W środę Rafał Wisłocki, nowy prezes Wisły oraz pomagający mu w utrzymaniu klubu na powierzchni Bogusław Leśnodorski i Jarosław Królewski spotkali się z piłkarzami Białej Gwiazdy w bazie treningowej w Myślenicach. W rozmowie uczestniczył też Jakub Błaszczykowski, który w po rozwiązaniu kontraktu z VfL Wolfsburg jest wolnym zawodnikiem i zamierza wrócić do Wisły, z której 12 lat temu wyruszył w świat.
Spotkanie trwało kilkadziesiąt minut. Wisłocki i jego współpracownicy opuścili teren klubu, nie udzielając komentarza licznie zgromadzonym dziennikarzom. Krótko po wyjeździe z Myślenic Leśnodorski dał jedynie na Twitterze do zrozumienia, że tęsknił za działalnością w piłce.
Fajny jest zapach szatni w powaznym Klubie
— B(L)1916 (@BL_1916) 9 stycznia 2019
Na zdradzenie przebiegu rozmowy nie dał się też namówić zaprzyjaźnionemu radiu Weszło FM, któremu kilka godzin później udzielił wywiadu, choć wyraził nadzieję, że wiosną Wisła zagra w Lotto Ekstraklasie. Więcej o tym TUTAJ. Dobrym humorem na Twitterze tryskał Królewski. To przyjaciel Wisłockiego, który rozkręcił zbiórkę funduszy na uratowanie klubu. W jej ramach zebrano już kilkaset tysięcy złotych. Nie jest to kwota, która pozwoli Wiśle na przetrwanie, ale Królewski działa w myśl zasady "ziarnko do ziarnka…". Na horyzoncie pojawił się jednak też inwestor, który po dokapitalizowaniu spółki 4 mln zł obejmie ok. 5 proc. akcji.
Napierdzielamy. Pieniądze są bezpieczne. Jutro trafia na pierwsze potrzeby. Drużyna super. Brak nadwagi po świętach. Wszystko może się stać, ale zgodnie z @K_Stanowski. 80! Dajcie nam komfort wybierania. Ci gracze to Wasz skarb.
— Jarosław Królewski (@jarokrolewski) 9 stycznia 2019
Zastrzyk energii
Dla piłkarzy i trenerów Wisły była to już kolejna w ostatnich tygodniach rozmowa z ludźmi, którzy mają uratować klub przed upadkiem. Wojciech Kwiecień i jego partnerzy nie wywiązali się z obietnic. Podobnie jak Vanna Ly i Mats Hartling. Teraz jednak, choć nie padły żadne deklaracje, da się wyczuć, że wiślacy autentycznie wierzą w powodzenie misji ratunkowej.
- Dostaliśmy nowe tchnienie, nowy zastrzyk wiary i energii. Zobaczymy, jak to się rozwinie - przyznał trener Maciej Stolarczyk. - Liczymy na to, że ci ludzie nie będą rzucać słów na wiatr. Po dzisiejszych rozmowach jest w nas optymizm, ale w ostatnich miesiącach tyle już słyszeliśmy obietnic, że poczekamy na konkrety. Nie dostaliśmy konkretnych dat, ale padły pewne słowa. Grudniowa rozmowa z panem Vanną była krótka i mało treściwa. Teraz dostaliśmy pewne konkrety - dodał Paweł Brożek.
Zaangażowanie Leśnodorskiego w pomoc Wiśle zaimponowało Zdenkowi Ondraskowi. Czech już w grudniu, jeszcze przed zamieszaniem związanym z niedoszłą sprzedażą klubu, podpisał kontrakt z amerykańskim Dallas FC, a teraz korzysta z gościny Wisły i we wtorek trenował na jej obiektach.
- Wierzę w to, że Wisła upora się z tymi problemami. Bardzo dobrze życzę klubowi. Szacunek dla tego pana z Legii, że chce pomóc Wiśle. To wiele znaczy. Są ludzie, którzy potrafią zapomnieć o historii, o tym, że kibicują największemu rywalowi i chcą pomóc zasłużonemu klubowi. Wierzę z całego serca, że to się uda - przyznał Ondrasek.
Czas ucieka
Po zakończeniu rundy piętnastu zawodników złożyło wezwania do zapłaty, co jest pierwszym etapem procedury rozwiązania kontraktu z winy klubu. Wisła nie uregulowała wobec nich zobowiązań, więc niektórzy z nich już mają prawo wypowiedzieć kontrakt z winy pracodawcy, a inni zyskają je lada dzień. W tej drugiej grupie są między innymi kapitan zespołu Rafał Boguski.
- Pozostała nam wiara i nadzieja. Czekamy na rozwój wydarzeń. Nie padły konkrety, ale mamy zapewnienie, że robią wszystko, by sytuacja w Wiśle była lepsza. Ile czasu sobie dajemy? To indywidualna sprawa każdego z nas. Niektórzy mają propozycje z innych klubów. Sam miałem z Zagłębia Sosnowiec, ale temat upadł. Sam jeszcze nie zdecydowałem, co zrobię. Trzeba dać czas tym ludziom. Czy wierzymy im bardziej niż Ly i Hartlingowi? To są poważni ludzie, których wszyscy znają. To jak niebo i ziemia - ocenił Boguski
ZOBACZ WIDEO Sytuacja Wisły Kraków to telenowela. "Opuścisz jeden dzień i jesteś zagubiony"
Furtkę w postaci uzyskania możliwości rozwiązania kontraktu z winy Wisły otworzyli sobie też Mateusz Lis i Rafał Pietrzak, ale wcale nie chcą uciekać z Reymonta 22 przy pierwszej okazji.
- Jest promyk nadziei. Pojawił się optymizm. Za dużo nie chcę mówić. Panowie Leśnodorski i Wisłocki nie chcieli tego komentować i my też nie chcemy szerzej tego komentować. Nie padły obietnice - może od razu chcieli przejść do czynów? To dobra droga. Mi w Wiśle jest dobrze i jeśli klub odzyska płynność, to chciałbym zostać - przyznał Lis.
- Obietnice nie padły, ale wolę takie podejście niż obietnice. Wiemy, jak to się ostatnio skończyło. Teraz jest nowe otwarcie i dobrze, że ktoś się zabrał do tego profesjonalnie. Obietnice nie padają, ale liczymy na to, że wszystko się szynko wyjaśni. Ja nadal jestem zawodnikiem Wisły i czekam na rozwój wydarzeń - stwierdził Pietrzak.
Wezwań do zapłaty nie złożyli jedynie związani emocjonalnie z klubem weterani Brożek i Marcin Wasilewski. - Nie zrobiłem tego i zdania nie zmienię, bo cały czas wierzę w to, że Wisła wyjdzie z tej bardzo sytuacji. Ja mam Wisłę w sercu, więc mamy cały czas wiarę w to, że zostaniemy w ekstraklasie - przyznał Brożek.
Trener Stolarczyk zdaje sobie sprawę z tego, że Wisłocki, Leśnodorski i Królewski nie mają wiele czasu. Sam w przeszłości jako piłkarz Pogoni Szczecin i Widzewa Łódź był w podobnym położeniu do tego, w którym teraz znaleźli się jego podopieczni.
- Najbliższe dni są kluczowe. Cierpliwość i zaufanie zawodników są mocno nadszarpnięte. Liczę na to, że to pospolite ruszenie pomoże wyjść Wiśle z tej sytuacji. Dla zawodników ważne są sprawy finansowe. Sytuacja, w jakiej się znajdują od kilku miesięcy, powinna dobiec końca. Plan na klub też jest dla nich istotny - skomentował Stolarczyk, a zapytany o swoją przyszłość, odparł: - Uzależniam swoją decyzję od tego, co się będzie działo w klubie. Powiem tak: chciałbym mieć kogo trenować. Dla mnie istotna jest stabilizacja. Chciałbym, żeby w szatni mówiono tylko o piłce - przyznał opiekun Białej Gwiazdy.
Cierpliwość stracił już Jakub Bartkowski, który we wtorek wypowiedział Wiśle kontrakt: - Podjąłem już decyzję i nie planuję się z niej wycofywać. Moja sytuacja jest taka, że musiałem zareagować. Wierzę w to, że sytuacja w Wiśle się ustabilizuje, ale musiałem zminimalizować ryzyko, dlatego podjąłem taką decyzję.
