Bundesliga: koniec dortmundzkiego karnawału, BVB z oddechem Bayernu na plecach

Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: piłkarze Borussii Dortmund
Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: piłkarze Borussii Dortmund

Stało się to, co stać się nie miało. Borussia Dortmund wpadła w kryzys i roztrwoniła niemal wszystko, co tak mozolnie budowała w pierwszej części sezonu. W piątek Bayern najpewniej zmniejszy do lidera z Dortmundu stratę w tabeli do dwóch punktów.

Dziewięć dni, trzy katastrofy. Po odpadnięciu z Pucharu Niemiec już na poziomie 1/8 finału oraz stracie ligowych punktów w meczu z TSG Hoffenheim w kuriozalnych okolicznościach (beztroskie roztrwonienie trzybramkowej przewagi), Borussia Dortmund w środę doznała koszmarnej porażki z Tottenhamem w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. W raptem dziewięć dni z drużyny, która ma aspiracje sięgnięcia po potrójną koronę, stała się ekipą zlęknioną Bayernem, zbliżającym się z prędkością ekspresu łączącego Monachium z Berlinem.

Niemieckie media nie mają wątpliwości: nie ma już co mówić o potknięciach, Borussię dopadł bardzo poważny kryzys. Według Michaela Makusa, komentatora gazety "Sport Bild", BVB jest uzależniona od Marco Reusa. Gdy dortmundzka gwiazda przebywa na boisku, zespołowi zdecydowanie łatwiej jest utrzymać odpowiednią jakość przez pełne 90 minut. W dwóch ostatnich meczach Reusa nie było w ogóle na murawie, z Hoffenheim nie udało się utrzymać wysokiej przewagi, a w Londynie Niemcy dali się zlać 3:0. Przed tygodniem z kolei, gdy Borussia przegrała z Werderem Brema w Pucharze Niemiec, Reus musiał opuścić boisko jeszcze w przerwie spotkania. Dodatkowo trudno nie zwrócić uwagi na koszmarną grę defensywną: dziesięć straconych goli w ostatnich czterech meczach to prawdziwy horror. Na dodatek duża część z nich pada po stałych fragmentach gry oraz dośrodkowaniach z bocznych stref boiska. Czyli teoretycznie po najłatwiejszych do bronienia sytuacjach.

Niemiecki dziennikarz zwraca uwagę na jeszcze jeden, niezwykle ciekawy aspekt. Według niego szkoleniowiec Borussii Lucien Favre ma ostatnio problem z utrzymaniem dyscypliny w szatni. Komentator wymienia szereg zdarzeń, które są na to dowodem - notoryczne spóźnienia na treningi niektórych zawodników czy skrajne roztargnienie. Przez gapiostwo Jadona Sancho i Achrafa Hakimiego opóźniono wylot drużyny do Londynu. Panowie zapomnieli z domu paszportów. Na dokładkę, w wieczór poprzedzający mecz na Wembley, Axel Witsel i koledzy zaprosili do hotelu znanego fryzjera, by ten zadbał o ich fryzury. Fakt ten miał się bardzo nie spodobać klubowemu kierownictwu.

ZOBACZ WIDEO Wraca Liga Mistrzów! Tottenham faworytem w starciu z Borussią Dortmund

Sposób i styl, w jaki zawodnicy tracą w ostatnich dniach cały kapitał mozolnie wypracowywany w pierwszej części sezonu, jest wręcz niewyobrażalny. Gapiostwo, brak koncentracji, gole tracone w pierwszych minutach drugich połów i tuż przed ostatnimi gwizdkami, dziurawa defensywa przy statycznych sytuacjach - to wszystko jest zmorą kibiców Borussii i Luciena Favre'a.

Doszło więc do sytuacji, która miała się w tym sezonie nie wydarzyć: Borussia Dortmund wyleciała już z Pucharu Niemiec, jest o krok od bolesnego wykopania z rozgrywek Champions League już na poziomie 1/8 finału, a na dodatek w tydzień drużyna roztrwoniła sporą część punktowej przewagi nad Bayernem Monachium. Teraz w tabeli jest to tylko pięć punktów. To wielkie nic pamiętając o tym, że Bayern ma przecież do rozegrania z BVB bezpośredni mecz. No i mając w pamięci formę, w jakiej znajduje się sama Borussia. BVB może więc przegrać cały sezon, zostać po nim z niczym. A przecież dziewięć punktów przewagi w tabeli to miała być już taka zaliczka, która "uziemi" nawet Bawarczyków.

Już w piątek różnica punktowa może zmaleć do dwóch oczek - Bayern zagra na wyjeździe z Augsburgiem i naprawdę trudno przypuszczać, że straci tam punkty. To może być poza tym wielki dzień dla Roberta Lewandowskiego, który ma szansę na pobicie kolejnego, prestiżowego rekordu. W piątek może zostać najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bundesligi! Jest na to wielka szansa, bo Augsburg to jeden z ulubionych rywali Polaka. W 13 meczach strzelił mu już 18 goli i zaliczył pięć asyst!

"Lewy" i spółka poczuli krew i takiej okazji nie mają prawa zmarnować. Borussia z kolei zagra dopiero w poniedziałek. Rywal - też z ligowych nizin - FC Nuernberg.
Mecz FC Augsburg - Bayern Monachium do zobaczenia na Eleven Sports 1. Początek transmisji w piątek o 20:25.

Komentarze (0)