Emocjonalne wyznanie Andy'ego Cole'a: Przepraszam wszystkich za bycie takim, jakim byłem

Getty Images / Nathan Stirk / Na zdjęciu: Andy Cole
Getty Images / Nathan Stirk / Na zdjęciu: Andy Cole

Andy Cole zaakceptował już fakt, że jego piłkarska kariera dawno minęła. - Fantastyczne jest to, że mogę przeżywać każdy dzień - przyznał ze smutkiem. Jeszcze niedawno nie był tego pewien, walczył o przetrwanie.

W 2015 roku Andy Cole wyjechał do Wietnamu jako ambasador Manchesteru United, klubu, w którym zrobił karierę. Nabawił się wirusa, lekceważył jego objawy, zmęczenie i wyczerpanie, a także fakt, że spuchła mu twarz i całe ciało.

Dopiero wizyta u lekarza sprawiła, że dowiedział się, że jego nerki zmniejszyły swoje działanie aż do 7 proc., a więc funkcjonowały zdecydowanie nie tak, jak powinny. Życie byłego piłkarza uratował jego bratanek, Alexander Palmer. W kwietniu 2017 roku ofiarował mu nerkę i doszło do przeszczepu.

To nie był koniec kłopotów Cole'a, który przede wszystkim psychicznie nie potrafił się pozbierać. - Byłem przygnębiony, nie mogłem zrozumieć traumy, która mnie dotknęła. Pamiętam, kiedy opróżniałem wielką torbę lekarstw i płakałem, myśląc, że muszę je brać przez resztę mojego życia, żeby przetrwać kolejny dzień - tłumaczył w "The Guardian".

- Walczę emocjonalnie, fizycznie też. Żadne dwa dni nie są takie same, a lekarstwo sprawia, że jestem w stanie stanąć na nogi. Nikomu nie życzę takich doświadczeń. To przynosi zniszczenie życiu rodzinnemu - dodał.

ZOBACZ WIDEO Mecz na Old Trafford od kuchni. Nasz reporter był na hicie Ligi Mistrzów Manchester United - Juventus Turyn

Dla Cole'a rozmowa z "The Guardian" nie służy promocji czy przekazaniu jakiejś nauki. Były piłkarz chciał wyjawić, z czym zmagał się przez ostatnie lata i przeprosić. - Przepraszam wszystkich za bycie takim, jakim byłem, co robiłem. Torturowanie się chorobą jest okropne. Odsuwasz wszystko, próbując oszacować co się dzieje - tłumaczył.

Leki, które Cole przyjmuje, sprawiają, że jego organizm nie odrzuca nowej nerki. Nie ma jednak pewności, że któregoś dnia się nie zbuntuje i koszmar nie wróci.
To wszystko sprawiło, że były piłkarz wpadł w depresję. - Wcześniej widziałem ludzi, którzy mają depresję, są samobójcami. Teraz jestem w tej samej sytuacji. Depresja zaczyna się, gdy masz myśli samobójcze. Popchnąłem rodzinę na krawędź, nie mówiąc im, jak dokładnie się czuję - wyjawił.

W obliczu problemów zdrowotnych piłka nożna zeszła na dalszy plan w życiu Cole'a. - Absolutnie nienawidzę bycia chorym. W tym roku będzie jednak lepiej. Ta bitwa była najcięższą bitwą w moim życiu, ale wiem, że musi ona nadal trwać - zakończył.

Komentarze (0)