[color=#333333]
O Dominiku Furmanie było w ostatnim czasie bardzo głośno, choć nie o taki rozgłos zabiega pomocnik Wisły Płock. Taras Romanczuk z Jagiellonii Białystok oskarżył go o nazwanie "banderowcem". Konflikt stał się bardzo medialny, ale wyciszył go PZPN, który zachęcił piłkarzy do pogodzenia się i wydania wspólnego oświadczenia.
[/color]
- Podaliśmy sobie ręce. Na razie wirtualnie, bo nie było okazji się spotkać - mówi w wywiadzie dla "Super Expressu" Dominik Furman, który podtrzymuje, że nie popełnił zarzucanego mu czynu.
Podczas całego zamieszania pomocnik Wisły Płock mógł liczyć na wsparcie kibiców Legii Warszawa. Dostał on od nich sporo SMS-ów. - Kibice pisali żebym oglądał spotkanie Legii z Cracovią i wsłuchiwał się w trybuny. Fani głośnym skandowaniem podtrzymywali mnie na duchu. Nigdy nie ukrywałem, że jestem legionistą. I nie robiłem tego na pokaz, czy żeby się komuś przypodobać. Po prostu tak jest - opowiada Furman.
Czytaj również: Sebastian Szymański odetchnął z ulgą. Piłkarz Legii Warszawa nie zerwał więzadeł
W ostatnim tygodniu pojawiły się spekulacje, że Furman miałby ponownie zostać zawodnikiem Legii Warszawa. - Słyszałem te plotki, ale nikt z warszawskiego obozu się ze mną nie kontaktował. A przecież sam się do Legii nie wytransferuję. Teraz skupiam się na tym, aby być w wysokiej formie sportowej - zakończył 27-letni pomocnik.
Furman w Legii Warszawa rozegrał 109 meczów, zdobył pięć bramek i zaliczył jedenaście asyst.
ZOBACZ WIDEO Konflikt Mączyński - Sa Pinto to szopka. "Trener chce uciec od tego, co dzieje się na boisku"