- To nie był czysty wolej. Ale dostałem tak dobre podanie od Jacka Kiełba, że wystarczyło jedynie przyłożyć nogę. Mogłem strzelić tak, jak chciałem i udało się. To chyba najważniejszy gol w mojej karierze - mówił po meczu szczęśliwy strzelec złotego gola. Radość była tym większa, że dla Tomasza Nowaka była to pierwsza bramka w rozgrywkach ligowych w barwach Korony Kielce. A przecież w żółto-czerwonej koszulce biega już trzeci sezon.
Wielkie nadzieje pokładano w młodym środkowym pomocniku, kiedy po trudnych i długich negocjacjach trafił wreszcie zimą 2007 roku do Kielc z Kani Gostyń. Ówczesny właściciel Korony, Krzysztof Klicki, wypowiadał się o nim jako o przyszłości nie tylko klubu, ale i polskiej piłki. Popularny "Czarny" pomału i umiejętnie wprowadzany był do pierwszego zespołu, ale w pewnym momencie… coś się zatrzymało.
Mimo degradacji Korony o jedną klasę rozgrywkową niżej, Nowak rzadko otrzymywał szansę gry w pierwszej "jedenastce". Były już trener złocisto-krwistych, Włodzimierz Gąsior, nie tylko rzadko korzystał z jego usług, ale także często nie znajdywał dla niego miejsca w kadrze meczowej. 23-letni dziś piłkarz grywał w trzecioligowych rezerwach klubu.
Dość nieoczekiwanie Tomasz Nowak wyszedł więc w pierwszym składzie drużyny na jej ostatni i najważniejszy mecz w tym sezonie - z Dolcanem, w którym miała rozstrzygnąć się sprawa gry w barażach o ekstraklasę. Dla filigranowego pomocnika był to dopiero czwarty w tych rozgrywkach mecz w pełnym wymiarze czasowym. Za zaufanie trenera Marka Motyki odwdzięczył się jednak stuprocentowo. Strzelił jedynego gola, dzięki któremu Korona rozegra dodatkowe dwa mecze z Cracovią.
- Mam nadzieję, że tą bramką i swoją grą udowodniłem, że jednak nie jestem taki słaby, jak niektórzy mnie oceniali. Bardzo chciałem grać, ale nie dawano mi szansy. Gdy chciałem zmienić barwy klubowe, blokowano mój transfer. Nie miałem miejsca w meczowej "osiemnastce", ale grałem w rezerwach. Cały czas byłem więc w ruchu. Te bramkę dedykuję mojej żonie - przyznał po spotkaniu z Dolcanem wychowanek Obry Kościan.
Tomasz Nowak świętuje zdobycie bramki na wagę gry w barażach / Fot. Paula Duda
Postawę Nowaka docenił także sam Marek Motyka. - Dziękuję za determinację i wolę walki całej drużynie, a szczególnie Tomkowi Nowakowi. Cieszę się, że wykorzystał swoją szansę - powiedział szkoleniowiec Korony.
Przed kieleckim zespołem teraz dwumecz barażowy z Cracovią. - Jesteśmy w połowie drogi do ekstraklasy. Ja wierzę w to, że skończy się ona tak szczęśliwie, jak mecz z Dolcanem - mówił Tomasz Nowak. Może jednak okazać się jeszcze, że Korona nie będzie musiała rozgrywać dodatkowych gier i bez nich awansuje do ekstraklasy. Wszystko powinno wyjaśnić się 10 czerwca, kiedy Sąd Najwyższy rozpatrzy skargi kasacyjne od orzeczeń wydanych przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim dotyczących udziału w aferze korupcyjnej w polskim futbolu Widzewa Łódź, Korony Kielce i Zagłębia Lubin.