Jakub Błaszczykowski odpowiedział Zbigniewowi Bońkowi. "Nie wiem, czy to jest dobry sposób komunikacji"

East News / Maciej Witkowski/REPORTER / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski
East News / Maciej Witkowski/REPORTER / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski

Jakub Błaszczykowski nie da się wygonić Zbigniewowi Bońkowi z reprezentacji Polski. Rekordzista pod względem występów w koszulce z białym orłem na piersi zapowiedział nawet, że z pokorą przyjmie rolę rezerwowego w drużynie narodowej.

Jesienią Zbigniew Boniek kilkukrotnie dawał publicznie do zrozumienia, że nie podobają mu się niektóre wybory personalne Jerzego Brzęczka. Prezes PZPN nie był m.in. zwolennikiem powoływania do kadry Jakuba Błaszczykowskiego, który nie grał regularnie w VfL Wolfsburg.

- Powiedziałem Jurkowi: na pewne rzeczy, które mogłeś robić jesienią, wiosną, my jako właściciele drużyny, ci nie pozwolimy. Oczywiście na pewną wolność selekcji. Nie może być jednak tak, że powołujemy do kadry tych, którzy w ogóle nie grają w piłkę. To profanacja reprezentacji - powiedział Boniek "Gazecie Wyborczej" po ostatnim jesiennym meczu Biało-Czerwonych.

- I żeby nikt nie myślał, że mam cokolwiek przeciwko Błaszczykowskiemu. Lubię go i szanuję, więc muszę chronić i jego i drużynę. Jeśli Kuba nie będzie grał, nie ma prawa przyjeżdżać na reprezentację. Zasady muszą być - dodał prezes PZPN.

Błaszczykowski rzadko udziela wywiadów. Wyjątek zrobił dla Jacka Kurowskiego z TVP Sport. W programie "Oko w oko" 105-reprezentant Polski został poproszony o komentarz do tych słów prezesa Bońka.

ZOBACZ WIDEO "Druga polowa". Kto w ataku reprezentacji? "Jeśli Jerzy Brzęczek nie śpi, to mu z tym dobrze"

- Nie wiem, czy to jest dobry sposób komunikacji. To raz. Dwa: podobna opinia, z tego co wiem, była przed Euro 2016. Dlatego podchodzę do tego spokojnie, bo wiem, że życie zawsze pokazuje, jak jest i boisko wszystko weryfikuje. Każdy ma prawo do swojej opinii. Nie to, że nie zabolało, ale podchodzę do tego spokojnie, bo już parę razy słyszałem tego typu rzeczy - stwierdził "Kuba".

Czytaj również -> Jakub Błaszczykowski - ambasador Polski

Błaszczykowski nie ma zamiaru kończyć kariery reprezentacyjnej. Zapowiedział nawet, że z pokorą przyjmie rolę rezerwowego w drużynie narodowej. Zresztą Jerzy Brzęczek już jesienią sadzał go na ławce.

- Drużyna to nie jest tylko jedenastu zawodników na boisku. Drużyna to całość. By była jedność w zespole, potrzeba ludzi, którzy potrafią schować pewne rzeczy do kieszeni. Nie miałbym najmniejszego problemu, by tak zrobić dla dobra drużyny. Jeśli trener uznaje, że jest od ciebie lepszy zawodnik i siadasz na ławce albo nawet na trybunach, to nie widzę w tym nic złego - zapewnił Błaszczykowski.

Zimą krytykujący Błaszczykowskiego stracili argument o braku regularnej gry. 33-latek wystąpił od pierwszej do niemal ostatniej minuty w każdej z czterech pierwszych kolejek Lotto Ekstraklasy. Takiej ciągłości w grze nie miał od października 2017 roku. Do Wisły Kraków wrócił, by uratować ją przed upadkiem. Gdyby klub nie znalazł się na krawędzi, Błaszczykowski prawdopodobnie kontynuowałby karierę na Zachodzie.

- Miałem oferty z innych klubów, w tym z Bundesligi, ale w pewnym momencie, kiedy już wiedziałem, co się dzieje w Wiśle, nie podejmowałem rozmów. Nie uważam, że jestem już tak słabym piłkarzem, że nie poradziłbym sobie w klubie Bundesligi. Znam swoją wartość i wiem, że jeśli zdrowotnie wszystko będzie dobrze, to mogę jeszcze coś fajnego pokazać - stwierdził.

Czytaj również -> Jakub Błaszczykowski wspomina mecz z Japonią

W grudniu Błaszczykowski skończy 34 lata. Kiedy zamierza przejść na emeryturę? - Jak wyjdę na trening albo na mecz i nie poczuję tych emocji. Kiedy wpadnę w taką rutynę, że piłka nożna przestanie mi sprawiać frajdę. Albo po prostu zdrowie na to nie pozwoli. Jestem bliżej niż dalej. Sport wyczynowy na tym poziomie pozostawia ślad w organizmie. Na pewno to nie będzie łatwe, ale na razie koncentruję się na tym, żeby wyciągać z tego wszystkiego jak najwięcej. Im bliżej ci do końca, tym więcej chcesz.

Źródło artykułu: