Ogromny guz po ofiarnej interwencji. Jasmin Burić pokazał skutki uderzenia się głową o słupek

Newspix / Michal Kość / Na zdjęciu: opatrywany Jasmin Burić
Newspix / Michal Kość / Na zdjęciu: opatrywany Jasmin Burić

To mogło się skończyć tragedią... Podczas jednej z interwencji w końcówce meczu Jagiellonia - Lech (2:2), Jasmin Burić uderzył głową o słupek. Później miał problemy z utrzymaniem równowagi. Ale wrócił do gry.

Była 88. minuta meczu. Roman Bezjak uderzył z dystansu, Jasmin Burić rzucił się w stronę piłki. Ta minęła bramkę Lecha, ale Bośniak interweniował tak niefortunnie, że z całym impetem uderzył w słupek.

Sytuacja wyglądała bardzo niebezpiecznie. Odgłos zderzenia było słychać nawet na trybunach białostockiego obiektu. Bramkarzowi natychmiast pospieszył z pomocą sztab medyczny gości. Przez kilka minut próbowali go doprowadzić do pełni sił.

31-latek wrócił do gry z bandażem na głowie. Ale po chwili zgłosił lekarzom, że nadal ma kłopoty. Znów był opatrywany. Lech nie miał już możliwości zmian. W pewnym momencie gotowość, by stanąć między słupkami zgłosił Łukasz Trałka. Ale na szczęście nie było takiej potrzeby.

Burić dograł mecz do końca. Po nim na "InstaStory" zamieścił zdjęcie ogromnego guza, który był skutkiem uderzenia. Później miał się udać na dokładniejsze badania, ale ostatecznie z tego zrezygnowano.

Lech Poznań zremisował z Jagiellonią Białystok 2:2.

ZOBACZ WIDEO Niesamowite emocje w niemieckim klasyku! Dwa gole Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: