Thierry Henry może spać spokojnie. "Nie jest strażakiem. Ma być trenerem na lata"
Thierry Henry fatalnie rozpoczął pracę w Monaco, ale debiutujący w roli pierwszego trenera Francuz może spać spokojnie. - Nie jest strażakiem. Gdybyśmy kogoś takie szukali, zatrudniliśmy innego trenera - mówi Wadim Wasiljew, wiceprezydent klubu.
Monaco odpadło już z Ligi Mistrzów, a w Ligue 1 zajmuje przedostatnie miejsce, ale władze klubu nie zamierzają rozstawać się z Henrym, by zatrudnić bardziej doświadczonego szkoleniowca, który zażegnałby kryzys.
- Thierry przyszedł do nas na długoterminowy projekt, a nie na krótki okres. Nie jest strażakiem. Gdybyśmy takiego szukali, zatrudnilibyśmy trenera o innej charakterystyce - powiedział po niedzielnym meczu z PSG Wadim Wasiljew.
Okolicznością łagodzącą dla Henry'ego jest fakt, że jego zespół przetrzebiony jest przez urazy. W meczu z PSG z powodu kontuzji nie mogło zagrać 13 zawodników, w tym Kamil Glik, a Andrea Raggi musiał pauzować przez kartki. Do tego w spotkaniu z mistrzem Francji urazu nabawili się Nacer Chadli i Jordi Mboula, który go zastąpił.
- Nigdy nie mieliśmy tylu urazów. Brak nam pewności siebie, brak nam szczęścia - stwierdził Wasilew.
Dla Henry’ego praca w Monako jest pierwszą samodzielną w roli trenera seniorskiej drużyny. 41-latek wcześniej był asystentem Arsene'a Wengera w Arsenalu i Roberto Martineza w reprezentacji Belgii.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Fantastyczna druga połowa, padło pięć bramek. Fortuna rozbiła Herthę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)