Brexit to zagrożenie dla Premier League

Liga angielska była na najlepszej drodze, by na dłużej być najlepszą na świecie. Jednak sami Anglicy, chcąc wyjść z Unii Europejskiej, zadecydowali, że nie będzie to takie proste.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
piłkarze Manchesteru City Getty Images / Michael Regan/ / Na zdjęciu: piłkarze Manchesteru City

Jeden z autorów książki "Soccernomics", Simon Kuper, przewidywał kilka lat temu, że Premier League jest na najlepszej drodze, by być najlepszą ligą świata. Dlaczego? Otóż rozgrywki w ostatnich latach zdominowały dwa kluby - Real Madryt i FC Barcelona, które zbudowały swoje machiny w oparciu o dwóch najlepszych piłkarzy świata: Cristiano Ronaldo oraz Leo Messiego. Ale ci piłkarze nie są wieczni, zaś liga angielska podpisała rekordowy kontrakt telewizyjny - na 5,1 mld funtów za 3 lata. Było oczywiste, że siła pieniądza prędzej czy później wyprze konkurencję.
Tyle że sami Anglicy rzucili wyzwanie tej tezie, stawiając na Brexit. Istnieje realne zagrożenie, że wyjście z Unii Europejskiej spowoduje tsunami, które zaleje Premier League. Oczywiście to tylko jeden ze scenariuszy, ale realny.

Przypomnijmy, że dziś 67 proc. piłkarzy w Premier League, według wielu najatrakcyjniejszej lidze świata - stanowią obcokrajowcy. To sam szczyt łańcucha pokarmowego. Tyle że wielu piłkarzy, jak choćby N'Golo Kante czy Riyad Mahrez, nie mogłoby być zatrudnionych w angielskich klubach, jeśli Wielka Brytania nie będzie w Unii. Takich zawodników w Anglii i Szkocji jest ponad 300. W pierwszej dwudziestce piątce najlepszych strzelców jest zaledwie siedmiu zawodników angielskich. W niedawnym starciu dwóch najlepszych drużyn, Manchester City i Liverpoolu, na boisko w pierwszych składach wyszło zaledwie pięciu zawodników angielskich.

Angielski świat sportu chce, by piłka nożna uzyskała specjalny status, ale nie jest to wcale takie oczywiste. W teorii Kupera było wielce prawdopodobne, że jeśli na świecie pojawi się nowy Messi, to właśnie Anglicy ze swoimi ogromnymi nakładami na skauting będą w stanie pokonać konkurencję. Jednak Brexit może spowodować, że nie będzie to takie proste. A to dlatego, że dziś angielskie akademie mogą pozyskiwać zawodników od 16. roku życia. Po Brexicie ta granica może się przesunąć o 2 lata, a to oznacza, że angielskie kluby mogą tracić wiele talentów w przedziale 16-18 lat.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Olbrzymia przewaga lidera kierowców. "Nie chce popełnić żadnego błędu"

Są oczywiście wśród ludzi futbolu "konserwatyści", jak choć menedżer Cardiff City, Neil Warnock, który niedawno powiedział: - Nie mogę się już tego doczekać, szczerze. Do diabła z resztą świata. Będziemy o wiele lepsi bez tego cholerstwa. W każdym aspekcie. Również pod względem piłkarskim.

Oczywiście, trzeba brać pod uwagę, że Anglicy mają pełno fantastycznej młodzieży, która nie dostaje szansy. Przykładem jest Jadon Sancho, który musiał wyemigrować do Niemiec, by go doceniono. Anglicy regularnie świetnie spisują się w młodzieżowych rozgrywkach o mistrzostwo świata czy Europy, jednak wątpliwe, że fala angielskich piłkarzy jest w stanie zastąpić światową czołówkę. A osłabienie poziomu i "domknięcie rynku" dla najlepszych obcokrajowców może oznaczać niższy kontrakt telewizyjny. Ale plusem może być wielki skok drużyny narodowej. Przykładowo w Bundeslidze 47 proc. stanowią Niemcy, zaś w lidze hiszpańskiej miejscowi to aż 58 proc. Nic dziwnego, że od lat (poza MŚ 2018) Niemcy i Hiszpanie wypadają zdecydowanie lepiej w turniejach drużyn narodowych.

To żadne zaskoczenie, że zdecydowana większość klubów Premier League opowiedziała się przeciwko Brexitowi. Oczywiście kreślimy tu czarny scenariusz, kluby szukają rozwiązań, które pozwolą im ominąć przepisy. Premier League chciałaby stać się samotną wyspą, która nie podda się Brexitowi. Angielska federacja piłkarska chciałaby, aby Home Office odpowiedzialny m.in. za politykę imigracyjną "zluzował" swoje zasady wobec piłki nożnej, a więc by angielski rynek piłkarski był całkowicie otwarty dla piłkarzy z całego świata.

Anglicy patrzą niepewnie w przyszłość, choć też pojawiły się głosy pro-Brexit. Szef Crystal Palace, Steve Parrish, na łamach dziennika "Telegraph" przyznał, że wyjście z Unii to szansa dla mniejszych klubów, które mają dobry skauting na rynku krajowym, ale nie są w stanie przebić potentatów. To dlatego, że wielkie kluby za gigantyczne pieniądze ściągają najlepszych zawodników z rynku światowego. A małych na to nie stać.

Czy Brexit spowoduje kryzys Premier League?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×