Zawał zamiast przelewu
Jak wiślacy odebrali to, że przejęcie klubu przez Ly i Hartlinga nie dojdzie do skutku? - Na powitanie w szatni puściliśmy sobie tę piosenkę o panu Vannie, która krąży po sieci - puścił oko Brożek, dodając: - Śledziłem doniesienia o klubie i z dnia na dzień mój optymizm malał. Przelew chyba już nie dojdzie... Momentem, w którym pomyślałem, że to się nie uda, była ta informacja o zawale serca.
- To kuriozalne, ale dzięki temu, co się stało, utrzymywaliśmy się przy życiu gdzieś do końca grudnia. Sytuacja była zła, ale dzięki nadziei związanej z inwestorami zespół wierzył w to, że może się wydarzyć coś dobrego. Ta oferta dała szatni dużo nadziei na lepsze jutro i dużo nowej energii - przyznał trener Stolarczyk.
W miniony piątek Towarzystwo Sportowe "Wisła" ogłosiło, że poprzedni zarząd Wisły SA pod dowództwem Marzeny Sarapaty przyznał sobie w 2018 roku wynagrodzenie w wysokości 910 tys. zł, z czego wypłacone zostało aż 90 proc. W świetle tego, że klub ma ponad 40 mln zł długu, a piłkarze nie dostali wypłat od lipca, była to szokująca wiadomość.
- Byłem zły, kiedy to usłyszałem, bo mogło być inaczej, ale uważam, że życie zawsze oddaje. Konsekwencje wobec tych osób zostaną wyciągnięte i ci, którzy są odpowiedzialni za to, co się stało, za to odpowiedzą - skomentował Pietrzak. - To jest przykre, ale sprawy się rozwijają i zobaczymy, jak to się skończy - dodał Boguski, mając na myśli śledztwo, które w sprawie działań poprzedniego zarządu prowadzi krakowska prokuratura.
Pomoc "Kuby"
W pierwszym po zimowej przerwie treningu Wisły udział wzięło 21 zawodników. W tym gronie był Jakub Błaszczykowski, który w minionym tygodniu rozwiązał kontrakt z VfL Wolfsburg i jest wolnym zawodnikiem. "Kuba" nie uczestniczył w zajęciach na hali, ale potem wybiegł z wiślakami na boisko.
33-latek zadeklarował, że zagra w Wiśle za darmo, o ile akcja ratunkowa pod dowództwem Leśnodorskiego zakończy się powodzeniem. Fakt, że w środę zjawił się w Myślenicach, a następnie wziął udział w treningu, pozwala sądzić, że sprawy zmierzają w dobrą stronę. Obecność Błaszczykowskiego to też wabik dla potencjalnych sponsorów, którzy mieliby pomóc uratować Białą Gwiazdę. Skoro on zaufał Wisłockiemu i spółce, to czemu nie mieliby inni?
- Cieszymy się, że jest z nami. Jego wartość wszyscy znamy. Na teraz dołączył do nas i trenuje z nami gościnnie - skomentował Stolarczyk. Brożek: - Kuba jest świetnym piłkarzem i na pewno nam pomoże na boisku. Z nim się zawsze świetnie współpracuje.
TVN24 podał nawet, że Błaszczykowski zadeklarował nie tylko gotowość do gry bez wynagrodzenia, ale też pełne zaangażowanie w ratowanie Wisły. Reprezentant Polski miał zapewnić Wisłockiego i Leśnodorskiego, że może pomóc Białej Gwieździe swoimi kontaktami, a także finansowo, łożąc na klub własne środki.
Sam Błaszczykowski nie chciał się wypowiadać. Po treningu długo i cierpliwie pozował do zdjęć z kibicami, a do dziennikarzy rzucił tylko - Na razie spokojnie czekamy.
W treningu nie wzięli udziału Boguski, Jesus Imaz i Maciej Sadlok, którzy przechodzą rehabilitację po urazach. Imaz nie uczestniczył też w rozmowie z Wisłockim, Leśnodorskim i Królewskim - samolot Hiszpana miał opóźnienie i pomocnik minął się z nimi na Zakopiance. W Myślenicach w ogóle zabrakło za to Zorana Arsenicia, Vullneta Bashy, Tibora Halilovicia i Marko Kolara. Arsenić wypowiedział już Wiśle kontrakt, a pozostali mają do tego prawo. Trener Stolarczyk zapewnił, że klub jest z nimi w kontakcie. Ich rozstanie z Biała Gwiazdą nie jest jeszcze przesądzone.