Ostatnia deska ratunku. Maciej Murawski i spółka odgruzowują futbol w Zielonej Górze

Maciej Murawski - były kadrowicz, ostatnio ekspert Canal Plus - chwycił ze znajomymi za pędzle. Starają się zamalować białą plamę na piłkarskiej mapie Polski. W Zielonej Górze mówi się, że jeśli im się nie uda, to już chyba nikomu.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Maciej Murawski, były reprezentant Polski w piłce nożnej Expa/Newspix.pl / GRZEGORZ RADTKE / Na zdjęciu: Maciej Murawski, były reprezentant Polski w piłce nożnej
FC Fuzja - kto złośliwy, tak powinien nazywać piłkarski klub z Zielonej Góry. Prób postawienia go na nogi było tyle co nazw, a nazw tak wiele, że kibic zdążył się w tym wszystkim pogubić. Zryw, Lechia, UKP, Stelmet UKP, Falubaz... Kombinacja goniła kombinację, szumne zapowiedzi puszczano w eter, by później obserwować ten sam efekt: drużynę błąkającą się między 3. i 4.ligą, z krótkim epizodem w lidze drugiej. Bez widoków na stworzenie tu czegoś, co można by określić mianem stabilizacji. W sezonie 2017-18 trzecioligowy wówczas klub był już w finansowym stanie agonalnym. Zwrócono się do Murawskiego po pomoc.

Athletic Bilbao polskiej piłki?

"Muraś", który karierę rozpoczynał właśnie w Zielonej Górze, od prawie pięciu lat prowadzi w tym mieście akademię piłkarską. - Założyłem ją z Tomkiem Skrzypczakiem i Rafałem Zychem. Zaczynaliśmy od 20 chłopców z najmłodszych roczników. Po trzech latach trenowało u nas już 200 dzieciaków - mówi nam były reprezentant Polski i piłkarz takich klubów jak Lech, Legia czy Arminia Bielefeld. - Zaproponowano mi, bym w nowych strukturach został doradcą - wspomina.

Czytaj także: Łukasz Piszczek kontuzjowany

Pierwszy rok był niezwykle trudny. Seniorzy spadli z 3. ligi, z Centralnej Ligi Juniorów spadły wszystkie trzy młodzieżowe zespoły. Łącznie piłkarski Falubaz zadłużony był na ponad 600 tysięcy złotych. Najważniejsze więc, że klub udało się oddłużyć. Ogromna w tym zasługa Roberta Dowhana i Zdzisława Tymczyszyna, wcześniej przede wszystkim kojarzonych z żużlem. Panowie wyłożyli po 100 tysięcy złotych na akcje, później do tego duetu dołączył jeszcze Karol Krępa, właściciel firmy Gran-bud. Niezmiennie wielką rolę odgrywa także miasto, rok w rok zasilające klub dotacjami na bieżącą działalność. Bez tego nie byłoby szans na przeżycie. Bieżącym zarządzaniem zajmuje się nowy prezes - Marcin Grygier.

ZOBACZ WIDEO Gorzki powrót Błaszczykowskiego. "Nie oczekujmy od Kuby, że zbawi świat"

Ścięto koszty utrzymania pierwszej drużyny, ale Falubaz i tak jest liderem 4. ligi lubuskiej i murowanym kandydatem do awansu. Drużynę prowadzi Andrzej Sawicki, człowiek mocno związany ze środowiskiem zielonogórskiej piłki, karierę rozpoczynał z Murawskim w Zrywie. Skład też jest ciekawy - kilku zawodników było w zespole już za czasów występów w 3. lidze, gdy do Zielonej Góry przyjeżdżała Lechia Dzierżoniów z... Krzysztofem Piątkiem w składzie. Poza tym, drużyna niemal w stu procentach składa się z wychowanków, aż 12 z nich wciąż jest w wieku juniora. To zresztą nie jest przypadek, a szersza koncepcja.

- Chcemy być Athletikiem Bilbao polskiej piłki. Stworzyć drużynę, która zagości na stałe na szczeblu centralnym, a przy tym w całości składać się będzie z wychowanków. Dopiero wtedy uznam, że osiągnęliśmy cel - zdradza Murawski i dodaje: - Zielona Góra to 140-tysięczne miasto. Bardzo blisko są inne, spore miasta, jak Nowa Sól czy Sulechów. Potencjał ludzki jest ogromny. W naszym regionie rodzi się wiele perełek. Niedawno "Przegląd Sportowy" przedstawił zestawienie miejsc urodzenia naszych kadrowiczów z młodzieżowych kadr: 15 było z Górnego Śląska, Wielkopolska miała 10, a na trzecim miejscu był Dolny Śląsk i Lubuskie.

