Piotr Czachowski: Krzysztof Piątek może być wart jeszcze więcej

Newspix / SPOTHPHOTO24 / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Newspix / SPOTHPHOTO24 / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Nie da się wystawić w jednym składzie Piątka i Lewandowskiego. Wszystko wskazuje na to, że Jerzy Brzęczek będzie musiał posadzić snajpera AC Milan na ławkę. "To poważne zmartwienie" - mówi Piotr Czachowski, były zawodnik Udinese, obecnie komentator.

Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Chciałem zacząć od oryginalnego pytania, ale jednak muszę od Krzysztofa Piątka.

Piotr Czachowski: Fenomenalny skok jakościowy, transfer zasłużony.

Ale takie pieniądze po jednej rundzie?

- Jednak pokazał się z doskonałej strony jesienią, a do tego ma kapitalne przygotowanie fizyczne. Mecz z Napoli pokazał, że potrafi radzić sobie z doskonale przygotowanymi obrońcami, a z takimi będzie miał cały czas do czynienia. Do tego doszedł mecz z Rzymie, gdzie drużyna zagrała słabe spotkanie, a Piątek nie mając wiele sytuacji, wywiódł w pole obrońców, zwłaszcza Fazio i w drugim kontakcie strzelił bramkę. To było perfekcyjne zachowanie. Milan chce się odbudować i spróbuje to zrobić przy pomocy Piątka, to też wiele mówi o klasie Polaka. Bo przecież mówimy o tym, że Milan to wielki klub…

ZOBACZ WIDEO Michael Ballack radzi Lewandowskiemu: Rób swoje!

Ale trzy sezony z rzędu w pucharach nie grał.

- Dokładnie tak. Jednak to klub, który ma ogromny potencjał by wejść do elitarnych rozgrywek.

Wyłożenie 35 milionów euro za Polaka, po zaledwie jednej rundzie wydaje się sporym ryzykiem.

- Z drugiej strony nie są to aż tak wielkie pieniądze za takiego zawodnika, w czasach gdy kluby na świecie płacą dwa razy tyle za bramkarzy. A Piątek jest wciąż młodym zawodnikiem, więc rozwojowym. Trzeba przyznać, że Jerzy Brzęczek będzie miał poważne zmartwienie w eliminacjach mistrzostw Europy. Jak skomponować atak mając tylu świetnych piłkarzy z przodu.

Kiedyś Wojciech Łazarek wystawił 5 napastników na Cypr.

- I skończyło się 0:0 w jego rodzinnym mieście, Gdańsku.

Piątek - Lewandowski da się ich zmieścić?

- Będzie trudno. To bardzo podobny typ zawodnika. Porównując ich, myślę, że Piątek miał lepszy początek w Genoi niż Lewandowski w Dortmundzie.

Przy czym należy pamiętać, że ówczesna Borussia była znacznie mocniejsza niż obecna Genoa.

- Tak, ale transfer do Milanu już zmienia optykę. Wkrótce może się okazać, że będzie wart znacznie więcej niż kwota, którą za niego zapłacono.

Gdy szedł do Włoch miał pan jakieś oczekiwania?

- A ktokolwiek miał inne niż "zobaczymy, jak sobie poradzi"? Dopiero w meczach przed sezonem pokazał, że jest świetnie przygotowany. Nie wykluczam, że zaskoczył sam siebie. Pokazał, że potrafi kapitalnie wykorzystywać podania z głębi pola. Do tego świetnie wykorzystywał grę Kouame, który bardzo dużo biegał i pracował poniekąd na Piątka. Więc ten transfer to nie przypadek.

Skąd wziął się Krzysztof Piątek? Odwiedziliśmy jego rodzinną miejscowość

Mówi się, że Polakom łatwo przyswaja się język włoski. Okazuje się, że również futbol.

- Tak, Włosi bardzo lubią Polaków, przyjmują ich serdecznie, a my umiemy się dostosować. Łatwiej grać nam w lidze włoskiej niż w technicznej lidze hiszpańskiej. Jest to świetny krok do wielkiej kariery.

Cieszymy się sukcesami Piątka, a przecież sensacją jest również postawa Arkadiusza Milika, który wrócił po ciężkich kontuzjach.

- Szczęście w nieszczęściu jest takie, że te kontuzje przytrafiły się Arkowi na wczesnym etapie kariery i dziś pokazuje, że może być znaczącym zawodnikiem w mocnym klubie. Dobrze, że ma takiego zawodnika jak Piotr Zieliński, który go wspiera, uzupełniają się na boisku i poza. Arek ma możliwości, żeby się rozwinąć. Świetnie się ustawia, wie, jak wykończyć sytuację, choć cały czas mam przed oczami tę okazję z Liverpoolem… na pewno jeszcze nie jest to tak wszystko dopracowane, by można mówić o wielkiej gwieździe piłki światowej.

