- Podpisując kontrakt trener Nawałka wszedł w struktury największego klubu w Polsce - oznajmił dyrektor sportowy Kolejorza, Tomasz Rząsa. Wszystkich jednak nurtuje kwestia podziału kompetencji przy zmianach kadrowych. Dotąd spekulowano, że były selekcjoner chciałby mieć bardzo dużą autonomię.
- To oczywiste, że szkoleniowiec chce uczestniczyć w procesie doboru i rozwoju piłkarzy. Jeśli chodzi o koordynację działań, to będą się odbywać systematyczne spotkania z działem skautingu. Trener zyskuje też ważny głos w komitecie transferowym i ma prawo weta. Zatem jeśli nie będzie chciał któregoś z wyselekcjonowanych zawodników, klub go nie sprowadzi. Przewidujemy ponadto ścisłą współpracę z akademią oraz zajęcia indywidualne - wyjaśnił Rząsa.
Sam Nawałka sprawia wrażenie zadowolonego z takiej formuły współpracy. - W tak dużych klubach jak Lech istnieją pewne procedury związane z codziennym funkcjonowaniem i ja to w pełni rozumiem - podkreślił.
Dlaczego rozmowy z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski trwały tak długo? Toczyły się trzy tygodnie - od momentu gdy 4 listopada zwolniono Ivana Djurdjevicia. - Zainteresowanie mediów było olbrzymie, ale wybieraliśmy najważniejszą osobę w pionie sportowym Lecha. To było bardzo odpowiedzialne zadanie, które wymagało skupienia, przemyślenia, a na samym końcu negocjacji. Chcieliśmy podjąć najlepszą decyzję - stwierdził Rząsa.
Jak się okazuje, Nawałka był priorytetem władz Kolejorza. - Od początku upatrywaliśmy w nim głównego kandydata. Chcieliśmy kogoś z bogatym doświadczeniem na arenie krajowej i międzynarodowej, Polaka, który swoją charyzmą i zacięciem do pracy zarazi całą drużynę. Po ciężkich negocjacjach możemy być zadowoleni, że właśnie zaczynamy współpracę - dodał dyrektor sportowy.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Gol Krzysztofa Piątka na wagę derbowego remisu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]