Robert Lewandowski nie zagra w Guimaraes z powodu urazu kolana, którego doznał w ostatnim przed reprezentacyjną przerwą spotkaniu Bayernu Monachium. Na początku zgrupowania zadeklarował, że mimo bólu chce wystąpić zarówno przeciwko Czechom (0;1), jak i Portugalii, ale po tym pierwszym meczu okazało się, że "Lewy" potrzebuje odpoczynku, a w niedzielę sztab kadry zadecydował, że kapitan we wtorek nie zagra. Więcej o tym TUTAJ.
30-latek jest w drużynie narodowej piłkarzem-instytucją. Jest nie tylko jej najlepszym strzelcem i kapitanem, ale też naturalnym liderem, którego wpływ na grę nie ogranicza się do finalizowania akcji kolegów. W meczu z Czechami "Lewy" harował na całym boisku, jakby dopiero wchodził do reprezentacji i katorżniczą pracą próbował zyskać szacunek kibiców.
Lewandowski jest w kadrze dosłownie niezastąpiony. Mecz z Portugalią będzie pierwszym od 10 września 2013 roku spotkaniem drużyny narodowej o punkty, w którym go zabraknie. Wówczas przeciwko San Marino (5:1) w ramach el. MŚ 2014 zabrakło go z powodu kontuzji kolana, której doznał cztery dni wcześniej w meczu z Czarnogórą (1:1).
Powiedzieć, że miało to miejsce w innej epoce, to nic nie powiedzieć. Reprezentacja Polski była wówczas na 72. miejscu w rankingu FIFA, a w el. MŚ 2014 potrafiła pokonać tylko Mołdawię (raz) i San Marino (dwukrotnie). Za kontuzjowanego Lewandowskiego przeciwko San Marino od pierwszego gwizdka zagrał Paweł Brożek, którego w drugiej połowie zmienił Marcin Robak. Dla pierwszego był to przedostatni występ w kadrze, a drugi zagrał w niej jeszcze tylko cztery razy, ale obaj wystąpili już jedynie w meczach towarzyskich.
Od spotkania z San Marino Polska rozegrała 33 mecze o stawkę i Lewandowski wystąpił w każdym z nich. Mało tego, za każdym razem zagrał od pierwszego gwizdka, a przed końcowym gwizdkiem został zmieniony tylko raz: w rewanżowym spotkaniu el. Euro 2016 z Gibraltarem (8:1). Polska strzeliła w tych meczach 70 goli: autorem 31 z nich był sam "Lewy", a przy 9 asystował kolegom - to 57-proc. wkład w zdobycz bramkową zespołu.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Zagraliśmy lepiej niż z Portugalią czy Włochami