Jak do tej pory działacze z Wrocławia płacili osiem tysięcy złotych miesięcznie najlepszemu strzelcowi Śląska, pierwszy rezerwowy otrzymywał 1,8 tysiąca brutto. Wydawać by się mogło, że są to dane przedstawiające raczej wydatki pierwszoligowego klubu. Chodzi jednak o drużynę, która zajęła szóste miejsce w tabeli ekstraklasy na koniec sezonu 2008/2009.
Wygląda na to, że włodarze z Oporowskiej mają zamiar podnieść płace. Niektórzy gracze już przedłużyli kontrakty i otrzymali lepsze warunki finansowe, ale wciąż na podwyżki czekają następni. Pierwszym kandydatem jest Tomasz Szewczuk, który strzelił w minionym sezonie dziewięć goli i znalazł się w czołówce najlepszych strzelców, a mimo to jego zarobki nie są zbyt pokaźne. Podpis na nowej umowie złożył już Kamil Bliński. On z kolei pełnił rolę pierwszego zmiennika i również do niedawna zarabiał bardzo mało.
Działacze Śląska muszą się spieszyć, bo niektórym piłkarzom już za rok kończą się kontrakty, więc zimą będą mogli już szukać sobie nowego pracodawcy. W takiej sytuacji są: Marek i Janusz Gancarczykowie, Krzysztof Wołczek, Sebastian Dudek, Krzysztof Ulatowski i Remigiusz Sobociński. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że w niektórych przypadkach trzeba będzie dać zawodnikom więcej. Ale też nie jest powiedziane, że z wszystkimi, których wymieniacie, przedłużymy umów - stwierdził prezes klubu Piotr Waśniewski.