Real miał prawo obawiać się czwartkowego spotkania przeciwko Villarrealowi. Historia pokazuje, że Los Blancos niezbyt udanie inaugurują nowy rok na stadionach rywali. A Żółta Łódź Podwodna pod wodzą nowego trenera, Luisa Garcii, liczyła na zaskoczenie rywala. Mimo że szkoleniowiec nie szczędził pochwał pod adresem najbliższego rywala.
Villarreal wybornie wszedł w spotkanie. W pierwszych minutach zadomowił się na na połowie przyjezdnych. Pod bramką Thibauta Courtoisa szczególnie aktywny był 19-letni Samuel Chukwueze. Nigeryjczyk jest jednym z objawień tego sezonu Primera Division. - Jest inny. W przeciwieństwie do niektórych młodych graczy, nie ma czasu na telefon. Imponuje mi to, jak ciężko pracuje na treningu. Nie minie dużo czasu, zanim umocni swoją pozycję. O ile utrzyma tę motywację i popęd - chwali Chukwueze Santi Cazorla.
Nastolatek już w trzeciej minucie urwał się Marcelo i oddał celny strzał na bramkę. Chwilę później Chukwueze asystował Cazorli. Doświadczony pomocnik wykorzystał dogranie kolegi z prawej strony i od razu uderzył na dalszy słupek. Courtois nie zdążył obronić.
W tym sezonie Królewscy rzadko kiedy wychodzili na prostą po tym, gdy jako pierwsi tracili bramkę. Jednak tym razem od razu ruszyli do odrabiania strat. Dopięli swego już w siódmej minucie, kiedy Karim Benzema uderzył głową po dośrodkowaniu Lucasa Vazqueza. Kilkanaście minut później piłkarzom Santiago Solariego udało się wyjść na prowadzenie. Toni Kroos udanie dośrodkował z rzutu wolnego, a swoje błędy w obronie odkupił Raphael Varane. Dosłownie chwilę wcześniej Francuz popełnił karygodną stratę piłki, która o mały włos nie zakończyła się golem.
ZOBACZ WIDEO Show Milika! Napoli wyszarpało zwycięstwo w końcówce spotkania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Nie lepiej od niego spisał się przed przerwą Sergio Ramos. Kapitan Realu w samej końcówce pierwszej połowy sfaulował Chukwueze i miał szczęście, że nie dostrzegł tego ani arbiter główny, ani jego asystenci VAR. Pech za to nie opuszcza z kolei Garetha Bale'a. Walijczyk nie wyszedł na drugą połowę z powodu urazu. Musiał zmienić go Isco.
W drugiej połowie przyjezdni skupili się na utrzymaniu korzystnego wyniku. I to ich zgubiło. Częściej oddawali inicjatywę rywalom, niż sami ruszali pod bramkę Sergio Asenjo. Wyborną okazję miał w 65. minucie Vazquez. Hiszpan przejął piłkę i w pojedynkę popędził z atakiem. Minął kolejnych rywali, ale jego strzał zdołał obronić bramkarz.
Zawodnikiem meczu zdecydowanie można nazwać Santiego Cazorlę. 34-letni weteran przesądził o remisie Villarrealu. W 82. minucie mimo niewielkiego wzrostu, celnie uderzył głową i zaskoczył Courtoisa. Belg w porównaniu do poprzednich spotkań, tym razem nie został bohaterem Realu.
Z kolei Villarreal ma co świętować. Żółta Łódź podwodna uciekła ze strefy spadkowej i znów może wierzyć w to, że utrzyma się w elicie.
Villarreal CF - Real Madryt 2:2 (1:2)
1:0 - Santi Cazorla 4'
1:1 - Karim Benzema 7'
1:2 - Raphael Varane 20'
2:2 - Santi Cazorla 82'
Villarreal: Sergio Asenjo - Miguel Layun, Alvaro Gonzalez, Victor Ruiz, Jaume Costa - Santiago Caseres (63' Karl Todo Ekambi), Pablo Fornals, Javi Fuego (82' Manu Trigueros), Santi Cazorla - Samuel Chukwueze, Gerard Moreno (68' Carlos Bacca).
Real: Thibaut Courtois - Dani Carvajal, Raphael Varane, Sergio Ramos, Marcelo - Toni Kroos (86' Vinicius Junior), Casemiro, Luka Modrić (64' Fede Valverde) - Lucas Vazquez, Karim Benzema, Gareth Bale (46' Isco).
Żółte kartki: Gonzalez i Costa (Villarreal) oraz Casemiro i Ramos (Real).
Sędziował:
Pablo Gonzales Fuertes.
[multitable table=995 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]