Zdenek Ondrasek jest pierwszym zawodnikiem, który w przerwie zimowej opuścił Białą Gwiazdę. Czech podjął decyzję o odejściu z klubu, jeszcze nim Wisła znalazła się w rozpaczliwej sytuacji: przed wycofaniem się koalicji lokalnych przedsiębiorców i przed skutkującą odebraniem licencji nieudaną sprzedażą klubu Vannie Ly i Matsowi Hartlingowi. Napastnik miał to szczęście, że jego kontrakt wygasał 31 grudnia i mógł podpisać umowę z nowym pracodawcą bez czekania na rozstrzygnięcie w sprawie przyszłości Wisły.
- Od początku mówiłem, że jeśli nie zostanę w Wiśle, to będę chciał wyjechać z Polski i na stare lata zobaczyć coś nowego. Miałem oferty z Korei, Nowej Zelandii (Wellington Phoenix - przyp. red.) czy Holandii, ale ta z Dallas była najkonkretniejsza. Klub mnie bardzo chciał, nowy trener był w Polsce dwa, trzy razy. Decyzja nie była łatwa, bo to nie jest tuż za rogiem, ale bardzo się cieszę - mówi Ondrasek.
Dallas FC przygotowania do sezonu 2019 rozpocznie 20 stycznia i Czech ma wylecieć do Stanów Zjednoczonych dopiero w przyszłym tygodniu. Póki co korzysta z gościny Wisły i ćwiczy na jej obiektach. W środę pojawił się w Myślenicach na pierwszym treningu Białej Gwiazdy po zimowej przerwie. Dzięki podpisaniu kontraktu za Oceanem święta spędził spokojniej niż pozostali wiślacy.
- Było mi łatwiej niż kolegom z Wisły, ale babcia i mamusia bardzo płakały, że teraz nie będę tuż obok, że przyjadę na weekend. Dużo sił mnie kosztowało to, żeby je uspokoić - puszcza oko i dodaje: - Dziękuję trenerowi, że mogę korzystać z obiektów Wisły. Chciałem być na pierwszym treningu, zobaczyć chłopaków po świętach. Sytuacja jest nerwowa, mają wątpliwości co do przyszłości, ale wszyscy wierzymy, że będzie dobrze.
- Wierzę w to, że Wisła upora się z tymi problemami. Bardzo dobrze życzę klubowi. Szacunek dla tego pana z Legii, że chce pomóc Wiśle. To wiele znaczy. Są ludzie, którzy potrafią zapomnieć o historii, o tym, że kibicują największemu rywalowi i chcą pomóc zasłużonemu klubowi. Wierzę z całego serca, że to się uda - mówi Ondrasek, mając na myśli Bogusława Leśnodorskiego.
W szatni "Kobra" mógł poznać Jakuba Błaszczykowskiego - legendę polskiej piłki i Wisły. - Ale znam jeszcze Pawła Brożka i Arka Głowackiego - uśmiecha się Czech i dodaje: - Kuba to legenda nie tylko polskiej piłki, bo jest znany w całej Europie. To fajny chłopak. Mam nadzieję, że zostanie, bo może dać dużo Wiśle jako klubowi i szatni.
Choć przez trzy lata Wisła nie płaciła mu na czas, a w tej chwili zalega mu sześć pensji, Ondrasek zapewnia, że darzy Białą Gwiazdą dużym sentymentem.
- Wisła dużo mi dała, dużo mnie nauczyła. Będę miał z niej tylko dobre wspomnienia. Mam taki plan, że wrócę do Krakowa. Bardzo podoba mi się życie tutaj. To taka mniejsza Praga, ale Praga jest dla mnie za duża. Ja jestem mały chłopak z małej wsi i nie chciałbym mieszkać w Pradze - tłumaczy.
Trzykrotny reprezentant Czech był zawodnikiem Wisły od stycznia 2016 roku, a na Reymonta 22 trafił z Tromsoe IL, w barwach którego został królem strzelców norweskiej ekstraklasy (2012). Dla Białej Gwiazdy rozegrał 69 spotkań, w których zdobył łącznie 21 bramek, a przy 10 asystował. Jesienią był najskuteczniejszym graczem drużyny Macieja Stolarczyka - w 19 występach strzelił 11 goli.
ZOBACZ WIDEO Sytuacja Wisły Kraków to telenowela. "Opuścisz jeden dzień i jesteś zagubiony"