Świat futbolu w szoku po transferze Krzysztofa Piątka. Michał Probierz to przewidział

Zawrotne tempo rozwoju Krzysztofa Piątka i ekspresowy wzrost jego wartości wprawiają świat futbolu w zdumienie. Nie wszyscy są jednak zaskoczeni tym, jak potoczyły się losy Polaka - Michał Probierz przewidział to już kilka miesięcy temu.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Krzysztof Piątek i Michał Probierz Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek i Michał Probierz
Jest 22 kwietnia 2018 roku. Krzysztof Piątek imponuje formą strzelecką: w 7 ostatnich meczach zdobywa 7 bramek i jest najskuteczniejszym zawodnikiem Lotto Ekstraklasy w rundzie wiosennej. Jego kontrakt z Cracovią jest ważny jeszcze dwa lata, ale przy Kałuży 1 zdają sobie sprawę z tego, że nie utrzymają utalentowanego snajpera. Tym bardziej, że Janusz Filipiak już kilka tygodni wcześniej obiecał mu zgodę na transfer.

Przepowiednia

- Jeśli teraz ktoś nie da za Piątka od trzech do pięciu milionów euro, to za parę lat będą za niego płacić po trzydzieści. Kiedyś powiedziałem podobnie o Lewandowskim i teraz mówię to samo o nim. Trzymam kciuki za to, żeby mu się udało. Niektórzy będą żałować, że nie wykupili go z Polski za grosze - mówił Michał Probierz.

Dwa miesiące później Piątek przenosi się z Cracovii do Genoi za 4 mln euro, a po kolejnych kilku tygodniach przedstawia się Italii w najlepszy możliwy sposób - kompletując czteropak w meczu Pucharu Włoch z Lecce (4:0), swoim debiutanckim w barwach Gryfonów.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek w AC Milan! Z boiska w Niemczy na San Siro!

Świetną skuteczność przenosi na rozgrywki Serie A. Strzela gola w każdym z siedmiu pierwszych występów we włoskiej ekstraklasie - ostatnim zawodnikiem, który tego dokonał, był 24 lata temu legendarny Gabriel Batistuta. Piątek jest rewelacją rozgrywek i przykuwa uwagę największych klubów Starego Kontynentu. Niemal przez całą rundę jesienną jest liderem klasyfikacji strzelców - dopiero w ostatniej kolejce wyprzedza go Cristiano Ronaldo.

Polak ma zostać w Genoi do końca sezonu, ale gdy zgłasza się po niego Milan, klub z Genui zgadza się na sprzedaż. 23 stycznia, ledwie 276 dni po przepowiedni Probierza, Rossoneri wykładają na stół 35 mln euro. W ciągu pół roku wartość rynkowa Piątka wrasta o blisko 900 procent!

Wystrzelenie na orbitę

Probierz może być dumny nie tylko z tego, że trafnie ocenił potencjał Piątka i nie bał się o mówić głośno o tym, że poradzi sobie w wielkiej piłce. Trener Cracovii miał przede wszystkim niebagatelny wpływ na rozwój najdroższego dziś polskiego piłkarza.

Gdy prowadził Jagiellonię Białystok, mocno zabiegał o pozyskanie Piątka, który był wtedy dobrze rokującym napastnikiem Zagłębia Lubin. Sam zawodnik wolał jednak przenosiny do Cracovii, ale po roku Probierz spotkał się z Piątkiem przy Kałuży 1 i mocno na niego postawił. Piątek pozostał pierwszą strzelbą Pasów, a do tego Probierz uczynił go zastępcą kapitana - dla 22-latka, który był w klubie niespełna rok, było to duże wyróżnienie.

Dwa miesiące później szkoleniowiec przeszedł do kolejnego etapu podbudowywania swojego podopiecznego i rozpoczął kampanię "Piątek nowym Lewandowskim". Wcześniej pojawiały się nieśmiałe głosy porównujące Piątka do "Lewego", ale to Probierz pierwszy raz rzucił to hasło publicznie.

- To jeden z najlepszych ofensywnych piłkarzy, jakich prowadziłem. Jeśli się rozwinie... Kiedyś o Lewandowskim mówiłem, że będą się o niego biły wielkie kluby i się ze mnie śmiano, że opowiadam bajki. A Piątek ma wszystkie parametry podobne do niego. I jest nawet do niego podobny. Jak tego nie wykorzysta, to sam sobie wszystko spieprzy. Wszystko od niego zależy. Bardzo profesjonalnie traktuje piłkę - przyznał Probierz 25 sierpnia 2017 roku.