- Planujemy stworzyć klub dający tym młodym chłopcom szansę zostania w domu i trenowania na wysokim poziomie bez konieczności wyjeżdżania - dodaje. - Jeśli na Islandii żyje 300 tysięcy ludzi i tam potrafią tworzyć zespół narodowy grający na Euro, mając przy tym gorsze warunki klimatyczne do grania w piłkę, to my w Zielonej Górze jesteśmy w stanie stworzyć drużynę grającą co najmniej na poziomie drugoligowym. Naszym wzorem jest też FC Mytyland. Zaczynali jako akademia, a od kilku lat klub gra w europejskich pucharach. Klub pochodzi z 40-tysięcznego miasta.

Czytaj też: Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik. Jak kocha ich Neapol

13 zawodników z kadry pierwszego zespołu zatrudniono w akademii jako trenerów grup młodzieżowych. - Podjęliśmy decyzję o połączeniu mojej akademii z akademią Falubazu. Dziś trenuje u nas około 500 dzieciaków w kilku lokalizacjach. Zawodnicy pierwszej drużyny zarabiają w ten sposób pieniądze, ale jednocześnie są wzorem dla najmłodszych - mówi Murawski. - Moja akademia APMM Falubaz szkoli zawodników do 15. roku życia. Po wieku trampkarza bezgotówkowo przekazujemy chłopaków do KS Falubaz. We wszystkich rocznikach trenujemy tak samo. Według takich samych schematów. Chcemy, by w przyszłości do KSF trafiali od nas tylko najlepsi. Współpracujemy też ze szkołą sportową, gdzie duży nacisk kładziemy na naukę. Sam skończyłem studia i wiem, jak to ważne. Tym bardziej że nie wszyscy z tych chłopaków zostaną zawodowcami - opowiada były piłkarz.

Główny gwarant projektu

Gdy rozmawia się z lokalnymi dziennikarzami sportowymi, trudno nie odnieść wrażenia, że nośnikiem nadziei na powodzenie projektu jest właśnie Maciej Murawski. "Miejmy nadzieję, że jemu i ludziom wokół niego skupionym uda się wydźwignąć klub przynajmniej na tyle, by występował na szczeblu centralnym. Bo jeśli nie, to komu?" - pyta retorycznie w jednym ze swoich tekstów w Gazecie Lubuskiej Andrzej Fluegel, od lat zajmujący się piłkarską tematyką na szczeblu regionalnym.

- Murawski jest głównym gwarantem tego projektu i ewentualnego "sukcesu". Bez niego to się nie uda - stwierdza z kolei wprost Jakub Lesiński, dziennikarz Polskiego Radia Zachód i Radia Zielona Góra. - Zna się na piłce, wiele w niej widział, ma kontakty, zależy mu na futbolu w Zielonej Górze. Nie robi tego ani dla pieniędzy, ani poklasku. Gdy kilka lat temu przestał prowadzić Lechię, ktoś powiedział, że wraz z jego odejściem skończyły się szanse na poważną piłkę w tym mieście. Tymczasem wrócił, więc uważam, że i szansa wróciła - dodaje dziennikarz.

Zielona Góra to od zawsze miasto żużla, od dekady - także koszykówki. Kluby mają stadion, nowoczesną halę. Piłka nożna nie ma w tym momencie nawet stadionu, który dostałby licencję na grę choćby w 2. lidze. Murawski: - Liczymy na to, że gdy nadejdzie moment, miasto pomoże nam w jeszcze większym zakresie niż dotychczas. Wiadomo, że jesteśmy wspierani na mniejszym poziomie niż żużel czy koszykówka, ale jeśli wskoczymy na wyższy poziom, na pewno się to wyrówna. Zielona Góra ma w sobie od zawsze wielki, niewykorzystany, piłkarski potencjał. Chcemy go w końcu obudzić.

Czy Zielona Góra zasługuje na piłkarski klub na poziomie 1.ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×