Dwa gole Serge'a Gnabry'ego dały Bayernowi Monachium trzy punkty w sobotnim meczu z Werderem Brema (2:1). Bawarczykom miała pomóc obecność Roberta Lewandowskiego, postrachu Werderu, który aż 14 razy skierował piłkę do siatki w bezpośredniej rywalizacji. Polak wielokrotnie zgarniał piłkę w polu karnym, gubił krycie, ale był na bakier ze skutecznością.
- Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do naszej skuteczności. Policzyłem 6, czy 7 szans, które powinniśmy zamienić na bramkę. Podobało mi się jednak, że broniliśmy całą drużyną - mówił po meczu trener Niko Kovac.
Szkoleniowiec z Chorwacji jest największym wygranym tego tygodnia. Jego drużyna najpierw w efektownym stylu pokonała Benfikę Lizbona w Lidze Mistrzów (5:1) a teraz zdobyła cenne punkty w Bundeslidze. Wszystko wskazuje na to, iż krytykowany Kovac zachowa swoją posadę.
- Mój zespół zaprezentował się wyjątkowo dobrze. Dominowaliśmy mecz pod względem technicznym i taktycznym, ale pod koniec pokazaliśmy również ducha walki. To była dobra robota - dodaje. - Zwycięstwo jest wielką ulgą, tworzy dobrą atmosferę i wzmacnia pewność siebie. Nie pozwoliliśmy rywalom stworzyć wielu szans. Zdajemy sobie sprawę z sytuacji w tabeli, więc zwycięstwo jest ważne - tłumaczy z kolei Gnabry.
Bayern wygrał pierwszy mecz w Bundeslidze od trzech kolejek i traci do pierwszej Borussii Dortmund dziewięć punktów. Lewandowski w tym sezonie strzelił siedem goli w niemieckiej ekstraklasie. Trzy bramki więcej od Polaka zdobył Paco Alcacer, lider klasyfikacji strzelców Bundesligi.
ZOBACZ WIDEO Roberto Carlos w Warszawie w nowej roli. Sędziował zawody we freestyle'u
Robert, delikatnie mówiąc grał słabo.