Była końcówka sezonu 2012-13. Borussia Dortmund szykowała się właśnie do najważniejszego meczu dekady: na Wembley zmierzyć się miała z odwiecznym rywalem, Bayernem Monachium w finale Champions League. Pod znakiem zapytania stanął jednak występ podstawowego, prawego obrońcy, Łukasza Piszczka. Polak narzekał na ogromny ból, ale zacisnął zęby, zrobiono mu zastrzyki przeciwbólowe i ostatecznie zagrał. Zwyciężyć się nie udało, ale historia - dowód poświęcenia - została w pamięci kibiców.
Raport z kadry: kolejny świetny weekend reprezentantów Polski
Było już chwilę po zakończeniu sezonu 2012-13. Do Jakuba Błaszczykowskiego, który również bronił barw BVB we wspomnianym meczu, odezwali się szejkowie zarządzający wielkim Manchesterem City. Kusili ogromnymi pieniędzmi. Kuba odpowiedział: "w żadnym wypadku".
- Borussia miała pierwszeństwo. Jak już wspomniałem, mamy kapitalny zespół, trenera, kibiców i ekscytujące perspektywy. Nie zawsze pieniądze muszą być decydujące. Ja brałem pod uwagę wiele czynników. Ważnym było to, że moja rodzina bardzo dobrze czuje się w Dortmundzie. Niczego nam tu nie brakuje. Znamy miasto, ludzi, mamy przyjaciół - zdradził niedługo później zawodnik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO Hierarchia polskich napastników? "Lewandowski, Milik, Piątek. Piątkowi jeszcze trochę brakuje"
Minęły lata, Borussia zmieniła się nie do poznania, Kuba przez Wolfsburg trafił ostatecznie do Wisły Kraków, gdzie sam wznosi swój pomnik za życia, ale w Dortmundzie wciąż Błaszczykowskiego pamiętają. Pomocnik w Krakowie ma status legendy, ale w Dortmundzie kibice darzą go podobnym szacunkiem i wspominają przed ważnymi meczami.
- W przyszłości powinien powrócić do Borussii jako ambasador klubu - uważa Sebastian Kolsberger z dziennika "Bild". - Kuba ma wciąż wielkie poważanie wśród kibiców Borussii Dortmund. Gdy odchodził do Wolfsburga, wszyscy byli rozczarowani. Przede wszystkim kibice, którzy zawsze uwielbiali jego zachowanie, duszę wojownika oraz fakt, że Kuba mocno identyfikował się z klubem i miastem. Może być pewny, że ze względu na to, co przez lata zrobił dla Borussii, już zawsze będzie mile widziany w Dortmundzie - dodaje Kolsberger.
Napoli - Juventus: pechowiec Zieliński, solidny Szczęsny, Milik... po prostu był na boisku
Inny przykład? Proszę, pierwszy z brzegu. Thorsten Oliver Nehms to młody kibic BVB. - Oglądając mecze oraz wywiady z Błaszczykowskim stwierdziłem, że Kuba jest jednym z tych, którego mogę mieć na swojej skórze - mówi w reportażu dla "FootgolTV" Niemiec i pokazuje wielki numer "16" i nazwisko polskiego gracza wytatuowane na ramieniu.
Rozczarowanie za rozczarowaniem
Tęsknota za sukcesami w europie jest w Dortmundzie ogromna, tak samo jak rozczarowanie wynikami z początku wiosny. Ostatnie tygodnie to bowiem dla Borussii Dortmund prawdziwy koszmar. Zespół Luciena Favre'a nie dość, że roztrwonił sporą przewagę w tabeli niemieckiej Bundesligi nad Bayernem Monachium (w tym momencie dwa zespoły mają po tyle samo punktów), nie dość że wypadł z walki o Puchar Niemiec, to dodatkowo dostał od Tottenhamu Hotspur straszne lanie w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. BVB poległa w Londynie aż 0:3 i trudno przypuszczać, że znajdujący się w dole formy zespół zdoła odrobić taką stratę.
Mimo iluzorycznych szans na awans, mobilizacja przed meczem jest spora, bo kolejne starcie zakończone porażką może totalnie podciąć ekipie skrzydła. A przecież wciąż możliwe jest zdobycie mistrzostwa Niemiec. Jak na złość jednak, wciąż nierozwiązanym kłopotem BVB pozostaje kontuzja Łukasza Piszczka. Polski obrońca od początku lutego zmaga się z urazem pięty. Pod jego nieobecność Borussia zdążyła już przegrać z Werderem Brema w Pucharze Niemiec, Tottenhamem w Lidze Mistrzów oraz stracić cztery punkty w Bundeslidze.
- Nieobecność Piszczka to dla nas duża strata. W rewanżu z Tottenhamem wciąż nie będziemy mogli liczyć na jego wsparcie - zdradził w poniedziałek Michael Zorc, dyrektor sportowy BVB. O grze na "blokadach", środkach przeciwbólowych jak w finale Ligi Mistrzów przed kilkoma sezonami nie ma mowy. Sprawa jest zbyt poważna.
Nic dziwnego, że brak Polaka w składzie odbierany jest przez kibiców Borussii jako ogromne osłabienie, skoro Piszczek sezon 2018-19 może zaliczyć do najlepszych w swojej karierze, porównywalny do "złotych" momentów w BVB. Zaliczał asysty, imponował przygotowaniem fizycznym, na dodatek był niezwykle pewny w grze defensywnej. W listopadzie pobił klubowy rekord pod względem występów w Lidze Mistrzów. Zaliczając 45 występ w barwach BVB w tych rozgrywkach wyprzedził inną, klubową legendę - Stefana Reutera.
Tym razem BVB musi sobie jednak radzić bez Piszczka, który zasiądzie najpewniej na trybunach Signal-Iduna Park. - Jesteśmy zespołem, który ma w sobie wiele jakości. Powinniśmy sobie radzić także w trudnych momentach, pozbawieni wsparcia podstawowych zawodników - dodał Zorc. Mecz Borussia Dortmund - Tottenham we wtorek o godzinie 21:00. Transmisja w Polsat Sport Premium 2.