Oferta z Wodzisławia była najkonkretniejsza - rozmowa z Błażejem Radlerem, nowym nabytkiem Odry Wodzisław

Latem ubiegłego roku swoich sił próbował nie byle gdzie, bo w samym Anderlechcie Bruksela! Teraz będzie jednym z ważniejszych punktów w składzie Odry Wodzisław. Błażej Radler w swoim klubie chce odzyskać dawną formę i solidnie przygotować się do rozgrywek Orange Ekstraklasy, które powracają tuż, tuż.

Szymon Ziober
Szymon Ziober

Szymon Ziober: Jakie odniosłeś pierwsze wrażenia podczas pobytu w Wodzisławiu?

Błażej Radler: Pierwsze wrażenia z pobytu w Wodzisławiu są pozytywne. Koledzy przyjęli mnie dobrze, więc mam się z czego cieszyć.

Dlaczego wybrałeś Odrę, brakowało innych ofert?

- Powiem tak, oferta z Wodzisławia była najlepsza, poza tym jest to klub ze Śląska, a do takich czuję ogromny sentyment. Szkoda, że nie gram w Górniku, ale takie życie, w Odrze chcę się odbudować.

Latem ubiegłego roku byłeś na testach w Anderlechcie Bruksela. Było aż tak ciężko, skoro nie zostałeś zawodnikiem europejskiego średniaka?

- Wyjazd do Brukseli był czymś wspaniałym, w ogóle podobało mi się miasto i wszystkie inne rzeczy. Na zajęciach, meczach kontrolnych pokazałem się z dobrej strony, widocznie to było za mało, aby przekonać do siebie szkoleniowców z Anderlechtu.

Przez ostatnio pół roku wzmagałeś się z kontuzją. Teraz z twoim zdrowiem jest wszystko w porządku?

- No niestety byłem kontuzjowany, przez co nie mogłem znaleźć sobie nowego pracodawcy. Szczegółowe badania wykazały, że jest dobrze. Na treningach też nie czuję żadnego bólu, więc na razie jest OK.

W Wodzisławiu spotkałeś starych znajomych. Dzięki temu chyba łatwiej się zaaklimatyzujesz w drużynie Janusza Białka?

- No na pewno. Jest tutaj kilku zawodników z Górnika chociażby Damian Seweryn i Bartłomiej Socha, z którymi zdołałem utrzymać Górnika w Orange Ekstraklasie.

Na co liczysz grając w szeregach Odry?

- Przede wszystkim liczę na regularną grę w pierwszej jedenastce, muszę grać i jeszcze raz grać, aby odbudować się fizycznie. Mam nadzieję również, że jako drużyna pokażemy się z przyzwoitej strony.

W Zabrzu poszukiwano prawego defensora, a ty nim jesteś. Działacze Górnika kontaktowali się z tobą w sprawie ewentualnego powrotu na Roosevelta?

- Nie. Jeszcze przed wyjazdem do stolicy Belgii miałem podpisać nową umowę z czternastokrotnym mistrzem Polski, ale wybrałem wyjazd. Natomiast po powrocie z Brukseli temat Zabrze upadł.

Władze twojego obecnego pracodawcy wyznaczyły wam cel na zbliżającą się rundę wiosenną?

- Nic o czymś takim nie wiem. Jestem tu dość krótko, ale wiem, że takiej rozmowy z zarządem nie było.

Jesienią byłeś częstym gościem na meczach Górnika. Czułeś jakąś sportową złość w momencie, kiedy Trójkolorowi ogrywali rywala, a ty zamiast biegać po boisku siedziałeś na trybunach?

- Nie czułem sportowej złości. Cieszyłem się, że koledzy ogrywali rywali i to jeszcze z naszego regionu. Wiadomo, że było mi szkoda z powodu, że nie mogę biegać po boisku razem z piłkarzami Górnika.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×