We wtorek "Piłka Nożna" zaprezentowała nominowanych w kategoriach "Drużyna Roku" i "Piłkarka Roku". W pierwszej kategorii wśród wytypowanych znalazła się reprezentacja Polski do lat 21 prowadzona przez Czesława Michniewicza, Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa.
Kadra U-21 dokonała rzeczy historycznej i po dekadach awansowała na młodzieżowe Euro, wyrzucając w barażach faworyzowanych Portugalczyków (choć nawet ona zaliczała przecież kompromitujące wpadki w trakcie eliminacji). Jagiellonia? Nieoczekiwanie zespół z Białegostoku stał się drugą siłą ligi. Dodatkowo ambitnie walczył w rundach wstępnych europejskich pucharów. Walczył, ale poległ i do fazy grupowej się nie doczłapał. I w końcu Legia. Wprawdzie z dubletem, ale później z taką jesienią, że ze wstydu piłkarze powinni się palić do dzisiaj. Odpadnięcie z walki o Ligę Mistrzów po porażce ze Spartakiem Trnawa było dla kibiców jak cios obuchem w potylicę. Z kolei wywrotka w dwumeczu z Dudelange to już bardziej popis cyrkowy niż piłkarski. Polskie kluby już dawno nie przyniosły nam tyle wstydu. Rok w rok myślimy, że bardziej skompromitować się nie da, ale jak widać, dla naszych ligowców niemożliwe nie istnieje.
I pewnie dlatego tak bardzo liczyliśmy na naszą dorosłą kadrę, która nawet w obliczu kompletnej mizerii ligowo-klubowej potrafiła nam w ostatnich latach dawać dużo radości. Liczyliśmy na to, że na mundialu uda się wyjść z grupy, co samo w sobie stanowiłoby zapewne pretekst do nazywania tej ekipy "Drużyną Roku 2018". Skończyło się jednak na totalnej kompromitacji.
ZOBACZ WIDEO Piękny gest Błaszczykowskiego. "W Wiśle dali mu szansę. Teraz się odwdzięcza"
Wśród nominowanych piłkarek znalazły się Katarzyna Kiedrzynek, Ewa Pajor i Paulina Dudek. Kto kobiecą piłkę śledzi, ten doskonale zdaje sobie sprawę, że dwie pierwsze to poziom europejski. Kiedrzynek wciąż reprezentuje barwy Paris Saint-Germain, utrzymuje się w czołówce najlepszych bramkarek świata. Ewa Pajor z kolei rozkwita w Wolfsburgu, zaczęła strzelać jak karabin maszynowy. Natomiast Paulina Dudek została wytransferowana do PSG i obok Kiedrzynek i pozostałych koleżanek pobiera nauki, które na pewno zaprocentują.
I w zasadzie od tego momentu można już utrzymywać grobowy nastrój. Ligowiec Roku, Obcokrajowiec Roku, Trener Roku... Wszędzie mizeria i przeciętność. A już na pewno brak spektakularnego wyniku, który umożliwiałby wybór pozbawiony cienia wątpliwości. Takie trochę poszukiwanie jednookiego wśród ślepców.
Swoją drogą, ostatnio byłem świadkiem ciekawej dyskusji na temat tego, kto był najlepszym polskim piłkarzem 2018 roku. I tu oczywiście nasuwają się konkretne nazwiska: Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek i kilka innych. Pytanie jednak, czy taka dyskusja ma w ogóle jakiekolwiek uzasadnienie. Lewandowski pada ofiarą poziomu, na który wskoczył i rozbudzonych, gigantycznych oczekiwań. Kibiców nie zadowala już fakt, że Lewy w jednym sezonie Bundesligi strzela ponad 30 goli. Nie zadowalają go gole w fazie grupowej Ligi Mistrzów albo w eliminacjach wielkiego turnieju. W tym przypadku w grę wchodzi konieczność śrubowania osiągnięć, strzelanie coraz więcej i wyżej. I paradoksalnie to chyba wystarczający argument za tym, że to właśnie Lewandowski powinien zostać piłkarzem roku. Mimo zawiedzionych nadziei w Lidze Mistrzów i podczas mundialu. Lewy może i zawiódł, ale na takim piętrze, do którego inni nasi gracze przeważnie nie mają dostępu.
Gala "PN" odbędzie się 2 lutego. Start o godzinie 20. Transmisja w Polsacie Sport.