Piątek straszy Milika. Piłkarz Napoli w opałach

Getty Images / Francesco Pecoraro / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
Getty Images / Francesco Pecoraro / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Arkadiusz Milik jest pod ścianą: słabnie jego pozycja w Napoli i reprezentacji. To wina Krzysztofa Piątka. Jeżeli w sobotę się przełamie, Milik będzie w opałach.

Milik mógłby usłyszeć od Mino Raioli to samo, co Zlatan Ibrahimović. W swojej biografii Szwed opisywał rozmowę z jednym z największych agentów piłkarskich na świecie. Na początku kariery Ibrahimovicia, Raiola wziął go na rozmowę wychowawczą. - Jeżeli chcesz być kimś więcej niż zwykłym napastnikiem musisz mieć liczby. Gole, asysty. Jak ja mam później zdziałać coś w negocjacjach pokazując kartkę z tak marnymi statystykami? - wściekał się na niego Szweda.

Trudno kwestionować umiejętności Milika, ma przecież wiele atutów. Dobrze panuje nad piłką, potrafi cofnąć się po nią, rozegrać, jest szybki i ma ten świetny strzał z lewej nogi. To wszystko schodzi jednak na dalszy plan. Brakuje mu liczb.

W 52 meczach dla SSC Napoli we wszystkich rozgrywkach strzelił tylko 18 goli. To słaby wynik. A już na pewno marny na tle kolegi z reprezentacji Polski. Krzysztof Piątek po dwunastu meczach dla Genui ma trzynaście bramek i pamiętajmy, że zdobył je w pierwszych ośmiu spotkaniach. Można zarzucać Piątkowi, że nie strzelał w meczach z największymi rywalami, ale Milik ma na rozkładzie tylko jedną wielką firmę: Milan.

Pora złożyć parasol ochronny nad zawodnikiem Napoli. Dwie poważne kontuzje prawego i lewego kolana pozbawiły go być może wielkiej kariery. Być może byłby dziś jednym z najlepszych napastników Serie A, ale fakty są takie, że drużynie przez dwa lata w niczym nie pomógł, a daną przez Carlo Ancelottiego szansę zmarnował.

ZOBACZ WIDEO Genoa zdemolowana przez Inter. Piątek zmiennikiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Sezon rozpoczął jako podstawowy piłkarz drużyny, a na dziś o dwie długości wyprzedza go Dries Mertens. To też zastanawiające, bo nasz piłkarz przepracował cały okres przygotowawczy i zapewniał, że jeszcze tak dobrze nie czuł się we Włoszech od transferu z Ajaksu. Mertens nawet w tak sprzyjających dla Milika warunkach potwierdza, że jego miejsce jest na boisku (5 goli w 3 meczach).

To prawdopodobnie jeden z ostatnich momentów dla Milika, żeby odwrócić kartę. A głosy frustracji w Neapolu są coraz głośniejsze. Tamtejszy dziennik "Il Mattino" pisze o "odkupieniu win przez Polaka" wytykając mu słabą grę w meczu z Romą, który Napoli zremisowało, również przez nieskuteczność Polaka.

Milik dziś może tylko z zazdrością popatrzeć na rok młodszego kolegę, który w Genui robi furorę. Włoscy dziennikarze spodziewają się, że Krzysztof Piątek niedługo wejdzie w buty Milika w Napoli i są zgodni, że już teraz wyprzedza go w hierarchii napastników reprezentacji Polski. Trudno zresztą przypomnieć sobie dobry występ Milika w kadrze, a jego ostatni gol w reprezentacji przypada na wrzesień 2017 roku i spotkanie z Kazachstanem. Piątka z kolei na październik tego roku i mecz z Portugalią.

Napastnik Genui jest batem nad głową Milika. Tym bardziej, że Piątka chce u siebie prezydent Napoli Aurelio De Laurentiis, który już szykuje się, żeby wydać latem kilkadziesiąt milionów euro za byłego gracza Cracovii. Choć kibice SSC Napoli bardzo Milika szanują, to jednak potrzebny im bohater wygrywający mecze. Milik do takich nie należy.

Dlatego nie na rękę mu, by Piątek przełamał serię czterech meczów bez gola. A piłkarz Genui podrażniony na pewno będzie, bo ostatni mecz z Interem zaczął na ławce rezerwowych.