Zastanawiam się nad Zielińskim. Z jednej strony miewa świetne mecze, z drugiej brakuje mu statystyk.

- Tak, można tak powiedzieć. Co jest fajne to to, że przychodząc do Italii nie umiał właściwie grać do przodu, a dziś umie. Ale skoro mówimy o statystykach, to na pewno nie jest to dziś zawodnik klasy światowej. Patrzymy na Hazarda i mamy odpowiedź. Dziś to są nieporównywalne rzeczy. Polak potrzebuje więcej czasu.

To nie jest kwestia głowy? Widzimy Hazarda podczas meczu z Brazylią, gdy wchodzi między trzech Brazylijczyków.

- Tak, nie boi się tego zrobić i uważa, że ma szansę powodzenia. Polak ma jeszcze tu spore rezerwy. Mówię też z perspektywy kadry. Miejmy nadzieję, że nie będzie tu sytuacji takiej jak z Krzysztofem Warzychą, który w klubie strzelał na zawołanie, a w kadrze nie mógł się odnaleźć. Oczywiście to inna pozycja, Gucio był tylko napastnikiem, tu mamy pomocnika, kreatywnego, obunożnego, z fantastycznym przeglądem, uderzeniem z obu nóg.

W skrócie: potencjalnie światowy top.

- Zdecydowanie ma warunki by zrobić wielki krok i zostać tym piłkarzem klasy światowej.

Mówimy o polskich sukcesach, z drugiej strony mamy zawodników jak Reca czy Jaroszyński, którzy robią te kroki powoli, albo w ogóle.

- Nie wszyscy mają tyle szczęścia, poza tym pamiętajmy o tym, że obrońcy trudniej się wybić niż napastnikowi. Widzi się tych, którzy strzelają, przeciętny odbiorca czy nawet bardziej zaawansowany często nie widzi i nie wie jakie zadania dostaje poszczególny zawodnik. Trzeba mieć też trochę szczęścia, by dostać się do drużyny, która gra piłkę pasującą zawodnikowi.

Ostatnio w plebiscycie Piłki Nożnej piłkarzem roku wybrano Łukasza Fabiańskiego. Pan jako komentator Serie A pewnie zaprotestuje i powie: "Przecież Szczęsny jest lepszy".

- No więc nie zrobię tego.

Jednak?

- Dla mnie wygraną Fabiańskiego da się obronić. Głównie dlatego, że polska piłka nie miała sukcesów.

Przypomina się rok 1991.

- Dokładnie, wtedy ja zostałem wybrany. Gdyby Polska miała sukces pewnie miałbym spore problemy. Kończył się okres prosperity w futbolu. Fabiański dziś wykonuje fantastyczną pracę. Ale jeśli mówimy o porównaniu Szczęsnego i Fabiańskiego, to ja będąc dziś trenerem postawiłbym na Fabiańskiego. Ma więcej pewności, spokojniejszą głowę. Zawsze ma dobry poziom. Szczęsny nie jest gorszym zawodnikiem, ale Fabiański jest zawsze pewny, a do tego lepszy na przedpolu, fenomenalny technicznie.

Czy Piątek, Milik i Lewandowski mogą zagrać razem w ataku reprezentacji?

A jak pan odbiera transfer Ronaldo z perspektywy czasu?

- Fenomenalny zawodnik i cieszę się, że żyjemy w takich czasach, gdy możemy go oglądać na co dzień, a nie tylko żyć legendami o wielkich piłkarzach z przeszłości. Co do transferu, wszystko przebiega zgodnie z oczekiwaniami, jest na topie, prowadzi w klasyfikacji strzelców, Juventus ma sporą przewagę w tabeli. Jest tak, jak miało być. Szybko zdobyta  i utrzymana przewaga pozwoli rzucić wszystkie siły na mecz z Atletico w Lidze Mistrzów. A to będzie bardzo ciężki dwumecz. Zespół Simeone ma nieprawdopodobnie zorganizowaną defensywę.

Jedyny defensywnie grający zespół, któremu kibicuje tyle osób na świecie.

- Można tak powiedzieć, to fenomen, bo rzucają wyzwanie największym. Dlatego Juve czeka tak wielkie wyzwanie. Porażka z Manchesterem United w fazie grupowej pokazała, że „nie tędy droga”, jeśli chce się sięgać po najwyższe trofea. A przecież wszystkie ruchy Juventusu spowodowane są właśnie pragnieniem sukcesu w Europie. O ile w fazie grupowej był jeszcze margines błędu, to tutaj już go nie będzie. Pierwsze spotkanie w Madrycie jest kluczowe. Porażka, powiedzmy, 0:2, czy generalnie brak strzelonej bramki może oznaczać pożegnanie z rozgrywkami.

Źródło artykułu: