W życiu nie będziemy grali na remis - rozmowa z Pawłem Wasilewskim, piłkarzem Stali Stalowa Wola

Stalówka w poprzedniej kolejce przegrała w Pruszkowie z miejscowym Zniczem. Podopiecznym Władysława Łacha do upragnionego remisu dającego utrzymanie zabrakło kilku minut. Ekipa z Podkarpacia musi w piątek zdobyć minimum jeden punkt, aby zachować ligowy byt i nie rozgrywać dodatkowych gier w barażach.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Kamil Górniak: Porażka w Pruszkowie z miejscowym Zniczem pokrzyżowała nieco plany Stali.

Paweł Wasilewski: Chcieliśmy za wszelką cenę zdobyć ten jeden punkt, który dałby nam już utrzymanie. Szkoda, że w końcówce straciliśmy gola, ponieważ jakby to się zdarzyło wcześniej, to całkiem inaczej by się na to patrzyło. Byliśmy też osłabieni, ponieważ graliśmy bez jednego zawodnika, który musiał opuścić boisko po czerwonej kartce. Po tym to tylko kwestią czasu było, kiedy stracimy bramkę. Szkoda, że nam się nie udało i teraz w ostatniej kolejce będziemy musieli wywalczyć to jedno oczko.

To już nie pierwsze spotkanie, kiedy Stal traci gola w końcówce, a tym samym wydaje się, że cenne punkty.

- Dokładnie tak. Wiedzieliśmy też jaka jest stawka tego meczu. Remis w tej potyczce dawał nam spokojne utrzymanie. Nie wiem z czego to się bierze. Być może to przez brak koncentracji w końcówkach pojedynków. Fizycznie raczej jesteśmy dobrze przygotowani, także nie wiem z czego to się może brać.

Po raz kolejny kończycie mecz w osłabieniu, lecz tym razem kartka była jednak słuszna.

- Zasłużona to fakt. Muszę przyznać, że miałem współudział przy tej kartce. Bardzo dobrze, że Bartek Piszczek sfaulował zawodnika Znicza, ponieważ nie wiadomo było, czy Stanisław Wierzgacz wybroni tą sytuację, mimo tego, że był dobrze dysponowany tego dnia. Dobrze, że tak zrobił, ponieważ nie straciliśmy gola, a była szansa na dowiezienie tego remisu do końca. Szkoda, że tak się stało. To już kolejne zawody, kiedy kończymy je w osłabieniu. Może przez to, że w każde spotkanie wkładamy mnóstwo walki i zaangażowania, aby uchronić zespół ze Stalowej Woli przed degradacją.

W kontekście wyniku można jednak stwierdzić, że nie potrzebna była ta kartka. Tym samym Bartłomieja Piszczka nie będzie w kadrze Stali na piątkowe widowisko.

- No tak. W kontekście jakby tamta potyczka zakończyłaby się remisem, to byłaby trafna decyzja. Bartek zachował się jak obrońca, chciał wybić piłkę a nie faulować. Napastnik jednak go uprzedził i było przewinienie. Na pewno szkoda, ponieważ przed nami bardzo ważna konfrontacja, a wypada nam właśnie Bartek, który ostatnio spisywał się bardzo dobrze i był podstawowym zawodnikiem Stalówki.

No właśnie ta czerwona kartka w kontekście problemów z obrońcami przed takim ważnym pojedynkiem stanowi spory kłopot.

- Zgadza się. Na tak ważny mecz wypada nam paru obrońców. Lekarze i masażysta robią co mogą, aby postawić przynajmniej z dwóch na nogi, żeby mogli zagrać.

W Pruszkowie popełnialiście błędy w obronie, ale nie błyszczeliście i w ataku. Właściwie Stal miała tylko jedną okazję na gola i tą szansę miał właśnie pan.

- Dokładnie tak. To było ciężkie spotkanie. Może myśleliśmy o tym, żeby wywieźć remis z Pruszkowa i tak bardzo skupiliśmy się na grze w obronie. Nie mam pojęcia dlaczego tak było. Faktycznie jednak tego pojedynku nie można zaliczyć do udanych. Trudno. Przed nami potyczka z Wisłą Płock i postaramy się przechylić szalę na naszą korzyść. Wiadomo, że remis daje nam utrzymanie, ale zagramy o pełną pulę.

Ta konfrontacja w piątek jest arcyważna, ponieważ może dać Stali utrzymanie bez konieczności rozgrywania dodatkowych gier barażowych.

