, bez Lionel Messiego i Cristiano Ronaldo, to jednak wciąż starcie, które ekscytuje cały świat.

Mecz 10. kolejki La Liga będzie meczem drużyn, które w tym sezonie mają swoje problemy. Real Madryt jest w największym kryzysie od lat, o postawę Barcelony też drżą katalońscy kibice. Dla pierwszego klubu może być to spotkanie mające ogromne znaczenie dla jego najbliższej przyszłości.

Problemy, problemy wszędzie

Choć po odejściu Zinedine'a Zidane'a i Cristiano Ronaldo spodziewano się, że drużyna Realu Madryt straci wiele na swojej wartości, niewielu przewidywało, że będzie miała aż takie problemy. Początek sezonu 2018/2019 to dla kibiców Królewskich czas męczarni, a październik jest prawdziwym koszmarem.

Zaczęło się wprawdzie jeszcze we wrześniu, od lania na Ramon Sanchez Pizjuan od Sevilli (0:3). Porażka miała być wpadką, zresztą w ostatnich latach nie pierwszą zaliczoną w stolicy Andaluzji. Jednak następne, kolejno, z CSKA Moskwa (0:1), Deportivo Alaves (0:1) i Levante (1:2) potwierdziły, że zespół jest w kryzysie. Ponadto drużyna osiągnęła najgorszą w 116-letniej historii passę bez gola, liczącą aż 482 minuty.

Nastrojów nie poprawiło zwycięstwo nad Viktorią Pilzno (2:1) w Lidze Mistrzów. Symbolem kryzysu Realu była właśnie końcówka tego ostatniego spotkania. Na własnym stadionie Królewscy bronili się całym zespołem przed atakami mistrza Czech, co jeszcze kilka miesięcy temu brzmiałoby jak dobry żart.

Coraz głośniej też słychać o nasyceniu najbardziej doświadczonych graczy Realu, takich jak Marcelo czy Karim Benzema. W pewnym względzie jest to zrozumiałe - trzy triumfy w Lidze Mistrzów z rzędu po prostu muszą wywołać pewne rozprzężenie, nawet u najbardziej profesjonalnych sportowców. Pytanie brzmi, czy uda im się znaleźć w najbliższym czasie nowy bodziec?

Szczęściem w nieszczęściu jest to, że wpadki notują też inne drużyny. Przy trzech porażkach i dwóch remisach strata Królewskich do lidera wynosi zaledwie cztery punkty! Pozycja Julena Lopeteguiego wisi jednak na włosku. Część hiszpańskiej prasy przekonuje, że od wyniku El Clasico jest zależna jego przyszłość. Druga część twierdzi, że nie uratuje go nawet zwycięstwo na Camp Nou, a fakt, że nadal jest szkoleniowcem Królewskich jest spowodowany wyłącznie brakiem odpowiedniego następcy na trenerskim rynku.

Fanów Realu pociesza to, że zespół złożony z tak dobrych piłkarzy musi w końcu zacząć grać lepiej. Będący w fatalnej dotąd dyspozycji Luka Modrić, Casemiro czy Gareth Bale muszą się w końcu przebudzić. Nastrój fanów poprawił się także w 17. minucie ostatniego ligowego meczu Barcelony z Sevillą.

Przeżyć bez Messiego

Wprawdzie ich odwieczny rywal wygrał 4:2, jednak zwycięstwo okupił kontuzją ręki Leo Messiego. Diagnoza? Złamanie kości promieniowej i co najmniej trzy tygodnie przerwy. Argentyńczyka, będącego najlepszym piłkarzem Barcelony na początku sezonu, zabraknie więc w najbliższą niedzielę w El Clasico. Czy jednak kibice Królewskich mogą spać spokojnie.

Termin "Messidependecja" to nie tylko teoria, bez Argentyńczyka każdy zespół traciłby ogromne dużo na swojej wartości. Środowe starcie z Interem Mediolan (2:0) w Lidze Mistrzów pokazało jednak, że z klasowymi rywalami, a za takich trzeba uznać obecnie Nerazzurrich, Barcelona umie sobie radzić także bez Messiego. W środę udanie zastąpił go Rafinha (gol i asysta), swoją grą zachwycił Arthur Melo, który wygląda wręcz jak kopia legendarnego w Katalonii Xaviego Hernandeza.

Blaugrana ma też jednak swoje problemy, zwłaszcza w defensywie. Od początku sezonu bardzo źle wygląda Gerard Pique, notujący najwięcej indywidualnych błędów ze wszystkich obrońców w La Liga. Te przytrafiają się również Clementowi Lenglet, zastępującego kontuzjowanego Samuela Umtitiego. Szczęście Barcelony polega na tym, że w rewelacyjnej formie znajduje się Marc-Andre ter Stegen, który w każdym meczu co najmniej raz, a najczęściej po trzy-cztery, ratuje skórę swoim kolegom.

Innym problemem jest również osoba Ousmane'a Dembele. Po znakomitym początku sezonu francuski skrzydłowy osiadł na laurach, a katalońska prasa co chwila donosi o jego nieprofesjonalnym podejściu do gry czy kolejnych imprezach. Przeciwko Interowi nie znalazł się w podstawowej "11", co było spowodowane, według "El Mundo Deportivo", 25-minutowym spóźnieniem na przedmeczową zbiórkę.

Do tego coraz głośniej jest o frustracji Arturo Vidala, który pełni rolę rezerwowego. Swoje niezadowolenie wyraża w mediach społecznościowych, co nie podoba się zwłaszcza kibicom. W środę Ci powitali go na boisku gwizdami. Z kolei dotychczasowa kariera pokazuje, że sfrustrowany Chilijczyk to problem dla całego klubu, który może zepsuć szatnię.

Polski, wcale nieabsurdalny wątek

Chyba jeszcze żaden polski piłkarz nie był tak często wymieniany w kontekście transferu do Barcelony, jak Krzysztof Piątek. Oczywiście pojawienie się takiego tematu jest wyszydzane przez internautów, jednak tak naprawdę czy pomysł zatrudnienia przez Dumę Katalonii lidera klasyfikacji strzelców Serie A, jest aż tak niewyobrażalny?

Media związane z Barceloną wypuszczają nazwiska prawdopodobnych nowych piłkarzy klubu średnio dwa razy dziennie. Nie brakuje często bardziej absurdalnych pomysłów, niż sprowadzenie napastnika reprezentacji Polski. Na taki przecież wyglądało ściągnięcie z Chin 29-letniego Paulinho za 40 milionów euro. A jednak transfer doszedł do skutku, a Brazylijczyk stał się silnym punktem drużyny, która sięgnęła po mistrzostwo i Puchar Hiszpanii.

Transfer Piątka, najlepszego strzelca Genoi wydaje się obecnie nierealny i szanse na jego zatrudnienie są w tym momencie bardzo nikłe. Polak ma za sobą zaledwie trzy miesiące gry w Serie A i brak mu doświadczenia z gry w klubie z naprawdę wysokiej półki, gdzie rywalizacja o miejsce w składzie trwa w każdej sekundzie codziennego treningu.

Jednak trudno się dziwić, że piszą o tym katalońskie media, skoro jedynym rezerwowym środkowym napastnikiem Barcelony jest Munir El Haddadi.

Początek meczu FC Barcelona - Real Madryt w niedzielę o godz. 16:15.

ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie

Źródło artykułu: