Dariusz Dziekanowski rozprawił się z Sa Pinto. "Nie szanuje klubowych wartości"

Newspix / LUKASZ SKWIOT/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ricardo Sa Pinto
Newspix / LUKASZ SKWIOT/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Ricardo Sa Pinto

Ricardo Sa Pinto wprowadził w Legii rządy twardej ręki. To nie podoba się Dariuszowi Dziekanowskiemu. - Zamordyzm ma krótkie nogi, wcześniej czy później piłkarze się zbuntują - komentuje.

Kilka dni temu Iza Koprowiak z "Przeglądu Sportowego" ujawniła regulamin, który Ricardo Sa Pinto wprowadził w Legii Warszawa. Portugalczyk stosuje rządy twardej ręki. Piłkarz nie odbierze telefonu od kogoś ze sztabu? Kara finansowa. Zawodnik chce wyjechać poza Warszawę dalej niż 30 km? Zakazane. Wywiad bez zgody trenera? Zabronione.

Na razie niewielu głośno krytykuje metody Sa Pinto. W "Przeglądzie Sportowym" na ten temat wypowiedział się Dariusz Dziekanowski. Były piłkarz Legii zaatakował szkoleniowca.

"Charyzma i respekt to jedno, ale budzenie strachu - to coś zupełnie innego. A, jak wynika z doniesień z różnych stron, w przypadku Sa Pinto mamy do czynienia z zamordyzmem. Z człowiekiem, który zdaje się nie szanować klubowych wartości, klubowych legend" - pisze "Dziekan" w swoim felietonie.

Słynnego piłkarza w tym wszystkim dziwi postawa prezesa. Dariusz Mioduski odsunął się w cień i zdaniem Dziekanowskiego oddał władzę portugalskiemu trenerowi. Obawia się, że to będzie mieć poważne konsekwencje.

"Nie podoba mi się, że prezes daje przyzwolenie na to, by trener nie szanował współpracowników, żeby budził wśród nich strach i przerażenie. To nie jest dobra droga i takich zachowań nie usprawiedliwia nawet sukces sportowy. Wcześniej czy później to się źle odbije na drużynie i na klubie. Ciekaw jestem, jak Sa Pinto zniesie to, gdy drużyna zaliczy serię słabszych spotkań. Czy zdoła nad tym zapanować, bo mnie się wydaje, że pójdzie to w stronę destrukcji. Zamordyzm ma krótkie nogi, wcześniej czy później piłkarze się zbuntują" - tłumaczy.

Sa Pinto na razie bronią wyniki. Legia jest druga w Lotto Ekstraklasie i do lidera traci trzy punkty.

ZOBACZ WIDEO Sławomir Peszko nie rusza się z Gdańska. "Ma umowę na sześć i pół roku"

Źródło artykułu: