Zgodnie z tradycją buddyjską, pogrzeb potrwa kilka dni. Gwiazdy Leicester City chcą wybrać się do Tajlandii, by oddać szacunek tragicznie zmarłemu właścicielowi Lisów, Vichaiowi Srivaddhanaprabhie. Klubowa delegacja ma rozpocząć podróż zaraz po sobotnim meczu przeciwko Cardiff City.
- Chcę dać piłkarzom i personelowi możliwość wzięcia udziału w pogrzebie. Zobaczymy jak rozegramy to logistycznie. Zawodnicy chcą wspierać żonę, syna i całą rodzinę zmarłego właściciela. Oni wprowadzili nas do grona swoich bliskich i to było coś wyjątkowego. Dla niego piłkarze byli jak dzieci, jak rodzina. Czasami nie był zadowolony z gry, ale wybaczał im - powiedział menedżer Lisów, Claude Puel.
Mecz z Cardiff City rozegrany zostanie w sobotę, a jego początek wyznaczono na godzinę 16:00. Zespół Leicester City miał możliwość przełożenia spotkania, ale nie skorzystał z niej. W ten sposób piłkarze Lisów chcą oddać hołd właścicielowi.
- Ponosimy dużą odpowiedzialność, by dać z siebie wszystko i kontynuować jego pracę i marzenia. Gramy teraz dla niego i jego rodziny. Piłka nożna nie była w tym tygodniu na pierwszym planie. W weekend i we wszystkich kolejnych meczach będziemy grać, by uczcić pamięć właściciela, który zrobił tak wiele dla tego klubu - dodał Puel.
Właściciel Leicester City zginął w katastrofie helikoptera, do której doszło po sobotnim meczu z West Ham United (1:1). Oprócz Vichaia Srivaddhanaprabhy, na pokładzie śmigłowca były jeszcze cztery osoby, w tym Polka, Izabela Lechowicz. Nikt nie przeżył.
ZOBACZ WIDEO Napoli cudem uratowało remis. Przeciętny mecz Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]