- Jeden punkt daje nam utrzymanie. Zagramy jednak o komplet oczek. Mamy dodatkową motywację w postaci wyższych premii za zajęcie 10 miejsca. Jeśli zwyciężymy z Wisła, to taki cel osiągniemy. Najważniejsze jest jednak zdobyć ten jeden punkt, który zapewni Stali Stalowa Wola ligowy byt.

No właśnie. Gracie nie tylko o utrzymanie dla Stali, ale i o niemałe pieniądze dla siebie.

- Dokładnie tak. Jeśli znajdziemy się w pierwszej dziesiątce, to będziemy mieli dość pokaźne premie i chcemy zrobić psikusa prezesom i wygrać ten mecz.

Nie możecie grać na remis, ponieważ w końcówce może paść przypadkowa bramka.

- W życiu nie będziemy grali na remis. Trener już na uczulał, że musimy zagrać o pełną pulę. Wiadomo, jak to się może wydarzyć. Będzie już doliczony fragment spotkania, gości przeprowadzą akcję, zdobędą gola i wtedy pewnie będą baraże. W żadnym wypadku nie zagramy na remis. Walczymy o zwycięstwo jak w każdej konfrontacji.

Nie boicie się, że sędzia może wam przeszkadzać?

- A czego mamy się bać?

W Pruszkowie arbiter, który prowadził zawody został już zatrzymany.

- W Pruszkowie było parę takich dziwnych sytuacji, ale nie chcę się wypowiadać na ten temat. Sędzia nie podyktował dla nas rzutu karnego. Zagrałem piłkę głową, a obrońca Znicza zgarnął ją ręką, a arbiter stojąc trzy metry od nas tego nie widział, albo nie chciał widzieć. Zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję, że sędzie będzie prowadził zawody, tak jak powinien, a nie jak ktoś mu powie.

Walczycie o uniknięcie baraży z zespołami ze Śląska. Nie obawiacie się, że właśnie może być sędziowanie pod te drużyny?

- Też tak może być. Będą kibice, będą obserwatorzy. Wszyscy będą patrzeć na to, co się dzieje. Wydaje mi się jednak, że mecz będzie czysty i będziemy grali dla siebie.

Fani Stali boją się spotkań barażowych, ponieważ zielono-czarni grali już w takich pojedynkach, a teraz w tym sezonie są bardzo trudni rywale.

- Za wszelką cenę będziemy chcieli ich uniknąć. Nie chcemy grać w barażach. Te potyczki rządzą się swoimi prawami. Może być ekipa dużo słabsza, ale to jest dwumecz. Drużyna słabsza może zdobyć gola, bronić się potem i ta bramka może zdecydować o awansie. Nie chcemy baraży, gramy o zwycięstwo z Wisłą.

W barażach jest już praktycznie Ślęza Wrocław, a z grupy wschodniej może być Sandecja Nowy Sącz. Oba zespoły mają pokaźne budżety.

- Przyznam szczerze, że nie wiem jak to jest. Sandecja ma na pewno mocną drużynę. Wydaje mi się, że obecnie stać by ich było na miejsc w środku tabeli w pierwszej lidze. Też nie byłoby fajnie trafić na taki klub, który ma ogromną presję awansu. Chcielibyśmy ich uniknąć. Uważam, że uda nam się uniknąć tych baraży.

Stalowa Wola to swego rodzaju twierdza. Wiosną tylko dwie ekipy wywiozły stąd punkty.

- Gramy dobrze u siebie. Mamy świetnych kibiców, którzy bardzo licznie pojawiają się na stadionie. Jest doping i dużo lepiej się tak gra niż jak to miało miejsce, kiedy grałem z Kmicie Zabierzów. Tam przychodziło po 100 osób, a w Stalowej Woli po kilka tysięcy. Jest wtedy dla kogo grać. Musimy podziękować fanom, za to jak nam pomogli w tej rundzie. Mam nadzieję, że i w ostatniej konfrontacji nie zabraknie ich.

Zastanawia się pan co dalej ze Stalą?

- Chcemy dograć do końca sezonu i dopiero wtedy będziemy się zastanawiać co dalej. Jesteśmy umówieni po ostatnim meczu na rozmowy z zarządem. Jeśli pojawi się jakaś ciekawa propozycja, to rozważę możliwość pozostania w Stalowej Woli.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×