W ostatniej kolejce ekstraklasy, Legia zaledwie zremisowała ze Śląskiem we Wrocławiu i straciła szansę na zdobycie tytułu mistrza Polski. Choć warszawski zespół ma tyle samo punktów co Lech Poznań, ma jednak gorszy bilans bezpośrednich spotkań, zarówno z Wisłą Kraków jak i wspomnianym Lechem.
Legia miała także spore szanse na końcowy tryumf w rozgrywkach REMES Pucharu Polski. Tam jednak warszawski zespół uległ w kiepskim stylu niżej notowanemu Ruchowi Chorzów. W Pucharze Ekstraklasy, Legia dotarła do ćwierćfinału, gdzie nie sprostała GKS Bełchatów.
- Szkoda tego sezonu i to bardzo. A wszystko przecież było otwarte, mieliśmy ten tytuł na wyciągnięcie ręki i nie podołaliśmy. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to nasza wina. Przecież spokojnie mogliśmy być pierwsi. Ale taka jest piłka. Jak nie wykorzystuje się szansy, to trudno liczyć na sukcesy - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego pomocnik Legii, Miroslav Radović.
Sam Radović, przeżywał w tym sezonie huśtawkę nastrojów. Jesienią często pojawiał się w wyjściowym składzie warszawskiego zespołu, wiosną nie gra prawie w ogóle. A jeśli już gra, to wyłącznie jako zmiennik. Radović jest nieco rozczarowany zwłaszcza, że, jak sam przyznaje, na początku rundy wiosennej prezentował się nieźle.
- Straciliśmy zbyt wiele punktów ze słabszymi drużynami. Ale mimo wszystko uważam, że kluczowy dla nas był mecz z Lechem u siebie. Mogliśmy i powinniśmy go wygrać, ale tak się nie stało. Szkoda, bo walczyliśmy przez cały sezon, byliśmy blisko, a na koniec zostaliśmy z niczym. Mimo tego uważam, że mamy dobrą drużynę, która chciała jak najlepiej. Nie udało się - dodaje skrzydłowy "Wojskowych".