W niedzielę Bayern Monachium rozgromił 1. FSV Mainz 6:0. Wszyscy jednak mają w pamięci, że kilka dni wcześniej niemiecki gigant odpadł w 1/8 finału Ligi Mistrzów po porażce z Liverpoolem (1:3). Na Bawarczyków spadła wielka krytyka, a najbardziej oberwało się dwóm osobom.
Zgrzyt w Bayernie Monachium. Hasan Salihamidzić: Nie interesuje mnie to, co mówi Hoeness >>
Niko Kovac i Robert Lewandowski zbierali cięgi od dziennikarzy i ekspertów. Polski napastnik w dwumeczu z "The Reds" nie strzelił gola. Szybko zaczęto mu wytykać, że nie pomaga Bayernowi w najważniejszych meczach. Lothar Matthaeus jednak uważa, że nie można go za to obwiniać.
- Nie zgadzam się z krytyką Lewandowskiego. Nikt nie jest bardziej zależny od kolegów niż zawodnik grający na pozycji numer dziewięć. Z wyjątkiem dwóch podań od Gnabry'ego, "Lewy" głodował z przodu - komentuje były reprezentant Niemiec.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Lewandowski otworzył wynik, koledzy dobili rywala. Bayern rozgromił Mainz [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Z kolei Kovac był atakowany za to, że drużyna nie zagrała ofensywnie. Matthaeus nie do końca się z tym zgadza, a także jest przekonany, że Bawarczycy zakończą sezon z dwoma trofeami.
- To, że drużyna nie grała ofensywnie w drugim meczu z Liverpoolem, nie powinno być przypisywane wyłącznie Kovacowi. Nie sądzę, by zabronił Rafinhi włączać się do przodu - mówi słynny Niemiec i dodaje: - W maju Niko będzie świętować mistrzostwo i Puchar Niemiec. Następnie pozyska wspaniałych zawodników i znowu zaatakuje Ligę Mistrzów w przyszłym sezonie.
Media znów pytają, czy Niko Kovac to odpowiedni trener dla Bayernu >>
Bayern obecnie ma tyle samo punktów, co Borussia Dortmund i walka o krajowy tytuł zapowiada się emocjonująco. W ćwierćfinale Pucharu Niemiec zagra z 1. FC Heidenheim.