W poniedziałkowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław Jakub Błaszczykowski wystąpił na stadionie im. Henryka Reymana w koszulce z biała gwiazdą na piersi po raz pierwszy od 4285 dni. Gdy 27 maja 2007 roku żegnał się z Wisłą przed transferem do Borussii Dortmund, złożył kibicom obietnicę, że jeszcze kiedyś zagra przy Reymonta 22. A teraz dotrzymał słowa, kiedy klub najbardziej tego potrzebował - podczas największego kryzysu w 113-letniej historii.
Z okazji powrotu Błaszczykowskiego kibice Wisły przygotowali oprawę dedykowaną 105-krotnemu reprezentantowi Polski. "Miłość większa od milionów, Kuba wreszcie witaj w domu!" - brzmiało hasło na transparencie. Kiedy 33-latek jako kapitan wyprowadzał drużynę na boisko, trybuny skandowały jego nazwisko, a gdy sędzia dał znać do rozpoczęcia meczu, ponad 20 tys. gardeł ryknęło tak, że zatrząsł się stadion: "Jesteś legendą, hej Kuba, jesteś legendą!".
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 18 lutego 2019
Fani Białej Gwiazdy zgotowali Błaszczykowskiemu tak gorące przyjęcie nie tylko dlatego, że to legenda polskiej piłki, która po 12 latach przerwy wróciła do klubu, z którego ruszyła w świat. To przede wszystkim jeden z dobrodziejów Wisły, dzięki któremu klub nie upadł. Błaszczykowski zawsze manifestował swoją miłość (w jego przypadku to słowo ma realną wartość) do Wisły, a w styczniu pomógł Białej Gwieździe i wizerunkowo, i finansowo. Nie tylko uwiarygodnił nowe otwarcie, ale też pożyczył klubowi 1,3 mln zł na przetrwanie.
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 18 lutego 2019
- Może moja decyzja nie była do końca inteligentna, ale wygrało serce. Myślę, że Jarek Królewski może to potwierdzić. To był szaleńczy krok, ale nie żałuję niczego - przyznał po podpisaniu kontraktu, dodając: - Kiedy zobaczyłem, jakie są problemy, to uznałem, że to odpowiedni moment, żebym wrócił. To było nie do pomyślenia, żeby wystawiać taki klub, z taką historią, na pośmiewisko. Gdyby w Wiśle wszystko było dobrze, to pewnie by mnie nie potrzebowała, ale z racji tego, jak się sprawy potoczyły, to jestem tutaj.
Czytaj również -> Wisła Kraków w żałobie po śmierci legendarnego szewca
Podpisując kontrakt, wykonał kolejny piękny gest: umowa nie mogła nie gwarantować mu wynagrodzenia, więc zapisano w niej najniższą możliwą pensję dla piłkarza zawodowego, która wynosi 500 zł netto, a i tak przekazuje te pieniądze na bilety dla dzieci z domów dziecka. Więcej o tym TUTAJ. Błaszczykowski stał się legendą za życia. Kimś, kogo następne pokolenia będą wymieniać jednym tchem obok Henryka Reymana czy Bogusława Cupiała.
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 18 lutego 2019
Błaszczykowski odwdzięczył się kibicom za ciepłe przyjęcie. W 41. minucie kapitan Białej Gwiazdy pewnie wykorzystał rzut karny, dając Wiśle prowadzenie. Kiedy pokonał Jakuba Słowika, stadion przy Reymonta 22 eksplodował z radości. A kiedy w 81. minucie schodził z boiska, kibice Wisły żegnali go tak, że po plecach szły ciarki.
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 18 lutego 2019
Ciarki, jak stadion żegnał schodzącego z boiska Błaszczykowskiego pic.twitter.com/Kmsfvru4Vj
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 18 lutego 2019
Kibice Wisły nie tylko pięknie przywitali Błaszczykowskiego, ale też z klasą uczcili pamięć zmarłych przed kilkoma dniami premiera III RP Jana Olszewskiego i Władysława Nowakowskiego, legendarnego szewca Białej Gwiazdy. Minutę ciszy, którą zarządził przed pierwszym gwizdkiem sędzia Paweł Gil, "zakłóciły" tylko brawa.
ZOBACZ WIDEO: Furman zasłużył na karę? "Jeżeli to zrobił, powinien ponieść konsekwencje"