Nie trzeba być ani Sherlockiem Holmesem ani nawet detektywem Rutkowskim, żeby zorientować się, że reprezentacja Polski pod wodzą Jerzego Brzęczka, zamiast się rozwijać, to się zwija. Od pierwszego spotkania z Włochami w Bolonii, każdy następny mecz selekcjonera jest gorszy, każdy następny zostawia mniej nadziei, że następny coś jeszcze zmieni. Nie ma nawet pół przesłanki, żeby sądzić, że te porażki do czegoś prowadzą, że są niezbędnym kosztem transformacji drużyny, że trener coś musiał sprawdzić i teraz już jest o tę wiedzę mądrzejszy. Nie, nic podobnego. Jest jak kiepski mechanik: nie wiedział dlaczego to cholerstwo nie działa i nadal nie wie.
Reprezentacja Czech, drużyna na dziś kompletnie anonimowa (48. pozycja w rankingu FIFA), okazała się dla naszych orłów poza zasięgiem. Przegraliśmy w Gdańsku 0:1, a symbolem niemocy drużyny Jerzego Brzęczka był super kiks Roberta Lewandowskiego, który nie trafił w piłkę stojąc dwa metry przed bramką. To było symboliczne: udało się zepsuć nawet Roberta, który przecież w klubie, w tej chwili gra dobrze, ma zwyżkę formy. W reprezentacji Polski jest tak samo przeciętny jak jego koledzy i tak samo zawodzi.
Z drużyną jest źle wówczas, gdy gra słabo. Ale jest jeszcze gorzej, gdy piłkarze nawet się nie zbliżają do poziomu własnych możliwości. A tak jest w kadrze Brzęczka, wystarczy popatrzeć np. na "Lewego" czy Bartosza Bereszyńskiego.
Reprezentację pożegnały w Gdańsku gwizdy. Tak jak po obu meczach w Chorzowie. Bo dla kibica to jednak szok, że z drużyny która potrafiła zauroczyć Europę, zostały zgliszcza i popiół. Ani gry, ani skuteczności, ani charakteru. Jest źle, patrzeć się na to nie da. Zbigniew Boniek i Jerzy Brzęczek uspokajają i mówią, że najważniejsze będą dopiero eliminacje do mistrzostw Europy. Boniek twierdził po meczu z Czechami, że na porażkę w Gdańsku nie zasłużyliśmy, a Brzęczek, że... jest dużo powodów do optymizmu, bo jego drużyna walczyła z determinacją o wyrównanie.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wisi nad nami jakaś klątwa
To chyba jest obowiązek piłkarza, żeby walczył o wyrównanie jeśli przegrywa, prawda? Trener kadry przegrał trzeci mecz z rzędu. Nic nie wygrał odkąd został selekcjonerem i... cały czas widzi jakieś pozytywy. Chyba ogląda inne mecze niż połowa narodu.
Jak nas ograli w Chorzowie Portugalczycy i Włosi, to było tłumaczenie, że kalendarz gier Brzęczkowi nie sprzyjał, bo to europejska czołówka. Ale już Czesi do niej się nie zaliczają. To przeciętniacy. Jednak lepsi od nas. Nie wygraliśmy też z reprezentacją Irlandii, która piłkarsko jest uboga.
Selekcjoner i prezes PZPN prezentują urzędowy optymizm. Mówią, że będzie lepiej. Nie wiadomo jednak, na jakiej podstawie. Wmawianie ludziom, że jest dobrze gdy jest źle, to jest podwórkowa dyplomacja i nawijanie makaronu na uszy. Ale kibic głupi nie jest. Prawda jest taka, że ta reprezentacja swoją grą męczy, choć niedawno cieszyła. Kibice, już trzeci raz z rzędu gwiżdżą po meczu na trenera i jego drużynę. Bilety na kadrę - do niedawna nie do zdobycia - są coraz tańsze, a i tak nie udaje się wszystkich sprzedać.
To najlepszy dowód na to, że ludzie nie wierzą w tego selekcjonera. Czy wierzą w niego sami piłkarze? No Brzęczek rzeczywiście nie daje podstaw by mu ufać. Jego nominacja była hazardowym zagraniem Bońka. Teraz coraz częściej mówi się, że to był strzał kulą w płot. Brzęczek miał przebudować kadrę, tchnąć w nią nowe życie, a na razie rozgrzebał to wszystko i nie bardzo wie jak to złożyć do kupy.
