Wisła Kraków pocieszona po wygranej z nafciarzami. "Udało się zapomnieć o problemach"

Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków
Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków

To są sądne dni dla Wisły Kraków, ale piłkarze potrafią odciąć się od hiobowych wieści. - Udało się zapomnieć o problemach - mówi po wygranej z płocką Wisłą Mateusz Lis.

Ważą się losy jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce. Nad Wisłą Kraków ciąży widmo degradacji. Wszystko przez ogromne długi. Po czwartkowym audycie z przejęcia klubu zrezygnowała czwórka: Wojciech Kwiecień, Wiesław Włodarski, Antrans i Dasta Invest. Na dniach wyjaśni się, czy pojawi się ktoś chętny do uratowania Białej Gwiazdy.

- Rozmawialiśmy między sobą, bo trafiliśmy na informacje w internecie, potem trenerzy nam o tym powiedzieli i się rozniosło. Tli się nadzieja, dopóki nie będzie oficjalnego komunikatu, trzeba wierzyć - mówi o wiadomościach nt. czwartkowych nieudanych negocjacji Mateusz Lis, bramkarz Wisły. - Szczęśliwy nikt nie był. Było trochę nerwów. Nie życzę nikomu. Nie chcę o tym rozmawiać - dodał lakonicznie Maciej Sadlok.

W klubie nie tracą nadziei. Piłkarze i pracownicy wierzą, że na dniach pojawi się nowy inwestor, który spłaci dotychczasowe zaległości. A te według nieoficjalnych informacji sięgają ok. 30 milionów złotych. - Wisła to klub, który musi być w ekstraklasie - przyznaje Zdenek Ondrasek, strzelec 12 goli dla Białej Gwiazdy w tym sezonie. - Wierzę w to, że będzie dobrze. Ale próbujemy i robimy wszystko, żeby zdobywać punkty.
 
- Robiliśmy wszystko, żeby się odciąć. I żeby te wszystkie rzeczy, które dzieją się w klubie, nie miały wpływu na nasze podejście i na naszą grę. Myślę, że na te 90 minut zapomnieliśmy o nich. I odzwierciedleniem tego jest wynik - mówi Jakub Bartkowski. W należyty sposób udowodnili to na boisku. W meczu otwierającym 19. kolejkę Lotto Ekstraklasy piłkarze Macieja Stolarczyka, pokonali na wyjeździe Wisłę Płock 2:1. Po pierwszej bramce wszyscy ruszyli do ławki rezerwowych. Dlatego, że dzień wcześniej 42 urodziny obchodził asystent trenera, Radosław Sobolewski. Po spotkaniu zawodnicy wyszli do swoich kibiców. - Usłyszeliśmy wyrazy podziękowania i szacunku dla tego, co robimy - opowiada Bartkowski. - Zresztą to są miłe chwile, nawet wzruszające. Dajemy z siebie wszystko, nie zawsze wyniki są takie, jakie byśmy chcieli. Ale mimo tych nawet czasami gorszych wyników kibice nas wspierają. Także myślę, że doceniają to co robimy. W piątek również byli z nami.

Bartkowski wierzy, że kibice dopiszą w ostatnim meczu tego roku. Za tydzień Biała Gwiazda podejmie na swoim stadionie Lecha Poznań. - Nie wiadomo, co się stanie - mówi o wciąż nierozstrzygniętych losach Wisły. - Dajemy z siebie wszystko. Liczymy na to, że kibice będą nas dalej dopingować i zjawią się licznie na stadionie, żeby fajnie zamknąć ten rok.

Drużyna Stolarczyka po części odetchnęła z ulgą. W Płocku przerwała passę dwóch porażek z rzędu. To doda im pewności siebie przed starciem z Kolejorzem. Mimo kryzysu spowodowanego sprawami wewnętrznymi klubu, zespół cały czas trzyma się razem. - Potrzebowaliśmy takiego momentu, żeby się pocieszyć. Nie jesteśmy zespołem, jesteśmy rodziną. I to pokazujemy na treningach, w szatni i na meczach - przyznaje Lis.

ZOBACZ WIDEO: Rok rozczarowań w polskiej piłce. "Lepiej już było"

Komentarze (0)