Robert Kasperczyk (trener Górnik Wieliczka): Wiedzieliśmy z kim gramy. Pelikan jest zespołem bardzo mocnym kadrowo i u siebie potrafi wygrać z każdym. Nie przypadkiem KSZO tutaj przegrał i wiedzieliśmy co nas czeka. Absolutnie nie zlekceważyliśmy rywala. Na pewno gdyby sytuacja organizacyjna była w klubie troszeczkę inna to nie pokonywalibyśmy 300 km w dzień meczu. Tego nie mamy w zwyczaju. Widać było w pierwszej połowie, że gramy katastrofalnie. Ja nie poznawałem swoich piłkarzy. Myśleliśmy, że uda nam się to przeczekać, ale straciliśmy bramkę tuż przed przerwą. Łatwiej już było drużynie gospodarzy kontrolować grę. Przeprowadzali bardzo fajne kontry, mogli nas pokonać jeszcze wyżej. Ubolewam tylko, że na początku drugiej połowy ani Daniel Jarosz po pięknej akcji całego zespołu, ani potem po fajnym podaniu Piotrka Wtorka Mateusz Leśniowski nie strzelił bramki na 1:1. Wtedy chłopcy dostaliby troszeczkę wiatru w żagle, uwierzyliby, że można tutaj jeszcze coś ugrać. Potem nie stworzyliśmy sobie jakichś klarownych sytuacji. Uważam, że zespół Pelikana wygrał zasłużenie. Wracamy smutni, chociaż dowiedzieliśmy się, że Sandecja zremisowała z Ruchem 1:1. Mamy teraz meczu u siebie z Wigrami, jak go wygramy to gramy w barażach także nie załamujemy rąk. Szkoda, ale przegraliśmy zasłużenie.
Jarosław Araszkiewicz (trenera Pelikana Łowicz): Strasznie się obawiałem tego meczu, ponieważ rywale mieli świetną passę. Zespół Górnika do tej pory wygrywał i chwała mu za to, bo nie wiadomo czy ten zespół wystartuje w ogóle do nowych rozgrywek. Trener Kasperczyk poderwał zespół i widać, że chłopcy sami chcą. Jeżeli chodzi o moją drużynę to brakuje mi już słów. Niektóre rozwiązania moich zawodników były jak w piaskownicy, naprawdę. Jeżeli wchodzi zawodnik na boisko, gra 20 minut i nagle on nie ma siły to ja nie wiem co on w ogóle robi. Sytuacje, które stworzyliśmy też powinniśmy wykorzystać. W dodatku po strzale Mójty Bojaruniec wybił piłkę zamiast skierować ją do bramki Górnika, to jest typowy obrońca, więc chyba ma taki nawyk, że trzeba wybić. Później swoją szansę miał Grzelczak oraz Stencel. Wiadomo, że graliśmy z kontry i te sytuacje nam jakoś fajnie wychodziły, ale niektóre zagrania naprawdę mnie zaskakiwały, nie poznawałem tego zespołu. Wiadomo, że też była jakaś mała presja, bo chcieliśmy uniknąć gry w barażach. Szkoda straconych punktów we wcześniejszych meczach, ale taka jest piłka.
Michał Świstak (obrońca Górnika Wieliczka): Pierwsza połowa nieudana w naszym wykonaniu. Oddaliśmy inicjatywę gospodarzom. W drugiej odsłonie zaatakowaliśmy śmielej. Druga połowa była bardziej wyrównana, mogliśmy strzelić bramkę wyrównującą. Gospodarze też mieli swoje sytuacje, ale to było konsekwencją tego, że musieliśmy się odkryć i zaatakować większą ilością zawodników.
Artur Skiba (pomocnik Górnika Wieliczka): Przespaliśmy pierwszą połowę. W drugiej nieco się obudziliśmy i przeważaliśmy, ale nie byliśmy w stanie zagrozić bramce gospodarzy. We znaki dała nam się przede wszystkim długa podróż.
Tomasz Lewandowski (pomocnik Pelikana Łowicz): Chcieliśmy wygrać żeby już na 100 procent być pewnym utrzymania w drugiej lidze. Sądzę, że byliśmy zespołem lepszym, stworzyliśmy więcej sytuacji. Gdybyśmy je wykorzystali to gra wyglądałaby spokojnie i strzelilibyśmy więcej bramek.
Zbigniew Czerbniak (obrońca Pelikana Łowicz): Myślę, że zagraliśmy bardzo dobry mecz. Powalczyliśmy, graliśmy dla siebie, z kolei Wieliczka walczyła o bezpośredni awans do I ligi. Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Jak najbardziej zasłużenie komplet punktów pozostał w Łowiczu.