Do podstawowego składu SSC Napoli wrócił Marek Hamsik, ale to nie kosztowało miejsca w nim Piotra Zielińskiego. Reprezentant Polski operował tak jak w poprzednim, przegranym 0:2 meczu pucharowym z Milanem na lewym skrzydle. W ataku był Arkadiusz Milik, który liczył na zdecydowanie lepszy występ niż w Mediolanie. Byłemu napastnikowi Górnika Zabrze towarzyszył na desancie Lorenzo Insigne i jak się niewiele później okazało obaj mieli istotny wpływ na przebieg pojedynku.
Po stronie Sampdorii Genua nie mógł wystąpić z powodu kartek Dennis Praet, więc zaskoczeniem nie była obecność na boisku Karola Linettego. Właśnie jubilat zastąpił Belga w taktyce gości. Bartosz Bereszyński, kiedy tylko wyzdrowiał, wrócił do jedenastki Marco Giampaolo. Na boisku było więc czterech Polaków. Maksymalna liczba, ponieważ Dawid Kownacki przeprowadził się w ostatnim dniu okienka transferowego z Genui do Duesseldorfu.
Na pierwszym planie spośród Biało-Czerwonych był Arkadiusz Milik. W 25. minucie przedarł się przez obronę Sampdorii i strzelił z bliska na 1:0. Polak nie miał prawa spudłować po świetnym podaniu Jose Callejona. Milik zainicjował akcję, pognał pod bramkę Emila Audero i po raz 12. na ligowym froncie wpakował piłkę do sieci. Dla rozgrywającego najlepszy sezon na włoskich boiskach Milika sobotnie trafienie było istotne. Nie pozwolił, żeby podobnie jak w rundzie jesiennej, od meczu z Milanem rozpoczął się nieudany dla niego okres. Tym razem szybko wrócił do śrubowania swoich statystyk.
ZOBACZ WIDEO Zaskakujący transfer Pazdana. "Finansowo na pewno nie straci. Sportowo raczej też nie"
Napoli oddało strzał w dubeltówki. Minęła minuta po golu Arkadiusza Milika i piłka była ponownie w siatce Sampdorii. Tym razem umieścił ją tam Lorenzo Insigne. Filigranowemu Włochowi spadł kamień z serca, ponieważ strzelił pierwszego gola od początku listopada. Później oddawał mnóstwo uderzeń, ale ich niską jakością tylko irytował neapolitańczyków.
Wynik 2:0 był potwierdzeniem dobrej gry Napoli. Cieszył się Carlo Ancelotti, ponieważ drużyna wróciła do równowagi po miernym dla siebie dwumeczu z Milanem. Azzurri zemścili się Sampdorii za upokorzenie z rundy jesiennej, kiedy to przegrali 0:3 w Genui. Dobrze wyglądał Kalidou Koulibaly, po raz szósty w sezonie asystował Jose Callejon, ale na pozostałych zawodników Napoli też nie wypadało narzekać.
Dużym zainteresowaniem kibiców i rywali cieszył się Fabio Quagliarella. Weteran powracał już na Stadio San Paolo kilkakrotnie, ale jeszcze nigdy uskrzydlony 16 golami oraz sześcioma asystami. Quagliarella prowadzi w rankingu snajperów i klasyfikacji kanadyjskiej ligi włoskiej. W Neapolu skończyła się jego seria 11 meczów ligowych z rzędu z minimum golem. Koulibaly i spółka dali mu bardzo niewiele swobody i możliwości poprawienia wyniku.
Najmocniej spośród Polaków wyróżnił Arkadiusz Milik. Zrobił to co do niego należy, czyli zdobył bramkę. Dobrze w pojedynkach z Mario Ruim prezentował się Bartosz Bereszyński. Mógł zdobyć gola w 72. minucie, ale nieznacznie chybił. Mniej było w centrum wydarzeń Zielińskiego i Linettego, choć akurat kilka akcji tego pierwszego było warto zapamiętać.
Właśnie strzał Zielińskiego blokował ręką Joachim Andersen, a podyktowany wtedy rzut karny zamienił w gola na 3:0 Simone Verdi w 89. minucie.
SSC Napoli - Sampdoria Genua 3:0 (2:0)
1:0 - Arkadiusz Milik 25'
2:0 - Lorenzo Insigne 26'
3:0 - Simone Verdi (k.) 89'
Składy:
Napoli: Alex Meret - Elseid Hysaj, Nikola Maksimović, Kalidou Koulibaly, Mario Rui - Jose Callejon, Allan, Marek Hamsik (74' Amadou Diawara), Piotr Zieliński - Lorenzo Insigne (83' Simone Verdi), Arkadiusz Milik (90' Adam Ounas)
Sampdoria: Emil Audero - Bartosz Bereszyński, Omar Colley, Joachim Andersen, Nicola Murru - Karol Linetty, Albin Ekdal (73' Ronaldo Vieira), Jakub Jankto - Gaston Ramirez (54' Riccardo Saponara) - Fabio Quagliarella, Gregoire Defrel (59' Manolo Gabbiadini)
Żółte kartki: Jankto, Murru, Andersen (Sampdoria)
Sędzia: Luca Pairetto
[multitable table=997 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]