To było wielkie piłkarskie święto w Częstochowie. Po blisko 22 latach przerwy Legia Warszawa wróciła na Limanowskiego, by zmierzyć się z pewnie kroczącym do Lotto Ekstraklasy Rakowem. Już na godzinę przed meczem na trybunach trudno było znaleźć wolne miejsce. Tak jak 22 lata temu, tak i w środę Raków szybko objął prowadzenie. W 4. minucie Radosława Majeckiego pokonał Piotr Malinowski.
Po podaniu Petra Schwarza "Malina" wpakował piłkę do siatki Legii. Nie do końca trafił czysto, ale to wystarczyło, by wprawić w euforię częstochowską publiczność. To lider Fortuna I ligi od początku spotkania miał przewagę, atakował, częściej był przy piłce, a mistrzowie Polski długo nie potrafili wyjść z piłką z własnej połowy.
Zobacz także: Odra Opole nie odstawała, ale dalej gra Jagiellonia Białystok. Patryk Klimala bohaterem
Raków przeważał, prowadził grę i dążył do tego, by zdobyć drugiego gola. Na boisku nie było widać różnicy dzielącej obie ekipy. Dało się odnieść wrażenie, że rywalizują dwie równorzędne ekipy. Legia w 30. minucie wyrównała i złapała oddech. Mistrzowie Polski wykorzystali chwilę zawahania defensywy częstochowian. Błąd popełnił Arkadiusz Kasperkiewicz, a piłkę przejął Kasper Hamalainen, który odegrał do Michała Kucharczyka. Ten bez problemów pokonał Jakuba Szumskiego.
ZOBACZ WIDEO Selekcjoner ogłosił powołania na el. Euro 2020. "Jest kilka powrotów i niespodzianek"
Raków był stroną dominującą w ofensywie. Częstochowianie jeszcze przed przerwą mieli dwie okazje do podwyższenia prowadzenia. Grali z takim poświęceniem, że przy akcji w 45. minucie ucierpiało trzech graczy Rakowa, którzy leżeli na boisku i zwijali się z bólu. Niezbędna była pomoc sztabu medycznego, ale nikomu nic się nie stało.
Na drugą połowę Ricardo Sa Pinto desygnował na boisko Carlitosa. To był sygnał do bardziej ofensywnej gry mistrzów Polski. Hiszpan wniósł sporo ożywienia w poczynania gości. Legionistom brakowało skuteczności, a wściekły Sa Pinto tylko bezradnie łapał się za głowę. Warszawski zespół przeważał, ale Raków odgryzał się groźnymi atakami i szukał swoich szans po wrzutkach ze skrzydeł.
W końcówce doliczonego czasu gry było sporo nerwów. Na trybuny odesłany został nawet jeden z asystentów trenera Papszuna. Sędzia Jarosław Przybył sprawdził nawet zapis wideo dotyczący potencjalnego zagrania ręką w polu karnym przez Salvadora Agrę. Złamania przepisów nie było i Raków nie miał jedenastki. Mecz nie rozstrzygnął się w regulaminowych 90 minutach i niezbędna była dogrywka.
Zobacz także: Bayern a sprawa polska
W dogrywce obie drużyny miały kilka okazji do tego, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tuż po jej rozpoczęciu gola dla Legii mógł strzelić Carlitos, ale po jego uderzeniu piłka minimalnie przeleciała obok słupka. W 102. minucie Raków odpowiedział strzałem Tomasa Petraska, lecz górą był Majecki.
Dziesięć minut później kibice czerwono-niebieskich byli w euforii. Ze skrzydła wrzucił Daniel Bartl, a piłkę głową do siatki skierował Andrzej Niewulis. Legionistom wtedy puściły nerwy. Chwilę później z boiska wyrzucony został Cafu, który ukarany został dwoma żółtymi kartkami. Tak tworzy się historia! Raków wyeliminował mistrza kraju i będzie grał w półfinale Pucharu Polski.
Raków Częstochowa - Legia Warszawa 2:1 (1:1)
1:0 - Piotr Malinowski 4'
1:1 - Michał Kucharczyk 30'
2:1 - Andrzej Niewulis 112'
Składy:
Raków Częstochowa: Jakub Szumski - Arkadiusz Kasperkiewicz, Andrzej Niewulis, Tomas Petrasek - Piotr Malinowski (116' Łukasz Góra), Petr Schwarz, Marcin Listkowski (85' Daniel Bartl), Patryk Kun - Mateusz Zachara (58' Miłosz Szczepański), Sebastian Musiolik (94' Patrick Friday Eze), Igor Sapała.
Legia Warszawa: Radosław Majecki - Paweł Stolarski, William Remy, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek - Domagoj Antolić, Cafu - Michał Kucharczyk (109' Mateusz Praszelik), Iuri Medeiros (74' Salvador Agra), Dominik Nagy (46' Carlitos) - Kasper Hamalainen (82' Sandro Kulenović).
Żółte kartki: Petr Schwarz, Patryk Kun (Raków Częstochowa) oraz Cafu, Artur Jędrzejczyk, Carlitos (Legia Warszawa).
Czerwona kartka: Cafu /115' - za dwie żółte kartki/ (Legia Warszawa).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 4 200.