Ostatnia szansa Stali

Stali Stalowa Wola do celu jakim jest utrzymanie brakuje jednego oczka. Nietypowo, bo w piątek zostanie rozegrana ostatnia kolejka pierwszej ligi. W niej Stal zmierzy się z Wisłą Płock i w tym spotkaniu podopieczni Władysława Łacha muszą co najmniej zremisować.

Stalówka do ostatniej kolejki musi walczyć o ligowy byt. Do najważniejszej konfrontacji zielono-czarni przystąpią z mocno osłabioną linią defensywną. - Tak się to ułożyło z przebiegu rundy, że ostatni mecz będzie decydował o barażach lub o utrzymaniu w lidze bez nich. Wiadomo, że większość klubów boryka się pod koniec rundy z kontuzjami czy kartkami. U nas na uraz narzeka Jarek Wieprzęć, którego nabawił się podobnie jak Daniel Treściński w Pruszkowie. Nie w pełni sił jest Paulius Paknys, który w tamtym pojedynku w ogóle nie zagrał, ale jesteśmy zmuszeni do tego, że będzie musiał zagrać i wyjdzie prawdopodobnie w podstawowym składzie. Generalnie linia obrony po potyczce z Zniczem w Pruszkowie się nam posypała. Wiadomo też, że kontuzjowany jest Kamil Karcz. Za kartki dodatkowo wisi Bartłomiej Piszczek - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl drugi szkoleniowiec Stali, Daniel Kijak.

Na pewno dużym osłabieniem będzie brak w obronie Bartłomieja Piszczka, który spisywał się wiosną bardzo dobrze, a i na zdrowie nie narzekał. Sztab szkoleniowy cieszy się jednak i z powrotów po kontuzjach. - Zawodników będziemy oceniać dopiero na koniec rundy. Po kontuzji do składu wraca Grzegorz Kmiecik. Wiadomo, że napastników za wielu nie mamy. Jest Abel Salami i Paweł Wasilewski, który gra od kilku spotkań, ale nie może zdobyć bramki. Trzeba wierzyć w ich umiejętności, ponieważ po to byli ściągani, żeby nam pomagać. Uważam, ze wszyscy staną na wysokości zadania w piątkowym meczu jeśli tylko dostaną szansę gry - dodaje Kijak.

Taktycznie zespół ze Stalowej Woli jest znany wszystkim. Stalowcy od dawna grają z jednym napastnikiem i mocno zagęszczoną linią środkową. - Gramy tak jak gramy. Nie będziemy nic zmieniać. Wiadomo, że jesteśmy rozpoznawalnym zespołem, ponieważ trenerzy innych drużyn nas oglądają. Znają naszą taktykę. Jedynie co się zmienia to skład osobowy - kontynuuje drugi trener klubu z ulicy Hutniczej.

Sztab szkoleniowy, jak i zawodnicy wiedzą, że czeka ich ciężka potyczka. Opiekunowi jedenastki z Podkarpacia uczulają swoich podopiecznych, że kluczem do wygranej będzie realizacja założeń taktycznych. - Na pewno sztab szkoleniowy Stali podchodzi do każdego meczu tak samo, bez względu na to czy jest to Korona Kielce, Widzew Łódź czy inna ekipa. Do każdej drużyny podchodzimy z jakimś dystansem, szacunkiem. Przede wszystkim nie wolno lekceważyć przed wyjściem na murawę żadnego zespołu. Musimy uczulać graczy, że tylko walka, zaangażowanie i realizowanie założonych celów może zagwarantować sukces - mówi z pełnym przekonaniem Daniel Kijak.

W Stalowej Woli nikt nie myśli także o sędziowaniu. Wszyscy zdają sobie sprawę z poziomu, jaki jest reprezentowany przez arbitrów, a także dlaczego jest on taki, a nie inny. - Nie wiemy czy sędzia będzie nam przeszkadzał czy też nie. Wiadomo, że poziom jest taki jaki jest. Liczne awanse z niższych lig później przekładają się na styl prowadzenia przez nich zawodów. Na pewno nie zagramy defensywnie, ponieważ chcemy wygrać spotkanie. Po to się wychodzi na murawę, żeby zwyciężać. Taki cel stawiamy sobie przed pojedynkiem z Wisłą Płock - twierdzi asystent Władysława Łacha.

Mimo że do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze jedno spotkanie, to już teraz Kijak chciałby podziękować sympatykom Stalówki za miniony sezon, a także prosić ich o pomoc w tym najważniejszym pojedynku. - Liczymy także na kibiców. To jest nasz dwunasty zawodnik. Chcemy im podziękować za cały sezon, za doping, za to że byli z nami na wyjazdach, ze się od nas nie odwrócili tylko nas wspierali. Dla takich fanów warto grać i trenować. Osobiście składam im podziękowania i chcemy się pożegnać z nimi zwycięstwem, aby zatęsknili za nami przez wakacje - kończy drugi trener jedynego przedstawiciela Podkarpacia na zapleczu ekstraklasy.

Komentarze (0)