Sprowadzenie na ziemię

Opiekun Pasów nie bał się odważnego stwierdzenia, choć kiedy wypowiadał te słowa, Piątek był ledwie materiałem na snajpera - miał na koncie tylko cztery bramki, a trzy z nich zdobył uderzeniami z rzutów karnych. Po porównaniu do Lewandowskiego... Piątek strzelał jeszcze mniej. W dziewięciu kolejnych meczach zdobył tylko dwie bramki. Nieskuteczność zaczęła go uwierać, a frustrację zaczął wylewać na kolegów z zespołu i sędziów. W sierpniu Probierz wystrzelił Piątka na orbitę, by w listopadzie brutalnie sprowadzić go na ziemię.

- Rzadko krytykuję publicznie piłkarza, ale nie mam wyjścia. Skoro rozmowy indywidualne nie pomagają, to może pomoże wypowiedź publiczna. Jeśli chce wskoczyć na wyższy poziom, to musi to zmienić. Wiele razy rozmawiałem z nim na temat jego zachowania, a to ciągle się nie zmienia. Nie wypada, by kapitan zespołu i zawodnik, który chce coś osiągnąć, co chwilę machał rękoma i miał o wszystko pretensje - mówił Probierz.

- Czy jestem rozczarowany? To jest kwestia rozmowy i tego, czy ktoś potrafi przyjąć to, co się do niego mówi. Mogę z kimś rozmawiać wiele razy, ale chodzi o to, by wyciągał wnioski. Wiele razy rozmawialiśmy, ale są chwile, w których rozmowa już nic nie daje - dodał opiekun Pasów.

Efekt? Dzień później Piątek przerwał trwającą 432 minuty niemoc i strzelając dwa gole, poprowadził Cracovię do zwycięstwa z Lechią Gdańsk (2:1). Po meczu nie wypiął piersi do orderu, a wręcz przeciwnie - przeprosił za swoje zachowanie: - Trener ma całkowitą rację - moja gestykulacja jest niepotrzebna. Nie mogę takich rzeczy robić, jestem kapitanem zespołu. Jeśli kogoś uraziłem swoim zachowaniem, to przepraszam.

Podwójny zarobek

Do końca sezonu zdobył 13 bramek w 20 spotkaniach i 21 trafieniami został najskuteczniejszym Polakiem Lotto Ekstraklasy - więcej goli od niego strzelili jedynie Igor Angulo (22) i Carlitos (23). Znalazł się w szerokiej kadrze na MŚ 2018, ale Adam Nawałka skreślił go już na pierwszym etapie selekcji. Piątek nie pojechał nawet do Arłamowa, ale w tym czasie podpisał kontrakt z Genoą.

Cracovia zarobiła na nim 4 mln euro, a do tego - czując, że Piątek będzie szedł w górę - zagwarantowała sobie procent zysku z kolejnego transferu. - To godziwy procent i potwierdzam, że go dostaniemy, ale nie mogę powiedzieć dokładnie, jaki to procent - stwierdził Janusz Filipiak.

Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o 5 proc. od kwoty transferowej, a to oznacza, że na konto krakowskiego klubu trafi 1,75 mln euro. Łącznie na Piątku Pasy zarobią zatem 5,75 mln euro. Najwięcej w historii, bo nawet za Bartosza Kapustkę dostały od Leicester City mniej pieniędzy (5,5 mln euro).

Cracovia ubiła na Piątku świetny interes, bo sama wyłożyła na jego pozyskanie ok. 600 tys. euro. Klub z Kałuży 1 dobrze zarobił na Piątku, a do tego czerpie inne korzyści z wypuszczenia Piątka w świat. - Z Kapustką może nie do końca się udało, ale Piątek robi Cracovii doskonałą promocję. Któregoś grudnia byłem na meczu Lille - niedaleko stadionu mamy siedzibę Comarchu - i Francuzi doskonale wiedzieli, czym jest Cracovia, znali Piątka - zdradził Filipiak, dodając we właściwym sobie stylu: - Ale oczywiście płakali ze śmiechu, że sprzedaliśmy go za cztery miliony euro. Takie są realia.

Cracovia już teraz jest czwartym najlepszym eksporterem piłkarzy w Lotto Ekstraklasie po Legii Warszawa, Lechu Poznań i Jagiellonii Białystok, ale dzięki przypadkowi Piątka zagraniczne kluby mogą jeszcze przychylniejszym okiem patrzeć na piłkarza z pasami w CV.

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Krzysztof Piątek poradzi sobie w Milanie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×