Smutny jubileusz Adama Dei. Pomocnik Arki Gdynia trafił do Klubu 100

Newspix / Lukasz Sobala / Press Focus / Na zdjęciu: Adam Deja
Newspix / Lukasz Sobala / Press Focus / Na zdjęciu: Adam Deja

Adam Deja w niedzielę rozegrał setny mecz na poziomie Lotto Ekstraklasy. Jubileusz nie był udany, ponieważ Arka Gdynia przegrała z Koroną Kielce, a środkowy pomocnik żółto-niebieskich na boisku był bardzo przeciętny.

W tym artykule dowiesz się o:

Wychowanek Stobrawy Wachowice występuje nad morzem od początku obecnego sezonu. Wcześniej reprezentował jeszcze w najwyższej klasie rozgrywkowej Podbeskidzie Bielsko-Biała oraz Cracovię. Piłkarz Arki nie przykładał do setnego występu szczególnej wagi. - Staram się nie myśleć o takich rzeczach. Zawsze chcę tylko dawać z siebie wszystko, aby drużyna wygrywała i cieszyła się po zakończeniu spotkania z trzech punktów. Nie udało się, walczymy dalej - powiedział Adam Deja.

Zobacz takżeRafał Siemaszko wstał z ławki i dał drużynie impuls. "Zawsze chcę pomagać".

Od pierwszego gwizdka sędziego Pawła Raczkowskiego na boisku było mało składnych akcji. Drużyny "popisywały" się tylko licznymi przewinieniami. Duży wpływ na taki poziom meczu miała murawa. Gdynianie bardzo narzekali na jej stan. - Wszyscy widzieli stan murawy. Od samego początku było wiadomo, że to nie będzie piękne spotkanie od oglądania. Nie rozgrywaliśmy futbolówki przez dłuższy czas, ponieważ boisko na to nie pozwalało. Nastawiliśmy się na długie piłki i taki plan przyniósł efekt Koronie. Przejęliśmy inicjatywę po stracie tych bramek, ale brakowało skuteczności. Szkoda, że Maciej Jankowski nie wykorzystał swojej sytuacji. Druga bramka dla kielczan nas podłamała. Musieliśmy się odkryć i graliśmy do przodu - dodał.

Ciężko oglądało się grę ekipy z Trójmiasta. Po zmianie stron "Arkowcy" spisywali się trochę lepiej, ale nie potrafili odrobić dwubramkowej straty (przegrali 1:2). Korona Kielce oddała gdynianom pole do popisu, ale niespecjalnie to wykorzystali. - Nie mieliśmy nic do stracenia, szukaliśmy bramki kontaktowej. Korona bardziej się cofnęła do defensywy i ciężko było nam stworzyć okazje do zdobycia gola. Graliśmy długimi piłkami, ale nie przynosiło to efektów. Rywale mieli wysokich zawodników w obronie i sobie radzili. Szukaliśmy różnych rozwiązań, ale nie udało się wyrównać. Uważam, że w pierwszej części gry Korona też nam nie zagroziła. Mieli tylko stałe fragmenty gry i wpadły dwa gole - twierdzi 26-latek.

Nasz rozmówca gra w Gdyni stosunkowo krótko, ale bardzo podoba mu sie w nad morzem. Niespełna miesiąc temu przedłużył swój kontrakt z Arką do 2020 roku. - Cieszę się, że przedłużyłem umowę i mogę zostać w klubie na dłużej. Teraz skupiam się tylko na grze. Jestem szczęśliwy w Arce. W naszym zespole panuje świetna atmosfera. Musimy tylko dobrze prezentować się na placu gry - przyznał Deja.

Zobacz takżeStałe fragmenty gry i murawa nie sprzyjały Arce. "Brutalne zderzenie z ekstraklasą".

Żółto-niebiescy przedłużyli niechlubną serię ligowych spotkań z rzędu bez zwycięstwa. Teraz wynosi już sześć pojedynków. Grupa mistrzowska ucieka, więc muszą szybko się przełamać. Następnym rywalem gdynian będzie Zagłębie Sosnowiec, czyli "czerwona latarnia" Lotto Ekstraklasy. - Wierzymy, że zameldujemy się w ósemce. Jeżeli mamy zrealizować ten plan, to musimy jak najszybciej wrócić na właściwe tory. Jedziemy w sobotę do Sosnowca. Celem są oczywiście trzy punkty - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Szczęsny uratował Juventus! Kapitalna obrona Polaka powodem dyskusji [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: