II liga: zwycięski powrót Wleciałowskiego. Horror w Chorzowie

Newspix / Marcin Bulanda / PressFocus / Na zdjęciu: piłkarze Ruchu Chorzów
Newspix / Marcin Bulanda / PressFocus / Na zdjęciu: piłkarze Ruchu Chorzów

Po golu w doliczonym czasie Ruch Chorzów pokonał Pogoń Siedlce 2:1. Niebieskich po jedenastu latach ponownie poprowadził Marek Wleciałowski.

Od rozpaczy do radości. W sobotni, chłodny wieczór kibice Ruchu stadion przy Cichej w końcu opuszczali szczęśliwi. Chorzowianie pod wodzą nowego trenera pokonali Pogoń Siedlce 2:1, ale długo wiele wskazywało na to, że mecz przegrają.

Pod wodzą Dariusza Fornalaka drużyna grała coraz gorzej. Działacze postanowili postawić na Marka Wleciałowskiego, który w sezonie 2006/2007 wprowadził zespół do ekstraklasy. Póki co droga na zaplecze ligowej elity jest daleka. Pokazała to potyczka z plasującą się w strefie spadkowej Pogonią. Wprawdzie Ruch w pierwszych minutach zaatakował, później jednak wszystko wróciło do złej normy z poprzednich spotkań. To siedlczanie mieli lepsze okazje na gole. M.in. Adrian Paluchowski nie trafił z kilku metrów do pustej bramki,

Po zmianie stron gospodarze chcieli zaatakować, odpowiadało to gościom, którzy zamierzali kontrować Ruch. I po jednym z wyjść i składnej akcji doświadczony Andrzej Rybski w 55. minucie wykończył dogranie z lewej strony.

W tym momencie po raz pierwszy zaskoczył Wleciałowski. Trener zdjął z boiska Mateusza Bogusza. Młody pomocnik do tej pory napędzał grę chorzowian. Roszada długo nie przynosiła efektów. Wprowadzony Artur Balicki nie potrafił dojść do okazji strzeleckiej. Kwadrans przed końcem do siatki trafił Paweł Mandrysz, jednak ze spalonego.

Ruch atakował, kibice byli coraz bardziej zdenerwowani nieporadnością zawodników. Wściekali na siebie się gracze Ruchu, m.in. Kamil Lech miał ochotę siłowo wytłumaczyć swoje racje koledze z drużyny Robertowi Obstowi. Goście bronili się niemal całym zespołem, ale mimo tego dali się zaskoczyć. W 80. minucie pozostawili bez opieki wspomnianego Balickiego, który głową uderzył obok bramkarza.

W tym momencie mecz się otworzył. Kibice obserwowali akcję za akcję. Sporo było w tym chaosu, ale nikt nie kalkulował. W doliczonym czasie, arbiter dołożył 3 minuty, na boisku pojawił się Jakub Kowalski, który ostatnio zawodził. W 94. minucie Ruch wyszedł z kontrą i po zgraniu piłki głową pomocnik znalazł się sam naprzeciwko Piotra Smołucha. Uderzenia w długi róg golkiper nie był w stanie obronić. Kibice i piłkarze wpadli w euforię, gracze gości padli na murawę. Sędzia nie wznawiał już nawet gry. Fani gospodarzy zastanawiali się po spotkaniu, kiedy Ruch po raz ostatni zdobył w Chorzowie zwycięskiego gola w doliczonym czasie (było to w lipcu 2016 roku w wygranym 2:1 meczu z Górnikiem Łęczna, a gola zdobył Mariusz Stępiński). - Ostatnie dni były dla mnie bardzo dynamiczne. Taką podjąłem decyzję, życie pokaże czy dobrą. Dzisiaj mogę powiedzieć, że się cieszę, że wszystko tak się odbyło - skomentował szczęśliwi Marek Wleciałowski.

Ruch Chorzów - Pogoń Siedlce 2:1 (0:0) 
0:1 - Rybski 55'
1:1 - Balicki 80'
2:1 - Kowalski 90+4'

Składy:

Ruch Chorzów: Kamil Lech - Lukas Duriska, Robert Obst, Bartłomiej Kulejewski, Pawło Miahkow - Paweł Mandrysz (90+1' Jakub Kowalski), Maciej Urbańczyk, Michał Walski, Mateusz Bogusz (56' Artur Balicki), Tomasz Podgórski - Wojciech Kędziora (77' Piotr Giel).

Pogoń Siedlce: Piotr Smołuch - Adam Pazio, Maciej Wichtowski, Tomasz Margol, Adam Mójta - Mateusz Bochnak, Damian Mosiejko, Bartosz Wiktoruk (86' Sebastian Krawczyk), Andrzej Rybski (77' Piotr Marciniec), Sebastian Pociecha (61' Michał Wrzesiński) - Adrian Paluchowski (82' Kamil Walków).

Żółte kartki: Pociecha, Krawczyk (Pogoń).

Sędzia: Maciej Pelka (Piła).

ZOBACZ WIDEO Hat-trick Mertensa. Bramka Milika. Napoli rozbiło Empoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)