To był trzeci sparing i drugie zwycięstwo Jagi w tym roku. O wyniku zadecydowała sytuacja z 4. minuty, kiedy po dośrodkowaniu Martina Adamca z rzutu rożnego, piłkę do własnej bramki skierował jeden z graczy Karpat.
Spotkanie nie było porywającym widowiskiem, ponadto z powodu ulewy rozpoczęło się z opóźnieniem. Trener Ireneusz Mamrot szybko dokonał pierwszych zmian, chcąc zachować jak najwięcej sił u swoich piłkarzy (w czwartek, 31 stycznia grają ostatni sparing z Dinamo Moskwa - przyp. red.)
- Ten sparing miał na celu głównie to, żeby zawodnicy, którzy nie zagrają jutro, dzisiaj wystąpili w większym wymiarze czasowym - powiedział szkoleniowiec Jagi dla oficjalnej strony internetowej białostoczan. - Trzeba przyznać, że pod względem defensywnym zaprezentowaliśmy się bardzo solidnie. Mimo wielu zmian każdy wiedział, co ma robić na boisku i żadna z sytuacji rywali nie była stuprocentowa. (...) Można mieć za to sporo uwag do gry ofensywnej, ale na ten moment nie mam o to pretensji do zespołu - dodał.
Warto zaznaczyć, że na boisku pojawił się Bartosz Kwiecień, który ostatnim starciu ze Slovanem Liberec (3:1) nabawił się lekkiego urazu. Ponadto po raz pierwszy na środku defensywy zagrał Zoran Arsenić.
Jagiellonia Białystok - Karpaty Lwów 1:0 (1:0)
1:0 - ? (sam.) 4'
Jagiellonia Białystok: Kelemen (46' Sandomierski) - Wójcicki (83' Gierach), Runje (30' Mitrović, 63' Guilherme), Arsenić (30' Romanczuk, 63' Poletanović), Bodvarsson, Kostal (30' Novikovas, 63' Twarowski), Kwiecień, Adamec, Pospisil (46' Łapiński), Savković (46' Lasickas), Scepović (80' Romanczuk).
ZOBACZ WIDEO Zaskakujący transfer Pazdana. "Finansowo na pewno nie straci. Sportowo raczej też nie"