[tag=7755]
Reprezentacja Polski[/tag] zakończyła rok 2018 remisem z Portugalią (1:1). I choć spadła z pierwszej dywizji Ligi Narodów, otrzymała miejsce w pierwszym koszyku do eliminacji mistrzostw Europy.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej", w którym przekonuje, że mimo nieudanego występu na mistrzostwach świata i w Lidze Narodów, mijający rok nie był dla polskiego futbolu tak nieudany, jak przedstawiają to dziennikarze.
- Ten rok wcale nie był aż taki straszny. W meczu z Senegalem na MŚ wszystko się połamało, fakt. Ale wiosną wszystko przebiegało optymistycznie, jesienią kadry młodzieżowe zakwalifikowały się do kolejnych rund eliminacji do ME, a reprezentacja U-21 wywalczyła awans na turniej. A i pierwsza drużyna, gdyby nie gol stracony w końcówce meczu z Włochami, nie musiała spaść z dywizji A - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Nie ma następców dla kluczowych piłkarzy w kadrze
W rozmowie Boniek ujawnił, co powiedział po ostatnim spotkaniu z Portugalią selekcjonerowi Jerzemu Brzęczkowi. Prezes PZPN miał zapowiedzieć mu, że związek nie pozwoli mu na pewne ruchy, które wykonywał jesienią.
- Powiedziałem Jurkowi: na pewne rzeczy, które mogłeś robić jesienią, wiosną, my jako właściciele drużyny, ci nie pozwolimy. Oczywiście na pewną wolność selekcji. Nie może być jednak tak, że powołujemy do kadry tych, którzy w ogóle nie grają w piłkę. To profanacja reprezentacji - przyznał.
Jesienią selekcjoner powoływał do kadry piłkarzy, którzy nie grali regularnie w swoich klubach, lub nawet mieli problemy ze zmieszczeniem się w kadrach meczowych, jak Jan Bednarek, Arkadiusz Reca czy Jakub Błaszczykowski.
- I żeby nikt nie myślał, że mam cokolwiek przeciwko Błaszczykowskiemu. Lubię go i szanuję, więc muszę chronić i jego i drużynę. Jeśli Kuba nie będzie grał, nie ma prawa przyjeżdżać na reprezentację. Zasady muszą być - ogłosił zdecydowanie szef PZPN.
Rywali w eliminacjach do mistrzostw Europy w 2020 roku reprezentacja Polski pozna 2 grudnia w Dublinie.