- Boisko pokazało, że zagraliśmy po prostu drużynowo. Dobrze się przesuwaliśmy, wyprowadzaliśmy groźne kontrataki, w efekcie mamy cenne zwycięstwo na trudnym terenie. Nie zachłyśniemy się 1. miejscem. Podchodzimy do tego spokojnie, staramy się koncentrować na każdym najbliższym meczu. Takie nastawienie dało nam zwycięstwo w Poznaniu - powiedział Artur Sobiech.
W niedzielę zespół Piotra Stokowca trafił na rywala pogrążonego w głębokim kryzysie. Czy dzięki temu było mu łatwiej? - Koncentrowaliśmy się przede wszystkim na sobie. Przyjeżdżaliśmy tutaj jako lider i chcieliśmy utrzymać tę pozycję. Prowadziliśmy tylko 1:0, mimo to przez większość gry mieliśmy pełną kontrolę nad tym co się działo na boisku - dodał 28-letni napastnik.
Przy decydującym golu Flavio Paixao asystował dobrze dysponowany Jakub Arak. - Byliśmy świadomi, że Lech dysponuje ogromnym potencjałem ofensywnym. W środku pola wyszedł bez klasycznej szóstki - z Pedro Tibą, Maciejem Gajosem i Joao Amaralem. W ten sposób zmusił nas, byśmy trochę więcej pobiegali. Mieliśmy jednak plan na ten mecz, byliśmy dobrze zorganizowani i nie pozwoliliśmy rywalom wykreować jakichś stuprocentowych sytuacji - ocenił.
Gdańszczanie jechali do stolicy Wielkopolski ze świadomością, że nie wygrali tam od 1966 roku. Przełamanie więc jest tym bardziej cenne. - Znaliśmy te statystyki, one do nas docierały. Działały jednak motywująco. Mówiliśmy sobie, że jeśli nie teraz, to kiedy. Jesteśmy w dobrej dyspozycji, a Lech ostatnio nie punktował regularnie. Wiadomo, że potencjał poznaniaków jest ogromny, jednak byliśmy też świadomi własnej wartości i wiedzieliśmy, że jeśli w defensywie będzie dobrze, to z przodu na pewno coś strzelimy - stwierdził Arak.
ZOBACZ WIDEO Timo Werner show! Hertha rozbita na własnym boisku [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]