Damian Kądzior: Jestem w gazie

Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT /  / Na zdjęciu: Damian Kądzior
Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / / Na zdjęciu: Damian Kądzior

- W środku mogę czuć złość, że to nie ja występuje w pierwszym składzie. Jestem ambitnym zawodnikiem, chcę więcej - mówi Damian Kądzior, który czeka na prawdziwą szansę w reprezentacji Polski.

Do tej pory pomocnik tylko dwa razy wystąpił w drużynie narodowej. Trener Jerzy Brzęczek wpuścił go z ławki rezerwowych w towarzyskich spotkaniach z Irlandią (grał 45 minut) i Czechami (grał 21 minut), mimo że Kądzior bardzo dobrze spisuje się w Dinamie Zagrzeb. Piłkarz nie ukrywa, że liczy na więcej. - Jestem w gazie, czuję to. Dobrze wyglądam na boisku - przekonuje. Stara się jednak zrozumieć selekcjonera, który ostrożnie wprowadza go do zespołu. - Reprezentacja to jedno, klub drugie. Trener może mieć inną wizję, taktykę. W kadrze liczy się przede wszystkim drużyna, całość, nie indywidualne osiągnięcia - mówi piłkarz. Nie traci nadziei, że odmieni swoją sytuację. - W środku mogę czuć złość, że to ja nie gram od początku. Jestem ambitnym zawodnikiem, chcę więcej, ale nic nie mogę zrobić, dlatego staram się przekonać szkoleniowca, gdy wpuszcza mnie na boisko - opowiada pomocnik.

W Dinamie trener Nenad Bjelica daje piłkarzowi dużą swobodę. Kądzior nie musi trzymać się kurczowo jednej pozycji, ze skrzydła może na przykład zbiec na pozycję numer "10". Szkoleniowiec Dinama wymaga od niego przede wszystkim liczb: asyst i goli. I taka koncepcja się sprawdza, pomocnik w trzynastu meczach ligi chorwackiej strzelił dwa gole i dziewięć razy asystował.

- W Dinamie mam robić różnicę w ofensywie, ryzykować, kreować grę. Trudno jednak przełożyć jeden do jednego styl gry z klubu na reprezentację. W Zagrzebiu mamy zupełnie inne założenia, wypracowane schematy. W klubie występuje częściej na pozycjach numer "11" i "7". Z kolei trener Brzęczek w spotkaniu z Czechami wystawił mnie na "10". Potrafię sobie tam poradzić, ponieważ na tej pozycji się wychowałem. Można powiedzieć, że selekcjoner może mnie wystawić na każdą pozycję w pomocy - komentuje Kądzior.

Zawodnik twierdzi, że zrobił ogromny postęp po transferze z Górnika Zabrze do Dinama. - Czuję się lepszym zawodnikiem, nabrałem większej pewności siebie. Za moją dobrą grą stoją liczby, mamy pierwsze miejsce w chorwackiej ekstraklasy i fazie grupowej Ligi Europy. Ciesze się, że udowodniłem, iż mogę się dobrze prezentować również poza Polską - mówi.

ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Zagraliśmy lepiej niż z Portugalią czy Włochami

Poleca też rozgrywki chorwackiej ekstraklasy. - To liga bardziej techniczna liga niż polska, z której szybciej można trafić na Zachód. Na każdym meczu jest mnóstwo skautów i menadżerów z uznanych europejskich drużyn - porównuje.

Kądzior od pierwszego dnia po przeprowadzce rozpoczął naukę tamtejszego języka. - Nie zacząłem od pytania o dzień wypłaty, a możliwość wynajęcia mi nauczyciela. Pomógł też trener Bjelica. Pożyczył od żony cztery książki rozmówek polsko-chorwackich i przyniósł mi do klubu. Bardzo się przydają, uczymy się z nich razem z żoną. Rozumiem już mniej więcej 75 procent tego, co się do mnie mówi. Komunikować się też potrafię, ale bardziej na zasadzie "kali jeść, kali pić". W klubie widzą moje zaangażowanie, doceniają moje starania - opowiada.

Ma nadzieję na występ z Portugalią we wtorek i przełamanie serii pięciu meczów bez zwycięstwa reprezentacji. - Mnie Portugalia nie przeraża. Powinniśmy podejść do meczu ze spokojną głową, na luzie, żeby każdy sprzedał swoje umiejętności. I wtedy osiągniemy dobry wynik - kończy piłkarz.

Komentarze (0)