Jest przy tym kompletnie niekonsekwentny. Mówi coś, potem zmienia zdanie, miota się od koncepcji do koncepcji, od pomysłu do pomysłu. Mówi, że nie będzie powoływał zawodników, którzy nie grają w swoich klubach, po czym tacy piłkarze występują nawet w pierwszym składzie! Brzęczek deklaruje, że rezygnuje z Thiago Cionka, bo nie pasuje mu jego styl, po czym powołuje tegoż Cionka.
W meczach prestiżowej Ligi Narodów robi dziwne eksperymenty taktyczne, po czym w nieważnym spotkaniu z Czechami niczego nie testuje, trzyma na boisku "Lewego" 90 minut, bo bardzo chce wygrać. Przed meczami w Chorzowie Brzęczek chce grać bez skrzydłowych, bo widzi w tym jakiś pomysł, po czym gdy nie sprawdza się to z Portugalią, to jeszcze raz próbuje - z Włochami. I znów się okazuje to nonsenem. No to mówi, że już koniec eksperymentów, ale musiał to sprawdzić aż dwa razy. Żeby wiedzieć, że mercedes jest lepszy od malucha, nie muszę wsiadać do tych samochodów! A już na pewno nie dwa razy!
Trenera ceni się za to, że widzi więcej, niż przeciętny kibic w kapciach. Tak jak było z Adamem Nawałką, który widział potencjał w Krzysztofie Mączyńskim i - jak się okazało - miał rację. Choć pół Polski mówiło mu, że to nonsens. Mam wrażenie, że Brzęczek widzi mniej. Nie dostrzega, że Grzegorz Krychowiak gra w sposób irytujący i w tym miejscu trzeba postawić Szymona Żurkowskiego, niech się chłopak uczy.
Brzęczek nie widzi, że Piotr Zieliński ma zły moment w karierze i nie ma co na siłę trzymać się koncepcji żeby grał za Lewandowskim akurat teraz. Generalnie może to być słuszna koncepcja, ale nie obecnie, gdy chłopak jest pod formą, mentalnie niegotowy do dźwignięcia ciężaru rozgrywania w reprezentacji.
Brzęczek nie widzi, że za plecami "Lewego" powinien teraz zagrać Damian Kądzior, bo złapał wysoką formę. Wpuszcza przeciw Czechom Kądziora na "dziesiątkę", ale za moment - dramatycznie próbując ratować wynik - wprowadza Milika, kadra przechodzi na grę dwoma napastnikami i już po eksperymencie. Nadal nie wiemy, jak by sobie Kądzior w tym miejscu boiska poradził. A to był zaledwie sparing.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Brzęczek nie panuje nad tym wszystkim. Czy jest ktoś, kto wierzy w sukces z Portugalią we wtorek? Piłkarze? Nie dałbym sobie ręki uciąć, że selekcjoner ma u nich autorytet.
Co takiego udało się zrobić w kadrze od nominacji Brzęczka? Ta drużyna nie ma ulubionego stałego fragmentu gry, taktyki ani wypracowanego schematu. Nie jest silna w defensywie, nie ma fantazji w ofensywie. Nie ma liderów. Nie ma nawet charakteru Brzęczka, który na boisku był "walczakiem".
Wiem, że trwa przebudowa drużyny, że są kontuzje, a niektórzy w słabszej formie itd. Ale nikt nie wymaga od Brzęczka żeby wygrał Ligę Narodów czy mistrzostwo Europy! Chodzi o to, że jego drużyna gra poniżej swojego potencjału. Reprezentacja nie jest tak beznadziejna, jak jej wyniki.
Dlatego jest czas na generalne i zasadnicze pytania. Czy Zbigniew Boniek nie popełnił błędu stawiając na Jerzego Brzęczka? Czy to jest właściwy człowiek na właściwym miejscu? W imię czego mielibyśmy trwać przy tej koncepcji? Jakie są ku temu przesłanki, że będzie lepiej? Czy trener wie co robi, i czy wie jak uzdrowić tę drużynę? Dlaczego mielibyśmy nie rozmawiać o dymisji Brzęczka?
Dariusz Tuzimek,
Futbolfejs.pl